prologue

2.1K 201 73
                                    


P R O L O G U E

- Nie zamierzam pozwolić na przełożenie tego spotkania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nie zamierzam pozwolić na przełożenie tego spotkania. Nie teraz, kiedy moja firma może się tak wzbogacić.

Poluzowałem lekko swój krawat, kiedy po raz kolejny problemy w pracy doprowadzały mnie do białej gorączki. Światło raziło mnie w oczy, wpadając do pokoju z przeszklonej ściany wieżowca. Często żałowałem, że zleciłem właśnie w ten sposób zaprojektować ten budynek, gdyż prześwit z każdej strony był czasem uwłaczający.

- Jeśli kadra się nie wyrobi, mają zostać w pracy nawet do samego rana.

- Ale... nie może pan. - usłyszałem głos mojej sekretarki. - Niektórzy są tu od siódmej rano, każdy chce wrócić do domu i odpocząć.

- Jeśli komuś spieszy się do domu, już dzisiaj może zostawić wypowiedzenie na moim biurku. To wszystko.

Rzuciłem niedbale telefonem na biurko i odwróciłem się w stronę szyby, żeby popodziwiać panoramę Seulu. Zatłoczone miasto zdawało się każdego dnia wyglądać tak samo, a kawa wciąż miała ten mętny posmak, który przypominał mi, że powinienem się rozbudzić. Przez sekundę zacząłem na poważnie rozważać ucięcie sobie drzemki na sofie w moim biurze, ale stos papierów szybko rozwiał moje marzenia.

- Jungkook. - usłyszałem jak ktoś gwałtownie otwiera drzwi do mojego biura. Nie musiałem się odwracać, żeby poznać, że to mój przyjaciel. Nikt inny nie odważyłby się odwiedzić tego miejsca bez pukania. - Doszły mnie słuchy, że wciąż jesteś dupkiem.

- Mnie doszły słuchy, że wciąż trzaskasz moimi drzwiami. - zaśmiałem się, ponownie mocząc usta w gorzkiej kawie. - Nie sądziłem, że ulubionym zajęciem moich pracowników jest rozsiewanie plotek.

- Naprawdę nie obchodzą cię inni ludzie, prawda? - parsknął, zasłaniając mi widok na panoramę i rzucając cień na moje biurko. - Zobaczysz, jeszcze ktoś posądzi cię o mobbing.

- Przesadzasz, Yeonjun. - przewróciłem oczami. - Pozwalam ci na wiele przerw i przymykam nawet oko na to jak wcześniej wychodzisz z pracy. A teraz odsuń się, zasłaniasz mi słońce.

- Może i wobec mnie tak się zachowujesz, a co z setkami innych pracowników? - skrzyżował ramiona, widocznie próbując onieśmielić mnie swoją postawą.

Yeonjun rzeczywiście miał swoją buntowniczą naturę i lubił walczyć o prawa innych, wstawiając się za większością. Może właśnie za jego przebojowość wybrałem go na swojego zastępcę.

- Planuję coś dużego. - wyjawiłem mu, wpatrując się w przestrzeń z uśmiechem na twarzy. - To projekt, dzięki któremu stanę się najbogatszym człowiekiem w tym kraju, albo nawet na całym kontynencie. Pracownicy muszą teraz się przyłożyć, w końcu za to im płacę.

- Nie mam pojęcia co znowu wymyśliłeś, ale mam złe przeczucia. - cmoknął z dezaprobatą.

Poprawiłem kołnierz swojej koszuli i przesunąłem się lekko, żeby ponownie mieć dostęp do światła.

Może i dobrze, że mój przyjaciel nie miesza się w moją ideologię. W końcu im mniej wspólników, tym więcej majątku.

***

Już od rana miałem dobry humor i byłem tak podekscytowany i przejęty, że nawet nie skupiałem się na wiadomościach, które każdego ranka śledziłem na tablecie podczas drogi do pracy. Mojego nastroju nie zdołała zepsuć nawet obrzydliwa kawa przygotowana przez jedną z sekretarek na stażu ani zażalenia pracowników, o których wypominał mi Yeonjun.

