Był piękny wieczór w Moskwie. Niebo było prawie czyste, przechodząc barwami z granatu poprzez róż aż po pomarańcz i czerwień, gdzie zachodziło już czerwone słońce nad miastem. Delikatne, małe chmurki same były koloru czerwono-różowego ze względu na rzucane na nie światło słońca.
Ćwierkały drobne ptaki, gruchały gołębie, ale poza tym ulice były praktycznie puste. Gdzie nie gdzie, co prawda, widać było biegnącego za myszą lub uganiającego się za ptakami kota, który pragnął posiłku.
Tymczasem w domu Ivana było niebywale cicho. Słychać było tylko tykanie starego zegara i kroki Rosjanina zmierzającego do łazienki na piętrze korytarzem fragmentami oświetlonym krwawym światłem z okna. Poza tym w pomieszczeniu było dosyć ciemno, gdyż rzeczywiście był to późny wieczór. Czerwone światło oświetlało w swoim polu nie tylko tapetowaną ścianę na przeciwko, ale też drewnianą, starą podłogę, skrzypiącą pod stopami Rosjanina i parę ozdób w postaci wazonów z kwiatami na stolikach. Rusek trzymał oczywiście w ramionach drętwego Gilberta. W pewnym momencie przeszli obok jednego z okien, a wtedy albinos zdecydował się zobaczyć jak piękne było niebo o tej porze - czerwone od zachodzącego słońca, przechodzące na gwieździsty kolor granatu. Nie chował żadnych myśli w głowie, po prostu pusto patrzył. Ivan zauważył oczywiście jego zachowanie i nie czekał by zareagować uśmiechem oraz paroma słowami.
"Lubisz wyglądać przez okno, da?" Zapytał słodkim tonem, ale nie doczekał się odpowiedzi. To go napawało... szczęściem i nadzieją. Nadzieją, że Gilbert z nim zostanie na zawsze. O to mu w końcu chodziło od samego początku... Chciał mieć kogoś przy sobie. Nie miało znaczenia to czy dana osoba dobrowolnie zgodziła się na współżycie, czy została zmuszona siłą. To dla niego nie miało absolutnie znaczenia, miało jednak to, że osoba ta musiała być mu posłuszna nieznacznie od "prośby". Gilbert już o tym wiedział bardzo dobrze...
"Nie chcesz nic mówić? Niech będzie, nie przeszkadza mi to." Rzekł jeszcze raz Ivan, zatrzymując się przy jednej z par drzwi, które prowadziły do wspomnianej łazienki. Drzwi wydały długi skrzypiący dźwięk w momencie gdy Ivan je otworzył, po czym spokojnie wszedł, nadal trzymając w ramionach pół przytomnego albinosa. Łazienka ta nie była zbyt duża, ani specjalnie wystrojona. Była tam po prostu wanna, umywalka z lustrem i toaleta na tle białych, lekko zdobionych kwiecistymi wzorami kafli oświetlonych światłem padającym z okna będącego przed dwójką, nad wspomnianą wanną, do której właśnie Rosjanin podszedł i usadowił w niej ostrożnie Gilberta, który nadal był pogrążony w tej... Wewnętrznej pustce. Ivan, z jakiegoś powodu, nie chciał mu zadawać więcej bólu mimo swej sadystycznej natury.
Rosjanin napuścił ciepłej wody do wanny, po czym spojrzał na ex-Prusaka. Westchnął, nie zauważając żadnej zmiany w jego zachowaniu. Stanął on prosto i się odwrócił, żeby wyjść z pomieszczenia, przy okazji dodając cicho: "Przyniosę ci ręcznik.". Po tych słowach wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Gilbert został ponownie osamotniony w ciemnym pomieszczeniu. Tym razem chociaż miał małe światełko z okna. On nawet na to jednak nie patrzył - zamiast tego usiadł prosto w wannie by spojrzeć przez okno, dokładnie tam, gdzie zachodziło słońce. Wtedy w końcu coś poczuł. Patrząc na zachodzące słońce czuł... Jakby coś mu uciekało, a on nie mógł nic z tym zrobić. Był bezsilny, jak królik zamknięty w klatce. Życie mu przeszło przed oczami... Między innymi pomyślał o swoim bracie, o tym kiedy jeszcze naprawdę był państwem, o dniach swojej światłości. Czym on się stał...? Dlaczego on? Rozmyślał tak podczas gdy łzy zaczęły mu się cisnąć do oczu, a sam poczuł w ustach gorycz, nagle zaczęło mu się kręcić w głowie i miał nudności. Policzki mu się niedługo potem zalały czerwienią i samymi łzami płynącymi z przekrwionych zmęczeniem i smutkiem oczu chłopaka. Biedak zaczął się cały trząść, ale nie z zimna - z rozpaczy. Z powodu tego czym się stał, że może nigdy już nie ujrzeć Ludwiga. Do jego myśli także wpadł Ivan - i w tamtym momencie zaszło kompletnie słońce. Dla Gilberta to był symbol nadziei...
"Skoro nie możesz pokonać wroga... Jedynym wyjściem jest ucieczka." Pomyślał wtedy do siebie i spojrzał na swoje posiniaczone, połamane nogi zanurzone w wodzie. Nie zastanawiał się długo - po prostu położył się cały w wannie i pozwolił wodzie go udusić na dobre. Czując ból wody napływającej mu do płuc i brak powietrza myślał, że to wreszcie koniec... Myślał, że skona i już nie wstanie. Biedak jednak nie wiedział bądź zapomniał, co zdarzało mu się często, że nie mógł jeszcze umrzeć. Fakt jest jednak taki, że nawet nie zdążył się porządnie przydusić, a wrócił Rosjanin i zauważywszy scenę, podszedł prędko i podciągnął chłopaka szybko do góry, łapiąc go pod pachami. Gilbert zaczął kasłać wodą z zaskoczenia tym co się właśnie stało. Iwan natomiast zaczął na niego krzyczeć, co było do niego... Niepodobne. Nawet przez rozmazany obraz, który sprawiały jego oczy zmoczone wodą, Gilbert widział w Ivanie wściekłość. Fakt był jednak taki, że nie był wściekły, tylko roztrzęsiony, zszokowany tym, czego był świadkiem. Nie spodziewał się tego zwrotu akcji mimo tego, że Prusak próbował już sobie odebrać życie nie raz.
"Co ty robisz!? Czy ty masz pojęcie ile ty dla mnie znaczysz!?" Chwilowa pauza. Zero odpowiedzi od albinosa, jedynie niemrawe, zamglone spojrzenie. "Gilbert...? Obudź się!"
Nagle jednak białowłosy chłopak zaczął gwałtownie i mocno kasłać. Roztrzęsiony Ivan podniósł Gilberta do pozycji siedzącej, pochylonej do przodu i zaczął próbować albinosowi wydostać z płuc wodę poprzez klepanie go w plecy jak on kasłał. Poszło to jednak prawie na marne, gdyż odkaszlnął wtedy tylko część wody. Zaczął nieco panikować co do tej sytuacji, ale się prędko opanował i ostrożnie wyjął albinosa z wanny, co było pierwszym krokiem do sukcesu. Gilbert w tym czasie jako wrażliwa istota zaczął tracić przytomność z samego cierpienia, jakiego doświadczał, nie tylko fizycznego, ale też mentalnego. Po prostu chciał już zniknąć, czy to naprawdę tak dużo? Nikt nie będzie czekał na jego powrót... Ostatnią rzeczą, którą zobaczył przed oczami był lekko rozmazany widok na Ivana, trzymającego go w ramionach i mówiącego coś do niego. Nie rozumiał jednak co powiedział, gdyż był on oczywiście na granicy stracenia przytomności, co się właśnie stało.
"Gilbert...? Gilbert, ocknij się!" Rosjanin prosił, lekko potrząsając albinosem. Po chwili jednak westchnął, wiedząc, że to na nic i go położył na podłodze, wziął ręcznik, w który go owinął i podniósł go w stylu panny młodej. I tak oto udał się z nim do ówczesnego pokoju ex-Prusaka...
CZYTASZ
RusPru ( Rosja x Prusy ): Krwawa miłość
HorrorOSTRZEŻENIE: Ta książka zawiera: - Sceny 18+ - - Krew - - Albinizm - - Brutalność - - Piwnicę Rosji - - Alkohol - - Wulgarne wypowiedzi bohaterów - - Cycki Ukrainy - - Białoruś - - Rosję ^J^ - - Prusy - - Yaoi - - Syndrom sztokholmski - - Stanie na...