Tak.To był mój wybór. Nie chciałem już przeszkadzać światu. Nie chciałem już nikomu zawracać głowy ani przysparzać uczuć. Uznałem, że pozbawie sobie życia trzynastego sierpnia w piątek. Jak się można spodziewać pierwszy raz coś takiego robiłem, więc musiałem sobie poszukać pomocy. Ale gdzie cos takiego znaleźć? Oczywiście jest internet, ale nie mogłem się z tym pogodzić, aby szukać takich haseł jak: "Jak się zabić?" "Jak się powieśić" itd...
Ostatni wiersz, który chciałem napisać miał być "listem". Listem dla tych, którzy mnie znali. W tym momencie nie wiedziałem jeszcze, co w nim napisze, ale już widziałem, że to zrobię. przez te ostatnie miesiące nie byłem w najlepszej formie. Nie byłem już człowiekiem, nie mogłem już siebie tym nazwać. Uczucie zguby i zatracenia mną rzucały na wszystkie ściany świata. Chciałem już pozostawić wszystko za sobą i może zacząć od nowa.
O dziwo nie było mi trudno napisać pożegnania. Myślałem nad tym długo i doszedłem do wniosku, że najlepiej byłoby pokazać swoje uczucia podczas pisania wierszy. I tak zrobiłem, napisałem trzy wiersze pokazujące nieudane próby samobójcze, nad którymi myślałem. Zanim jednak do tego dojdę muszę wam opowiedzieć pewną historię zza mojego dziecięcego życia.
W wieku 8 lat zdobyłem swoją "pierwszą miłość". Tak, to byłoby głupie aby nazwać to prawdziwą emocją, ale myślę, że był to początek mojego ciągłego nudnego życia. Dziewczyna, którą sobie wybrałem na imię miała Luisa. Piękne imię, nieprawdaż? W tym momencie nie jestem pewien czy ona mnie lubiła, ale w tedy nie zwracałem na to uwagi. Cały czas chciałem być przy niej i patrzeć jej w oczy, i mówić "Ależ ty jesteś piekna.". Moje umiłowanie nie trwało długo, bo tylko trzy miesiące, ale przez ten czas byłem głupio zakochany, więc moich czynów nie można wyjaśnić. Wiele razy próbowałem jej powiedzieć co do niej czuję. Wiele razy próbowałem jej dać czekoladki z napisem "Dla ciebie Luisa, moja kochana", ale nigdy tego nie zrobiłem. Za bardzo się bałem. Lecz teraz gdy dorosłem wiem, że to nie był strach. Po prostu głupota dziecięca. Skończyło się na tym, że Luisa znalazła sobie innego kolesia i zanim chodziła przez kilka tygodni. Po tym okresie byłem zalamany. Lecz nie tak aby się zatracić.
Opowiastka ta jest jedną z lepszych rzeczy która mi się przytrafiła (oczywiście oprócz Anny). Przed śmiercią chciałbym pomyśleć właśnie o Luisie i o Annie. O dwóch kobietach które pokazały mi ścieżkę życia (niestety tylko przez chwilę).
CZYTASZ
"W świetle księżyca wszystko staję się jasne"
PoetryPewnego wieczoru David - pisarz zakochany w gwiazdach, przeżywa fenomen. Na tle księżyca zauważa pewną istotę. Czy to człowiek, czy to nimfa, nikt nie wie. Po magi stworzonej przez bóstwo, życie Davida obraca się do góry nogami. Jak skończył poeta...