Rozdział 1

6 2 0
                                    

Żyliśmy chwilą nie wiedząc, że to ona żyła nami. Marzyliśmy o imprezach co wieczór, o nowych miłościach poznanych w wakacje, o tańcu w deszczu i nocnych jazdach samochodem. Byliśmy zapatrzeni w to, co chcemy osiągnąć, a nie w to, co już od dawna mieliśmy. Mówi się, "Szczęśliwi czasu nie liczą", a to właśnie my szczęśliwie odliczaliśmy do północy. Jednego dnia staraliśmy się zapamiętać każdy moment, a drugiego chcieliśmy wymazać wszystko z pamięci. Słuchaliśmy opinii ludzi, którzy mają nas gdzieś, mając gdzieś osoby, którym na nas zależy.  Żyliśmy jakby to wszystko miało się nigdy nie skończyć.

***

Gdy byłam mała uwielbiałam bawić się lalkami. Nastoletnie Barbie bardzo dobrze się uczyły i brały udział w pokazach mody, które zawsze wygrywała moja ulubiona lalka. Udawałam, że ma szesnaście lat i wspaniałe, dojrzałe życie. Razem z chłopakiem i przyjaciółmi miała własny zespół, który był znany na cały świat. Była dobrą córką i wspaniałą siostrą, a przede wszystkim, wiedziała co chce robić w życiu.

Za kilka tygodni kończę siedemnaście lat, a moje życie w żaden sposób nie wygląda jak to, które sobie wyobrażałam mając siedem lat. W tym roku szkolnym moje oceny były gorsze niż kiedykolwiek, a moja dojrzałość nie wzrasta już od kilku lat. Kiedy byłam młodsza byłam bardziej pewna tego co chcę robić w życiu niż teraz, co dobija mnie jeszcze bardziej.

Ostatni dzień szkoły. Czekałam na ten dzień już od rozpoczęcia roku poprzedniej klasy. Co roku już od stycznia planowałam zapowiadające się wakacje, i co roku spełnianie całej listy nigdy mi nie wychodziło. Siedząc przy małym kuchennym stoliku, który przemalowałam na biało rok temu i popijając kawę czułam się wyjątkowo dobrze. Wyglądałam przez okno patrząc się na wszystkich śpieszących się do pracy sąsiadów. Pani Cook w pośpiechu oblała się kawą i nawet nie zauważyła, że ma brudną koszulę, a Bruce Cook, student prawa z pobliskiej uczelni zapomniał wyjść z psem na spacer.
-Gdy wróci do domu, czekać będzie na niego miła niespodzianka. - powiedziałam sama do siebie. W tym samym momencie chłopak mnie zauważył i przywitał się skinieniem głowy na co odpowiedziałam mu tym samym.

- Pojedziesz dzisiaj do szkoły autobusem. Jestem spóźniona. - powiedziała moja mama schodząc po schodach - Pamiętaj, że dzisiaj wieczorem przyjeżdża ciotka Cynthia, więc jak wrócę z pracy dom ma być czysty. - dodała po czym wybiegła z domu. Świetnie. Nawet jak wysprzątam cały dom najlepiej jak potrafię, ona i tak będzie miała się do czego przyczepić. Jedyny powód dla którego ciocia Cynthia tu przyjeżdża z Hallam City to taki, że tej nocy w Torrance odbędzie się koncert jej ulubionego zespołu. Uśmiecham się sama do siebie wyobrażając sobie czterdziesto pięcio letnią kobietę stojącą na płycie koncertowej i tańczącą do starego rocka. Pośpiesznie dokończyłam kawę i poszłam pod prysznic. Po dwudziestu minutach prostowania włosów, które żyły własnym życiem, udało mi się wyglądać znośnie. Pierwszy raz od kilku miesięcy, nie chciało mi się uciekać patrząc w lustro. Delikatnie wyprostowane, długie włosy nareszcie się nie zawijały, a na mojej twarzy nie było widać oznak niewyspania. Biała, zwiewna sukienka mojej mamy, początkowo była na mnie trochę za duża, ale po założeniu paska, dobrze się dopasowała do mojej nijakiej figury. 

- Życz mi powodzenia - powiedziałam drapiąc grzecznie siedzącego obok mnie psa, który gdy tylko usłyszał dzwonek do drzwi zaczął krążyć po całym pokoju. 

- Gotowa? - spytała Danielle stojąc w progu. W ciemniejszym makijażu wyglądała na jeszcze starszą, a czarna sukienka sięgająca do łydek, świeciła się w słońcu. Od mocno spiętego niskiego koka nie odstawał żaden włos, a jej aloesowe perfumy można było wyczuć nawet z drugiego końca pokoju. Na podjeździe stał granatowy Ford, którego właścicielką była mama mojej przyjaciółki.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła - powiedziałam witając się z dziewczyną.
- Jechałabyś do szkoły autobusem - zaśmiała się. W porównaniu do większości moich rówieśników, ja nie miałam prawa jazdy. Spóźniłam się na pierwszy termin, a na drugi nie chciało mi się przychodzić. Poza tym nie wychodzę często z domu wiec nie mam potrzeby jeżdżenia samochodem. Zdecydowanie wystarczają mi autobusy i moi prywatni kierowcy. Patrzyłam na tętniące już życiem Torrance myśląc o moich wakacjach. Planowałam je spędzić z Danielle chodząc do kawiarni, kin i sklepów ale tydzień przed rozpoczęciem się dwumiesięcznej przerwy, jej rodzice oznajmili, że musi je spędzić u jej dziadków, w południowej Francji. Jest moją jedyną przyjaciółką. Gdy będzie całe wakacje w innym państwie, na pewno pozna nowe osoby. Obawiam się, że nie będzie dzwonić i pisać, tak jak obiecała.

Through The CrowdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz