Rozdział 1
Leonardo
Ułożyłem się wygodniej na pryczy, a następnie spojrzałem w małe okno, przez które przebijały się poranne promienie słońca. Był to jedyny element łączący mnie ze światem zewnętrznym. Cztery długie miesiące siedziałem w tej śmierdzącej stęchlizną celi. Starałem się nie myśleć o tym, ile czasu jeszcze tu spędzę. Mimo zapewnień mojego prawnika, że długo tu nie zabawię, jakoś nie mogłem w to uwierzyć.
Nie miałem zamiaru karmić się złudną nadzieją, wolałem zostać mile zaskoczony niż znów się rozczarować. Na początku mówiono, że pozostanę tu tylko tydzień, z tygodnia zrobił się miesiąc. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będę obchodził swój pierwszy rok odsiadki.
Zamknąłem oczy i rozkoszowałem się ciszą panującą w pomieszczeniu.
Od razu zacząłem przypominać sobie życie, jakie prowadziłem, przed wylądowaniem w więzieniu. Cały czas musiałem udowadniać sobie, że potrafiłem więcej, niż inni. Przez wiele lat słyszałem, że byłem nikim. Kupą gówna, która dla nikogo się nie liczyła. Gdybym był słaby, może bym się załamał, ale życie dało mi w kość, otuliło twardym pancerzem. Żadne emocje czy uczucia nie mogły się przez niego przebić.
Ciągle sobie powtarzałem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli czegoś chciałem, to dostawałem to. Wyznaczałem cel i dążyłem do niego nawet za cenę czyjegoś życia. Nie obchodziło mnie to, ile trupów za sobą pozostawię. Liczyły się tylko moje potrzeby. Tak, byłem egoistą. Nie będę przepraszał za to, kim się stałem. Już kiedyś przepraszałem za to, że żyje. Kolejny raz nie miałem zamiaru tego robić.
Nie użalałem się nad sobą. Tak naprawdę nic na mnie nie mieli. Za posiadanie broni mogłem dostać najwyżej rok odsiadki, ale za morderstwo, handel bronią oraz przewodnictwo w grupie przestępczej, no to już lekką ręką sędzia zażądałby dożywocia. A tak mogli pocałować mnie w tyłek. Jeden mały błąd, który popełniłem, spowodował, że tutaj się znalazłem. Tylko czekali, aż podwinie mi się noga, ale z pewnością liczyli na bardziej efektowne potknięcie. Mieli jednak pecha, ich plan się nie powiódł. Zamiast resztę życia spędzić w więzieniu dla niebezpiecznych przestępców, zostałem osadzony z pospolitymi złodziejami. Za jakiś czas opuszczę mury więzienia i znów będę cieszył się wolnością.
Zawsze byłem dwa kroki przed nimi. Gdy myśleli, że już mnie mieli, robiłem unik i znów pozostawali z niczym. Tym razem jednak dałem się podejść jak jakiś niedoświadczony dzieciak. Nie spodziewałem się, że ta mała dziwka była z FBI.
Na moich ustach zagościł szeroki uśmiech na wspomnienie miny agentki, gdy podczas zatrzymania wyszeptałem wprost do jej ucha, że się jeszcze spotkamy. W jej oczach dostrzegłem strach. Karmiłem się nim. Była świadoma tego, że po nią przyjdę. Nie znała dnia ani godziny, gdy ponownie nasze drogi się skrzyżują.
Tak naprawdę nie wiedziałem, co oni chcieli osiągnąć, podstawiając mi ją pod nos. Może myśleli, że się zakocham, po czym wkręcę ją do biznesu? Niestety, ale musiałem ich rozczarować. Jeszcze nikomu nie udało się dotrzeć do mojego czarnego serca. Miłość była przereklamowana.
Władza, szacunek, kasa – to było moje motto życiowe. Jako dziecko nie miałem nic. Za to teraz miałem wszystko. Pierdolić miłość. Nie była mi do niczego potrzebna.
Jedyne co kochałem, to swoją pracę. Nie mając nic, stworzyłem imperium. Nie zawsze było jednak łatwo. Wrogowie nigdy nie spali, a przyjaciele zawsze mogli wbić nóż w plecy. Mimo przeszkód, które stawały mi na drodze, dałem radę. Moje kasyno i klub ze striptizem były najczęściej odwiedzanymi miejscami w mieście. Aby tak się stało parę osób musiało stracić życie i nie było mi z tego powodu przykro.
CZYTASZ
Król Midas - ZOSTANIE WYDANY - 5 MAJ 2021
RomanceLeonardo Binenti miał wszystko, na czym mu zależało: władzę, szacunek i pieniądze. Pracował na to wiele lat dopingowany przez zemstę i rozgoryczenie. Kiedy budował swoje imperium, krew lała się strumieniami. Z czasem nazwano go królem Midasem, bo ws...