Wszyscy obserwowali z zaskoczeniem mój uśmiech i chylili głowy, kiedy przechodziłem korytarzem, nie chcąc podpaść dyrektorowi.

- Dzień dobry, profesorze. Cieszę się, że jest pan na czas. - przywitałem się ze starszym mężczyzną, kiedy wchodziłem do jednej z sal.

- Wyglada pan na wyjątkowo zadowolonego, panie Jeon.

- Jestem podekscytowany projektem, który pan stworzył. Chcę jak najszybciej go przetestować i wypuścić na rynek.

- To dopiero prototyp. - odparł, cofając się na tył biura, żeby przysunąć na środek stalową, dwumetrową obręcz. - Jeśli będzie pan zadowolony, dopracuję go. Oczywiście za pomocą odpowiednich środków pieniężnych.

Dotknąłem metalu z fascynacją. - Mówisz, że to urządzenie pozwoli przenosić ludzi w czasie?

- Jak najbardziej. - powiedział z przekonaniem.

Pewnie zostałbym uznany za szaleńca wierząc temu staremu mężczyźnie i chcąc zostać jego inwestorem, jednak coś podpowiadało mi, że ten przedmiot to ostatni szczebel na mojej drodze do sukcesu.

- W takim razie uruchom tę maszynę.

Profesor zaczął majstrować coś przy boku obręczy, a potem podłączył ją do prądu. Pusta przestrzeń wewnątrz stalowych drzwi zaczęła mieć delikatną niebieską poświatę, której przyglądałem się z zafascynowaniem.

- Wystarczy przez nią przejść. - wyjaśnił starzec, a ja pokiwałem ze zrozumieniem.

- W jaki sposób wrócić? Jeśli rzeczywiście działa.

- Dokładnie w ten sam sposób. Portal powinien pojawić się w miejscu, w którym pan się znajdzie.

Po jego słowach nie zastanawiałem się nawet dwa razy i pewnym krokiem przedarłem się przez portal.

Pierwszym co poczułem był niemiłosierny ból głowy, przez który moje skronie aż pulsowały. Moja wizja się zamazała tak, że nie mogłem nic ujrzeć. Zdecydowanie nie było to przyjemne uczucie, drętwiejące mojego ciało do tego stopnia, że nie czułem przez moment swoich kończyn.

Potem nastąpiła ciemność. Pomimo, że byliśmy wcześniej w jasnym pomieszczeniu, widziałem jedynie małą wiązkę światła, dzięki której wiedziałem w którą stronę mam podążać.

Jako trzecie było duszenie się. Zanim mój mózg to zarejestrował, nie mogłem złapać oddechu, a z każdym otwarciem ust wpuszczałem do środka litry wody. Panika, nagle ruchy i szukanie dostępu do powietrza.

Kiedy wydostałem się na powierzchnię zacząłem gwałtownie kasłać i nierównomiernie nabierać oddech. Byłem tak skupiony na tym, by wydostać wodę ze swoich płuc, że nie przejmowałem się ziemią brudzącą doszczętnie moje wiecznie nawilżone dłonie i markowe ubrania.

Po znalezieniu rytmu swojego oddechu, zacząłem rozglądać się po swoim otoczeniu. Rzeka, w której moment temu się topiłem płynęła, omijając wyboiste kamienie, księżyc oświetlał mi drogę, a pojedyncze drzewa przynosiły cień.

Uśmiechnąłem się z zachwytem, pełen podziwu, że przeniosłem się w inne miejsce. Jeśli rzeczywiście okaże się, że maszyna przetransportowała mnie kilka epok wstecz, nic nie będzie stało na drodze do mojego sukcesu.

Tak więc ruszyłem na przód, nie mając jeszcze pojęcia jak bardzo moje wyobrażenia odbiegną od prawdy.

♡♡♡

Witam wszystkich na moim nowym opowiadaniu~ Jeśli tu wylądowałeś/aś mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ;)  Dajcie znać czy prolog was zainteresował 💜

Eclipse | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz