Wstęp

16 2 0
                                    

  Przedzierałam się przez ruchliwe ulice w centrum Katowic, a w lewej ręce ściskałam butelkę chłodnej wody, która była w tym momencie warta więcej niż wszystkie skarby tego świata. Przysięgam.

Upał na dworze powodował,że biała koszula,którą byłam zmuszona ubrać na zakończenie edukacji,lepiła się do mokrej od potu skóry,podobnie jak kosmyki blond włosów przyklejone do rozgrzanego słońcem czoła i karku. Zaczerpnęłam ponownie łyk zimnej cieczy .Gdyby nie kok,który dawał jako-taką ulgę, to przysięgam że dostałabym szału.

Westchnęłam ciężko i spojrzałam na ściskane w prawej ręce świadectwo z nadrukowanym czerwonym paskiem. Udało się.
Oficjalnie rozpoczynam najdłuższe w mojej karierze wakacje i nic do cholery nie zepsuje mi humoru. Żegnaj liceum.

Mijałam zirytowanych upałem przechodniów i obserwowałam ich wszystkich z ogromnym zainteresowaniem. Jakiś policjant z wielkim czarnym wąsem i znacznie odstającym brzuchem spokojnie tłumaczył bezdomnemu mężczyźnie,że spanie na ławce umieszczonej w centrum miasta jest nieodpowiednie.

Chyba miał rację.

Niedaleko kobieta sprzedawała obwarzanki wykrzykując,że są one "tradycyjne i niepowtarzalne".Czy to nie dokładnie tak samo działa z oscypkami? Każdy posiada jedyny, niepowtarzalny przepis.
  Sprzedawcy przysięgają,że tylko ich produkt jest warty swojej ceny a ty powinieneś im uwierzyć "bo tak". Czasami zastanawiam się czy ludzie faktycznie biorą udział w tym wielkim marketingowym szale i nie są świadomi,że przypomina on raczej las pełen pułapek zastawionych przez kłusowników w lesie. Kłusowników czyhających na wasze (mam nadzieję) pełne forsy portfele.                                                                                                                                                                  Są też ludzie świadomi tej gry,podejmujący słuszne decyzje i kupujący jedynie to co jest im do przeżycia niezbędne,nie bacząc na te wszystkie obietnice i zapewnienia,że "jesteś tego warty".

(Kupiłam dwa obwarzanki.)

Kawałek dalej jakiś mały blond włosy chłopiec szarpał zawzięcie za sukienkę swojej mamy aby ta przerwała rozmowę ze swoim mężem i spojrzała na wystawę figur z Lego. Niebieskie oczka chłopca świeciły od podekscytowania jakie wywołał widok ogromnego Mario wykonanego z kolorowych klocków.
- Tak kochanie,są wspaniałe- odpowiedziała mechanicznie brunetka i kontynuowała wcześniejszą rozmowę.

Bullshit.

Kiedy przestałam obserwować jak radzą sobie inni nastał moment zwątpienia. Zastanawiałam się nad tym co będzie ze mną.
Czy faktycznie dostanę się na pielęgniarstwo? Przecież długo o tym marzyłam. Ale zawsze może coś pójść nie tak..
A jeśli to mnie w przyszłości obudzi wąsaty policjant prosząc o opuszczenie mojego tymczasowego łóżka w postaci zimnej,obdrapanej z farby ulicznej ławki?                              Wzdrygnęłam się na tę myśl.

Wszystko będzie dobrze Klara,zobaczysz.

W tym momencie dotarłam do bloku w którym znajduje się moje mieszkanie. To znaczy moich rodziców, całe szczęście nie muszę jeszcze dbać o zawartość własnej lodówki .                                Gdy winda zatrzymała się na piątym piętrze wyjęłam z kieszeni klucze i powlokłam zmęczone nogi w kierunku odpowiednich drzwi. Rodzice byli w pracy a siostra postanowiła wyruszyć na zakupy z koleżankami świętując zakończenie roku. Tak,ona również rozpoczyna wczesne wakacje. Jesteśmy bliźniakami z tym,że ani trochę nie przypominamy siebie ani wyglądem , ani charakterem. Znajomi często po dłuższym czasie orientują się, że jesteśmy rodzeństwem (no nie wszyscy, niektórzy nadal żyją w błędzie z którego nie chce mi się ich wyprowadzać).

