Rozdział 3
Emily
Oparłam się plecami o mur więzienia. Nogi miałam lekko ugięte, a ręce spoczywały swobodnie na kolanach. Czułam jak po plecach spływał mi pot. Oddech miałam nierówny, a oczy zamglone. Byłam pewna, że to wynik szaleńczego biegu, jaki przed chwilą wykonałam. Nie zdziwiłabym się, gdybym pobiła rekord świata w sprincie. Strażnicy patrzyli na mnie jak na wariatkę, gdy tak przemykałam obok dyżurki. Nie liczyło się w tym momencie to, co powiedzą o mnie inni, musiałam jak najszybciej stamtąd uciec. Jeszcze chwila a faktycznie bym oszalała.
Nie miałam pojęcia, dlaczego tak nerwowo zareagowałam na spojrzenie nieznajomego. Nieraz miałam styczność z różnymi typami, którzy swoją postawą wzbudzali postrach. Jednak życie wyszkoliło mnie na tyle, że wiedziałam, jak radzić sobie z takimi mężczyznami. Tu natomiast byłam w stu procentach pod jego wpływem. Wystarczyło tylko, aby pstryknął palcami, a przybiegłabym na jego rozkazy.
Takie zachowanie nie było w moim stylu, szczególnie, jeśli chodziło o nieznajomych. Starałam się unikać konfrontacji z osobami, które w pewny sposób mogły mnie w przyszłości kontrolować. Oczywiście intuicja, jeśli chodziło Jacka nie zadziałała i teraz miałam przez to problemy. Jednak w większości przypadkach potrafiłam szybko przejrzeć człowieka i jego niecne zamiary.
Mężczyzna z sali widzeń na imię miał kłopoty. Od razu rozpoznałam to w jego przenikliwym spojrzeniu. Osobiście miałam już dość problemów i za wszelką cenę starałam się ich unikać. Uginałam się pod ich ciężarem. Dlatego nowym kłopotom mówiłam stanowcze nie. Nawet jeśli były nieziemsko przystojne o czekoladowych oczach i kruczoczarnych włosach, nadal byłam im przeciwna.
Spojrzałam na zegarek, dochodziła trzecia. Miałam tylko piętnaście minut, aby dojść do przystanku autobusowego. Wyprostowałam sylwetkę i zrobiłam kilka kroków w przód. Zaczęłam rozglądać się, poszukując prawidłowej drogi powrotnej. Od zawsze miałam słabą orientację w terenie, potrafiłam na prostej drodze zgubić się, więc kręta droga prowadząca z przystanku do więzienia, była dla mnie nie do ogarnięcia. Wypuściłam powietrze i postanowiłam pójść w prawo. Nie miałam wyjścia musiałam coś postanowić. Liczyłam na to, że po kilku minutach marszu uda mi się rozpoznać okolicę.
Gdy już miałam ruszyć w drogę powrotną do domu, za plecami usłyszałam męski głos.
– Trudno jest odwiedzać rodzinę w takim miejscu – wyszeptał wprost do ucha.
Podskoczyłam wystraszona, a następnie odwróciłam się do osoby zakłócającej mój spokój. W pierwszym momencie nie potrafiłam przypomnieć sobie skąd go znałam. Dopiero po chwili rozpoznałam mężczyznę, był jednym z odwiedzających. To on siedział przy stoliku nieznajomego o hipnotyzującym spojrzeniu. Nie wiedziałam, jak miałam się zachować. Nie wyglądał na zboczeńca, który chodził po ulicy i biały dzień zaczepiał niewinne kobiety. Pozory jednak mogły mylić, więc zachowałam czujność.
– Tak ma pan racje. To miejsce nie jest odpowiednie na spotkania z rodziną – odpowiedziałam.
Dyskretnie zaczęłam rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu osoby, która w razie potrzeby uratowałaby mnie przed nieznajomym. Na szczęście jeden ze strażników wyszedł na papierosa, więc nie byłam sama. Poczułam ulgę, dzięki czemu nabrałam pewności siebie.
Wyprostowałam się i hardo spojrzałam w oczy mężczyzny.
– Przepraszam, ale śpieszę się do domu.
Próbowałam odejść, ale chwycił mnie za łokieć i zatrzymał w miejscu. Moje spojrzenie powędrowało do strażnika. Nadal stał przy drzwiach i czujnym okiem wpatrywał się w naszą dwójkę.
CZYTASZ
Król Midas - ZOSTANIE WYDANY - 5 MAJ 2021
RomanceLeonardo Binenti miał wszystko, na czym mu zależało: władzę, szacunek i pieniądze. Pracował na to wiele lat dopingowany przez zemstę i rozgoryczenie. Kiedy budował swoje imperium, krew lała się strumieniami. Z czasem nazwano go królem Midasem, bo ws...