Pov. Deku
Z jego ust poleciała krew. Wkurzyłem się na maksa. W ciszy, aby złoczyńcy mnie nie zauważyli ruszyłem w stronę Kacchana i wroga. Dopiero jak byłem obok wszystkich złapałem Kacchana tak, żeby nie dostał większej ilości tak, niż miał i odstawiłem go z prędkością światła pod szkołę, a następnie zacząłem walczyć ze złoczyńcami. Było ich dwóch, bo reszta walczyła na tyłach z profesjonalnymi bohaterami. Obydwoje byli na podobnym poziomie w walce, natomiast ja byłem zły, dzięki czemu nie łamałem sobie kości przy uderzeniach. Pierwszy zły odleciał prosto w ręce policji za pomocą mojego smash'a, a drugi spostrzegłszy to poddał się i sam dobrowolnie dał się zaprowadzić do glin. Następnie wróciłem do Kacchana. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do Recovery Girl.
- Co mu się stało? - zapytała staruszka.
- Nie posłuchał się All Might'a i ruszył walczyć. Kiedy zajmował się obroną przed jednym złoczyńcą, drugi zaszedł go od tyłu. Potem pokonałem obydwóch złoczyńców i jak najszybciej umiałem przyniosłem go tutaj.
- Dobrze zrobiłeś, w dodatku nie połamałeś się, więc należą Ci się gratulacje. Jestem pewna, że mocno go kochasz, skoro udało ci się pokonać dwóch najmocniejszych pachołków tamtej grupy nie łamiąc się tylko i wyłącznie ze względu na niego!
- Hehe... - zakłopotałem się i zarumieniłem. Nikt nigdy nie spostrzegł, że kocham się w Kacchanie. - Czy mógłbym z nim zostać? - zapytałem, bo chciałem pilnować blondyna, by nikt więcej go nie tknął.
- Oczywiście, zostawię was samych na chwilę, ponieważ muszę coś jeszcze zrobić.
- Dobrze!
- Pilnuj go i nie pozwalaj wstawać z łóżka. Moja moc mocno go osłabiła.
- Tak, jest! - pielęgniarka wyszła, a ja usiadłem na łóżku Kacchana. - Oi Kacchan, ty zawsze musisz być najlepszy, co? - szepnąłem jakby do siebie, ale nie spodziewałem się usłyszeć odpowiedzi.
- Tak, kiedyś będę najlepszy! - odwróciłem głowę w stronę Kacchana. - Ty mnie tu przyniosłeś? - zapytał.
- Tak, byłeś w fatalnym stanie...
- Nie musiałeś, poradziłbym sobie!
- Kacchan, nie strasz mnie tak więcej! Byłeś cały we krwi!
- Hehe... A co ze złoczyńcami?
- Oddałem w ręce policji...
- Sam ich pokonałeś?
- Tak...