⠀╰─ #page ⓹;answer。

197 38 22
                                    

Od niespodziewanego pojawienia się Wooyounga w jego mieszkaniu mijają cztery dni, a San lata jak kot z wywalonym pęcherzem w celu wyrobienia lub - w przypadkach skrajnych - sfałszowania wszystkich
potrzebnych dokumentów. Wspólnie postanawiają również, że przy małej pomocy Sanowych pieniędzy chłopak dostanie się do seulskiego liceum, będącego przecież jego domniemanym marzeniem. Możecie nazywać naszego protagonistę naiwnym lub też oderwanym od rzeczywistości, ale prawda jest taka, że jest on po prostu samotny, a wyznanie Wooyounga poruszyło nim na tyle, by chociaż przez następne kilka dni starać się nie przytaczać groźby o wywaleniu go z domu. Pozostaje także kwestia Bory, która w dalszym ciągu ślepo wierzy - bo też nie ma powodów, by wątpić - w pokrewieństwo Woo z Sanem. I jak na razie żaden z nich nie ma zamiaru wyprowadzać jej z błędu.

Jest wtorek godzina siedemnasta i pięć minut po, a Wooyoung z każdą kolejną zastanawia się czy to już ta, w której San przekroczy próg "ich" domu. Szybko przyszło mu zrozumieć, że chociaż mieszkanie z dość starszym, co więcej - prawie zupełnie obcym - mężczyzną wydaje się fascynujące, pod jego nieobecność będzie umierał z nudów. Już nawet szkoła, do której niedługo będzie musiał uczęszczać, wydawała się ciekawszą opcją.

Gdy w końcu decyduje się podnieść swoją pupę z kanapy, która tymczasowo służy mu za łóżko, a na której teraz od pół dnia przegląda otrzymane od Sana komiksy, zamek wydaje z siebie charakterystyczny zgrzyt, a chwilę później w drzwiach pojawia się postać tak długo i niecierpliwe przez niego wyczekiwana. Przez moment patrzy jak mężczyzna kolejno odkłada skórzaną walizkę i plastikową torbę z zakupami na półkę przy wejściu, rozpina płaszcz oraz w końcu zwraca swoje spojrzenie w jego stronę, by już po chwili roześmiać się z powodów nie do końca Wooyoungowi znanych.

– Tu dokładnie stałeś, gdy wychodziłem z domu. Nie gadaj, że cały dzień gapiłeś się na drzwi, czekając aż wrócę – parska San, zrzuciwszy buty i odwiesiwszy płaszcz. A Wooyoung dopiero zdaje sobie sprawę z tego, że od dobrej minuty stoi w bezruchu, przyglądając się tym rutynowym czynnościom z niemałą adoracją.

– Nie! – rzuca, nie dbając nawet o to, ile desperacji wkłada w to jedno proste słowo, czego skutkiem okazuje się jedynie kolejny wybuch śmiechem Sana.

– Jak uważasz – zanim chłopak zdąży jakoś odpyskować, San znajduje się już w kuchni, rozpakowując zakupy – Jadłeś coś?

– Odgrzałem sobie warzywa z wczoraj. A ty? – Woo również kieruje się w tamtą stronę, aby pomóc mu w opróżnieniu zawartości siatki.

Przez następne minuty krzątają się po pomieszczeniu, wymieniając informacje o sprawach codziennych, jakby robili to już od lat. Co w pracy? Czy kurier już był? A czy w mieszkaniu nie jest przypadkiem za zimno? Czy zupka chińska to dobry pomysł na jutrzejszy obiad?

W końcu oboje siadają na kanapie przy włączonej w tle muzyce, a rozmowa schodzi na temat zdjęć do legitymacji Wooyounga, które odebrał dzisiaj od fotografa San. Wpatrują się w trzymaną przez starszego kopertę w skupieniu, aż ten powoli otwiera ją, po czym wysuwa owe zdjęcia. Przygląda im się przez moment, po czym podaje chłopakowi, aby ten również mógł na nie spojrzeć. Jego dłoń zastyga jednak w powietrzu z arkuszem wyciągniętym w stronę Wooyounga, który kręci zdegustowany głową, odmawiając przyjęcia go.

– No bierz – San trochę rozumie skąd takie nastawienie u młodszego, co nie zmienia faktu, że jego cierpliwość się kończy.

– Nie chcę ich. Widzisz jak ja w ogóle wyszedłem? – Widzi.

Cała buzia Wooyounga, każdy detal twarzy i zmarszczka mimiczna, jest kompletnie wygładzona przez filtr nałożony na zdjęcie. Oczy i usta wydają się przez to wręcz karykaturalnie małe. Nikt nie wie, dlaczego każdy fotograf pasjonuje się w wyrządzaniu krzywdy swoim klientom, ale każdy jeden utrzymuje również, że jest to ściśle związane z etykietą robienia takich zdjęć – brak uśmiechu, twarz prosto z brodą lekko uniesioną i ten okropny filtr wygładzający.

– Przestań, nikt nie wygląda dobrze na zdjęciach do legitymacji.

– Założę się, że ty na swoim wyglądałeś hot.

– Skąd ten pomysł? – San nie wygląda na jakoś szczególnie zmieszanego, wciąż wpatruje się w zdjęcia Wooyounga, chyba próbując samego siebie przekonać, że nie są takie złe, stąd też chłopak poczuwa się zachęcony do wypowiedzenia kolejnego zdania.

– Teraz też tak wyglądasz – zalotny wzrok i uśmiech, który Woo uważa za "flirciarski" najwidoczniej nie przekonują Sana, bo ten jedynie unosi delikatnie brew i odchrząkuje zakłopotany.

– "Hot"?

– Mhm... Szczególnie twoje kości policzkowe – Wooyoung powoli nachyla się w stronę Sana, aby chociaż opuszkami palców przejechać po jego polikach. Jego wzrok powoli zjeżdża nieco niżej, usilnie unikając oczu mężczyzny. Nie chce ujrzeć w nich odrzucenia. Nie chce szukać powodów by przestawać, gdy tak dobrze się bawi napędzany odrobiną adrenaliny – I usta. O mój boże, usta...

Nerwowo przełyka ślinę, zanim kciukiem decyduje się przejechać po wargach. Nie jest w stanie dokładnie określić, co odczuwa teraz San, jego mimika pozostaje niewzruszona. Zdecydowanie nie spodziewa się jednak, że już po chwili właściciel tych pięknych warg rozchyli je gwałtownie, aby z całej siły ugryźć tak ochoczo macający je palec. Chłopak odsuwa gwałtownie rękę, patrząc na niego z wyrzutem, na co starszy jedynie chrząka ponownie, zwiastując nadchodzącą reprymendę.

– Nie kręcą mnie komplementy od sfrustrowanego seksualnie piętnastolatka – każde słowo wypowiadane jest dokładnie i z odpowiednim zaakcentowaniem. W głosie nie słychać jednak ani gniewu, ani powagi, które spodziewa się zastać Wooyoung. Jest po prostu... rozbawiony? Wygląda na to, że to odwieczny humor Sana. Przynajmniej przy nowo poznanych, nieco zbyt pewnych siebie i zdecydowanie nie do końca normalnych nastolatkach. A jedynym przedstawicielem tej grupy, którego możnaby wymienić, jest siedzący teraz przed nim chłopak.

– Mam siedemnaście lat – wyartykułowuje z oburzeniem Wooyoung, gdyż jakimś cudem z całego wypowiedzianego przez mężczyznę zdania, to okazuje się być dla niego najbardziej obraźliwe.

– Wiem, wypełniałem ci papiery. To nie zmienia faktu, że zachowujesz się momentami nawet nie na piętnaście, a na pięć.

– A ty jesteś najgorszym starszym bratem na świecie.

– A ja myślałem, że jestem naj"hot" starszym bratem na świecie.

– To się nie wyklucza...

▇ M I S T ❦   「woosan」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz