(trochę mi... ekhem, znaczy Davidowi zleciało z tą kontynuacją, no ale jest :] przypominam o playliście w komentarzu obok, bo jest wsm dość istotna, jakby nie patrzeć! :D)
***
"Stoję na ulicy z nią, śmiechy wkoło nas
Ktoś przechodzi trąca łokciem, pluje Małej w twarz
Głośno mówię: Mała patrz, cywilizowany świat!
Potem mu przestawiam nos, upadł ale wstał
Dookoła głosów sto – Ten w skórze to drań!
Padam, dzisiaj byłem sam, Mała zanuć to co ja:
Tam tam tam tam ta ra ta ra tam..."
~ Aya RL – "Skóra"
Dobra, można pisać dalej.
Przeczytałem sobie jeszcze raz to wszystko, co już napisałem, żeby niczego nie pomieszać albo nie gadać znowu tego samego i, wiecie, żadnym krytykiem literackim nie jestem czy coś, ale ogólnie to się uśmiałem. Ta, wiem, z własnego nieszczęścia i głupoty, ale jednak. Podoba mi się, mówiąc nieskromnie. Nie wiem, ale to całe pisanie to niezła zabawa, jeśli oczywiście ma się o czym pisać. No a ja mam. A poza tym i tak nie mam nic lepszego do roboty prócz wspominek. Z braku laku i kit dobry, wiadomo. Taka dola uciemiężonych.
Ale, żeby nie było tak różowo – trochę się rozgadałem, fakt. Mógłbym przecież to wszystko opowiedzieć w kilku zdaniach, a ja się jak zwykle pierdolę z tematem. Chociaż, z drugiej strony pisanie nic nie kosztuje – kartka ci nie powie: "Spierdalaj nudziarzu, idź nawijać swoje banialuki gdzie indziej". W pysk mi nie da. No to sobie piszę. W praktyce to wygląda trochę tak, jakbym gadał do siebie, ale w sumie – nic nowego, jakby nie patrzeć.
Wracając.
Przejdźmy już od razu do mięsa. Bo ten wieczór to była jedna wielka kaszana, słowo daję. Wszystko mi się zjebało – z Lolą, Markiem, Sue, mamą i paroma innymi ludźmi. Cały tłum poszkodowanych. No a ja? Czy byłem bez winy?
Otóż nie za bardzo, jak zwykle zresztą, i w tym właśnie tkwi cały problem...
Przejdźmy więc już do sedna. Do historii o tym, jak zniszczyła mnie kobieta. Klasyk, kurwa.
Mark miał rację – Lola stała w samym środku stadka psiapsiółek i widać było, że nieźle się bawi. W sensie, o ile tak można powiedzieć, bo ludzie się dopiero schodzili, nie było muzyki, słowem – impreza jeszcze się nie rozpoczęła. Nie od razu podszedłem. Lubię tak czasami na nią popatrzeć z boku, wiecie – jakbym był kimś całkiem obcym i widział ją po raz pierwszy. Romantyczne brednie, wiem, ale wydaje mi się, a wręcz jestem pewien, że daleko mi do romantyka, heh. Fakt jest jednak taki, że niekiedy takie coś może wzruszyć zwłaszcza, jak się ma piękną laskę. Ale wtedy zbyt wzruszony nie byłem, bo jak tylko mnie zobaczyła, to od razu zrobiła minę pod tytułem "będziesz miał kłopoty". A ja, jak to ja – postanowiłem rżnąć głupa. Fakt, średnio wtedy oceniłem zagrożenie, ale nie miałem głowy do uczuciowych gierek.
CZYTASZ
DEPESZE | Depeche Mode, one-shots
Fanfictionkrótkie, zazwyczaj smutne historyjki, inspirowane muzyką DM (aktualnie głównie Młodociany). cdn XD