Odłożyłam trzymane w ręce przedmioty na biały blat w kuchni. Wyrzuciłam ręce w górę i rozciągnęłam się splatając przy tym dłonie nad głową. Taki mały rytuał.                                            Następnie odwiedziłam łazienkę,zdjęłam z siebie przepocone ubrania i wpakowałam się do wąskiego prysznica pozwalając chłodnym strumieniom wody atakować moje rozgrzane ciało. Przymknęłam oczy i błądziłam rękami po ciele rozprowadzając kwiatowy żel pod prysznic starając się przy tym rozmasować moje obolałe mięśnie. 

Zdecydowanie potrzebowałam odpoczynku.

Przebrałam się w krótkie czarne spodenki,a na górę założyłam biały t-shirt z czarnym napisem "Poetic". Długie do pasa włosy w kolorze ciemnego blondu rozczesałam i spięłam w wysoki kucyk. Wsunęłam duże czarne okulary na nos i przejrzałam się ponownie w lustrze. Duże zielone oczy karcąco śledziły sylwetkę znajdującą się w odbiciu. Pokręciłam głową aby wyrwać się z tego dziwnego transu. To ma być dobry dzień.                                                                                          Chwyciłam przygotowany rano czarny plecak i skierowałam się do wyjścia zahaczając po drodze o kuchnię w której leżały klucze od mieszkania. Wsunęłam stopy w białe adidasy i byłam gotowa do wyjścia.

Po 15 minutach marszu znalazłam się w parku w którym miałam zamiar spędzić kolejne dwie, może trzy godziny. Znalazłam ustronne miejsce obok jednego ze stawów,gdzie na szczęście znajdował się cień,chroniąć przed promieniami słońca. Uwielbiałam to miejsce. Staw otoczony był lasem pełnym różnego rodzaju drzew i krzewów. Brzozy,wierzby topole i inne cieszące oczy rośliny sprawiały,że mogłam zatrzymać się w tym miejskim biegu. Ptaki śpiewały głośno i melodyjnie,jakby tocząc walkę o uwagę odwiedzających park ludzi,których było dzisiaj wyjątkowo dużo. Kwiaty nadawały temu wszystkiemu letni urok. Zrobiłam głęboki wdech i i wypuściłam powoli nabrane wcześniej powietrze czując ulgę.

W plecaku miałam zeszyt w którym mam zamiar rozpisać nowy plan. Wszystko w moim życiu musiało być wcześniej przygotowane i starannie przemyślane. Uśmiechnęłam się zmotywowana do działania . To jest mój dzień.

Schyliłam się do położonego wcześniej na trawie plecaka,aby wyjąć koc. Chwyciłam szary,mocno zużyty materiał i powoli wyprostowałam się aby go rozłożyć. W momencie kiedy wyprostowałam plecy poczułam ostry ból z tyłu czaszki,a przed oczami pojawiły się czarne plamy przysłaniające widok, a sam staw stał się jakby zamazany.                                                         Zrobiło mi się niedobrze i czułam jak tracę równowagę. A potem?

Nie wiem.

*******************************

Witam kochani!

To jest wstęp do opowiadania dzięki któremu możecie mniej lub bardziej poznać myśli , plany czy wątpliwości bohaterki. Cała akcja czeka na was w kolejnych rozdziałach i mam nadzieję,że przypadnie wam ona do gustu.  Spokojnie,jeśli myślicie,że ktoś ją uprowadzi i będzie to kolejna książka o porwaniu to przypominam,że park jest pełen ludzi,a wleczenie za sobą nieprzytomnego ciała raczej wzbudza wątpliwości. Prawda?

Pozdrawiam cieplutko,

Terabitja <3

PS. Następne rozdziały pojawią się już niedługo :)

Bądź mój (Nowość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz