Ze smutkiem rozglądałam się po swoim niewielkim pokoju, w którym każdy kąt był dla mnie ważny. To moja twierdza. Mój dom, moje rzeczy i moja przeszłość... Każdy centymetr tego pomieszczenia był przesiąknięty mną. Tylko te ściany znały prawdziwą Julię, tę bez pozorów, bez masek, bez ograniczeń.
Spojrzałam na idealnie posłane łóżko i zrzuciłam z siebie nieistniejące robaki. Na samą myśl, że będę musiała dzielić łóżko z Tymonem, ogarniał mnie strach. Nigdy nie miałam chłopaka, nie całowałam się i nie chodziłam z nikim za rękę. Uczęszczałam do normalnej szkoły i udawałam zwyczajną nastolatkę. Wszyscy myśleli, że byłam po prostu taką cichą i spokojną dziwaczką, która od razu po lekcjach wraca do domu. A tak po prostu wyglądał mój świat, wielu rzeczy nie było mi wolno...
Czasem przeglądałam Facebooka i Instagrama. Widziałam znajomych ze szkoły, którzy świetnie się bawili na grillach, domówkach albo dyskotekach. Oczywiście, że podkochiwałam się w kolegach ze szkoły, muzykach i aktorach. W końcu był rok dwa tysiące piętnasty i nie przed wszystkim mogli uchronić mnie rodzice. Czasem miałam wrażenie, że nawet woleli, żebym sama nabyła wiedzę na niektóre tematy. Wiedziałam tylko teoretycznie. Praktycznie, spróbować czegokolwiek, nie wolno mi było...
A teraz, nagle, musiałam przeżyć noc poślubną bez żadnego wcześniejszego przygotowania. I bałam się tak bardzo, że aż mnie mdliło. Tymon był przystojnym mężczyzną, ale jednocześnie kompletnie obcym człowiekiem.
– Julka? – Mama nawoływała z kuchni. – Może pomożesz mi upiec ciasto?
Wyłączyłam komputer i poszłam do kuchni. Wzięłam krzesło, żeby przysiąść obok mamy. Zastanawiałam się, jak ją podejść, żeby ugodowo postawić na swoim.
– Chcesz o czymś porozmawiać? – Od razu przeszła do rzeczy.
– Mam ochotę się przejść. Wyjść z domu, przewietrzyć się. Może poszłabym do kina, żeby oczyścić myśli?
– Nie mam dzisiaj czasu – odpowiedziała, skupiając się na grzebaniu w szafkach. – Obiecałam pomóc Nowickim przy chrzcinach. Muszę jeszcze upiec tort i ciasto.
Odchrząknęłam, zbierając się w sobie, bo nie zrozumiała, o co mi chodziło.
– Mam dziewiętnaście lat, mogę sama pójść do kina. Dwunastolatki chodzą bez rodziców, a ja jestem dorosła. Jeżeli wolisz, pójdę z Hanią.Nie spojrzała na mnie. Zapewne podobnie jak ja nie chciała się kłócić. Dość mieliśmy emocji w ostatnim czasie. Próbowałam coś ugrać tym, że wychodziłam za mąż, więc liczyłam na to, że rodzice będą dla mnie łaskawsi.
– Nie słyszałam o nikim, kto chodzi samotnie do kina. Ty słyszałaś? I nie wyskakuj z sąsiadkami albo koleżankami ze szkoły, bo doskonale wiesz, że nie ma po co się do nich porównywać. Ich świat różni się od naszego – podkreśliła surowo.
– Nie słyszałam też o zakazie chodzenia po mieście. Do szkoły i na zajęcia chodziłam sama. Czasem tata po mnie podjeżdżał, ale przecież nie zawsze. Nie rozumiem, dlaczego teraz tym bardziej mi nie wolno.
Przybrałam buntowniczą postawę, więc mama zrobiła to samo. Złapała się pod boki i zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem.
– Julka, doskonale rozumiesz, więc przestań się wykłócać. Będziesz żoną, i to nie byle kogo, bo Kwiatkowskiego. Trzeba dmuchać na zimne i chronić cię bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wystarczy jeden błąd i przekreślisz waszą przyszłość.– Tym, że szłam po chodniku? Czy tym, że dorosła kobieta sama kupiła bilet i popcorn? – zakpiłam złośliwie, czym jeszcze bardziej ją zdenerwowałam.
– Tym, że ktoś cię zaczepi, a ktoś inny to zauważy i odbierze za flirt. Tym, że spotkasz przypadkowo Tymona i on zacznie cię wypytywać, co robisz sama albo tym, że natrafisz na kogoś innego ze Wspólnoty i Tymon się dowie, że spotykasz się z kimś za jego plecami. Wystarczy ci argumentów?
CZYTASZ
Wspólnota I - Jestem obsesją (zakończona)
RomanceWspólnota to zamknięta społeczność, której istnienie strzeżone jest tajemnicą. Jej członkowie pozornie sprawiają wrażenie ułożonych, życzliwych ludzi, niosących pomoc innym. Jednak to, co kryje pod sobą kolorowa maska staje się czarne i niepokojące...