Oświadczyny

121 5 4
                                    

Dwaj mężczyźni w spokoju przemierzali przepiękny, pełen zieleni park w stolicy Rzeczypospolitej Polskiej.

Warszawa, jako jedna ze światowych metropolii była niezwykle nowoczesnym miastem z mnóstwem wysokich drapaczy chmur, będących siedzibami prestożowych firm oraz dużymi drogami i bogatymi mieszkaniami szczęśliwych obywateli tego miasta. Jednak nawet tutaj można było znaleźć ciche i spokojne miejsce na spacer ze swoją drugą połówką. Znajdowało się one w pewnej odległości od centrum, niedaleko leniwe płynącej przez całą Polskę, krystalicznie czystej Wisły.

Gdzieś w oddali słychać było radosny śmiech dzieci oraz krzyki matek, upominające o tym, by uważać na siebie. Grupka młodzieży kąpała się w rzece, wołali coś do siebie i razem żartowali. W drzewach natomiast siedziały ptaki i wesoło śpiewały, od czasu do czasu przelatując nad głowami naszych bohaterów.

Ten sielankowy krajobraz był wręcz przepiękny, mężczyźni byli oczarowani tym miejscem oraz dumni z tego, że to dzięki nim Polska stała się tak cudownym krajem.

Po długim milczeniu i podziwianiu piękna przyrody starszy z nich postanowił się odezwać:

- Andrzeju, przyprowadziłem cię tu, ponieważ jest coś, o czym chciałbym z tobą porozmawiać - mówiąc to zaczął go prowadzić w pewne ustronne miejsce, które już wcześniej sobie upatrzył na właśnie taką okazję.

Znaleźli się wśród drzew, na malutkiej polance, nieco oddalonej od ścieżki po której spacerowali. Gdy stanęli naprzeciwko siebie Duda zapytał swojego rozmówcę:

- Więc co chcesz mi powiedzieć, Bronisławie?

Ten odszedł do niego i spojrzał mu głęboko w oczy. Serce biło mi jak oszalałe, na samą myśl o tym, co niedługo ma się wydarzyć. Spróbował się uspokoić: wziął głęboki oddech, przełknął ślinę, a następnie chwycił Dudę za rękę.

- Wybacz, że mówię ci to w takim miejscu, powinienem był to lepiej zorganizować, ale wiesz jaka jest sytuacja. Chciałem uniknąć zbędnego widowiska, tłumu gapiów oraz ciekawych spojrzeń, dlatego zabrałem cię tutaj, z dala od ludzi. Długo zastanawiałem się nad tą decyzją, ale teraz wiem, że chcę tego. - W tym momencie Duda poczuł, jak coś wsówa się na palec serdeczny jego prawej dłoni, spojrzał na rękę i ujrzał tam srebrny pierścionek z dumnym Orłem Piastów na wierzchu. - Andrzeju, czy wyjdziesz za mnie?

W oczach Dudy zaczęły gromadzić się łzy. Ogromna radość, jaka panowała w jego sercu musiała znaleźć ujście i teraz po policzkach prezydenta spływały strumienie tychże łez. W jego gardle zaschło i już myślał, że nie będzie w stanie odpowiedzieć na te przepiękne słowa, które zostały wypowiedziane w jego stronę. Z wielkim trudem udało mu się wyszeptać:

- Bronisławie... Tak, zgadzam się.

Następnie rzucili się sobie w ramiona a Duda wyszlochał do jego ucha ciche: ,,Kocham cię".

Stali tak przez dobre parę minut, a może i godzin, dla nich czas przestał płynąć, chcieli po prostu być razem, cieszyć się tą chwilą jak najdłużej. Teraz oboje byli pewni, że będą że sobą już na zawsze, że osoba, którą właśnie trzymają w ramionach jest tym, z kim chcą spędzić resztę swojego życia. Teraz już nic ich nie rozdzieli, będą się kochać do końca świata.

Pierwszym, który przerwał tę cudowną chwilę był Komorowski. Oderwał się od Andrzeja, otarł swoje również wilgotne oczy i powiedział, cały czas się uśmiechając:

- Dziękuję ci, Andrzeju, a teraz musimy wracać, będziemy świętować tą wspaniałą okazję

- Oczywiście, ja również ci dziękuję. Wiele razem przeszliśmy i chcę przeżyć resztę życia u twojego boku.

Bronisław poczuł ogromne wzruszenie, jednak nic nie odpowiedział, jedynie złapał swojego narzeczonego za rękę i razem ruszyli w stronę swojego apartamentu.

Z powodu tej niezwykle romantycznej chwil byli tak pochłonięci sobą, że nie zauważyli pewnej postaci, która cały czas obserwowała ich zza pobliskiego drzewa.

Hejka
rizoonka napisała 1 rozdział, kolejny napiszę fla Was- Ja❤.
Trzymajcie się, buziaki!

Walcząc z Ostrym Cieniem MgłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz