- Melisa. - słyszałam swoje imię jakby przez mgłę. Ktoś ewidentnie próbował dotrzeć do mnie, ale moje powieki były tak ciężkie.
- Wstawaj Mel! - ktoś krzyczał, a potem usłyszałam trzaśniecie drzwiami.
Powoli otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Po pierwsze słońce próbowało wypalić mi oczy, a po drugie moja głowa zaczęła mi pękać. Podniosłam się bardzo powoli, przeczesując moje włosy do tyłu.
- O no proszę, księżniczka wreszcie raczyła wrócić do żywych. - usłyszałam głos Belli, na którą od razu spojrzałam. Dziewczyna parzyła na mnie z góry z politowaniem wypisanym na twarzy kręcąc głową.
- Głowa mi pęka. - odezwałam się i poczułam jak bardzo moje gardło mnie piecze - Co się stało? - zachrypiałam.
- Co się stało? Ty się mnie pytasz, co się stało? - odezwała się wkurzona blondynka - Wczoraj po naszym spotkaniu w barze wyszłaś i miałaś wrócić troszkę później. A co ja się dowiaduje? Że postanowiłaś wbić na imprezę do Maxa, nie informując mnie czy Alexandrę o tym. - powiedziała szybko, wszystko na jednym tchu.
- Przepraszam? W ogóle nie pamiętam, jak trafiłam na tę imprezę. - odezwałam się, wstając z łóżka i kierując się w stronę kuchni - Ale mnie suszy.
- Poszłaś tam razem z Maxem, który to cię zgarnął po drodze. To on zadzwonił do nas z informacją, że się zalałaś w cztery dupy, a on nie może cię odwieźć, bo też już pił. - odezwała się z salonu ciemnowłosa gdy ja aktualnie stanęłam przy kuchennym aneksie razem z blondynką.
- Coś, coś zaczyna mi świtać. Spotkałam go w galerii, robił zakupy. Teraz mniej więcej coś pamiętam. - mruknęłam ostatnie zdanie pod nosem, otwierając lodówkę w poszukiwaniu wody.
- Ale wali od ciebie wódą. - odezwała się zdegustowana brunetka gdy to podeszła do nas usadawiając się przy wysepce kuchennej na barowym krzesełku.
- Ej przynajmniej nie zaliczyłam totalnego zgona. - zaśmiałam się czując uścisk w skroniach.
-Zaliczyłaś. Zaliczyłaś go w momencie, kiedy weszłaś do swojego pokoju. Byłaś napruta jak szpadel, że aż padłaś jak długa na łóżko. - mruknęła Izabella, podając mi do ręki moją upragnioną wodę, którą od razu zaczęłam łapczywie pić.
- Ale nie chodzi o zgon. Max plus jego impreza? A ty nie raczyłaś nas o tym poinformować? - żachnęła się.
Tak się składa, że Max był miastowym najlepszym dj'em a jego imprezy były no cóż zajebiste. Wszystko oczywiście załatwiał mu jego ojciec, który był właścicielem kilku klubów ekhem różnych klubów w okolicy.
- A tu cię boli. - zaśmiałam się.
- Melisa, ufałam ci. - blondynka starła niewidzialną łzę - A tak serio to naprawdę szkoda, że nic nie wiedziałyśmy. Zawsze byłam ciekawa, jak wygląda ta cała jego Lexy.
Lexy to dziewczyna a zarazem nie dziewczyna Maxa - to trochę skomplikowane nawet dla tej dwójki.
- Wiesz co? Chyba ją widziałam albo i nie. - zaśmiałam się widząc jak Bella przewraca oczami - Wtedy już byłam, po któryś już szotach.
- Znając ciebie i twoją mocną głowę to w ciul dużo wczoraj wypiłaś, że aż tak cię chwyciło, nie mylę się? - zapytała się Alex, sięgając po jabłko od razu się w nie wgryzając.
- Oj dużo. - zaśmiałam się, robiąc duże oczy, po czym zabierając wodę z szafki, ruszyłam z powrotem do mojego pokoju. Dawno nie miałam takiego kaca. W sumie nigdy nie miewam.
- Musiałaś wczoraj w chuj wypić, że jesteś w takim stanie, a nie innym. - mruknęłam sama do siebie kładąc się na łóżku i modląc się żeby to wszystko nie skończyło się wymiotami w łazience.
CZYTASZ
Zdradziecki układ
RomanceMelisa dzięki znajomością jej ojca dostaje pracę w znanej firmie bogatej rodziny, w której poznaje jedno z dzieci właściciela, a zarazem spadkobiercę imperium Valentine. Chociaż główna bohaterka pała nienawiścią do głównego bohatera, jak i on do nie...