Rano obudził mnie budzik mojego telefonu. Zaczęłam pierwszy dzień wakacji wstając o szóstej. Jeszcze tylko poranne ćwiczenia i jogging i będę z siebie dumna. Zamiast tego, wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół napić się kawy. Ciocia razem z mamą siedziały już na werandzie i popijały herbatę zawzięcie o czymś rozmawiając. Nie miałam ochoty słuchać ich obu dyskutujących na temat polityki, więc usiadłam przy moim ulubionym stoliku obserwując budzącą się do życia okolicę. W słuchawkach rozbrzmiewały piosenki z mojej ulubionej playlisty sprawiając, że miałam ochotę wstać i śpiewać. Dopiero się zaczął pierwszy dzień wakacji, a ja już się rozleniwiłam.
- Gotowa? - spytała ciocia patrząc na moje dwie ogromne walizki stojące przy stoliku. Nie wiem co miałam w głowie kupując białe walizki, które teraz są poobcierane w kilku miejscach.
- Tak, już idę. - odpowiedziałam patrząc na dwie kobiety stojące obok siebie w progu pomieszczenia. Mimo, że ciocia Cynthia była starsza od mojej mamy o dwa lata, wyglądała jakby była w jej wieku. Obie miały delikatnie kręcone włosy w kolorze jasnego blondu oraz wielkie zielone oczy. Jedyne co różniło je od siebie to styl ubierania się i głos.- Podekscytowana? - spytała ciocia gdy już byłyśmy w samochodzie. Na uszach miałam słuchawki, ale zawsze gdy jadę samochodem z kimś innym niż bliska rodzina, przyciszam lekko muzykę. Słońce już było na tyle wysoko, żeby mogło razić mnie prosto w oczy.
- Czym mam być podekstytowana? - spytałam, ale zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to dosyć niemiło - Jadę na dwa tygodnie do Hallam City, najspokojniejszego miasteczka w całym stanie. - dodałam, na co kobieta uśmiechnęła się pokazując wszystkie zęby.
- To najspokojniejsze miasteczko ma swoje drugie oblicze. Mój syn na pewno pokaże ci niesamowite miejsca i przedstawi ci swoich znajomych. - spojrzała się w lusterko żeby złapać ze mną kontakt wzrokowy.
***
Dom cioci stał na niewielkim wzgórzu. Ostatni raz byłam w Hallam City, gdy miałam osiem lat, a przez ten czas zmieniło się tu bardzo dużo. Z zewnątrz domek wyglądał na niewielki. Pomalowane na żółto ściany i delikatnie niebieskie okiennice wyglądały uroczo. Gdy tylko przekroczyłam próg, przywitał mnie ogromny, przyjazny labrador. W środku, czuć było zapach miodu i kawy. Przypinało mi to czasy dzieciństwa, gdy biegałam między domami bawiąc się w berka z dziećmi, które dopiero poznałam. Tuż przy wejściu, stało wrzeciono, z którego w dziwny sposób wyrastało kilka kwiatów.
- Anthony pomoże ci zanieść walizki do pokoju. Anthony!!! - krzyknęła ciotka, a moje uszy prawie wybuchły.
- Już idę - z pokoju obok wyłonił się chudy chłopak. Powolnie podniósł jedną z moich walizek i zaczął wchodzić z nią po kasztanowych schodach. Na ścianach wisiały zdjęcia przedstawiające Tony'ego jeszcze z czasów przedszkola oraz jego mamę kończącą liceum i zaczynającą collage. Dwie uśmiechnięte blondynki stoją przed wejściem uczelni. Moja mama jak zwykle ma włosy związane w luźnego kucyka.- To tutaj - z zamyślenia wyrwał mnie głos Tony'ego. - Mój pokój jest na przeciwko twojego więc jak będziesz czegoś potrzebować to wpadaj. - chłopak się uśmiechnął i przeczesał ręką platynowe włosy. Podziękowałam za pomoc i zajrzałam do mojego pokoju, w którym będę spać przez najbliższe dwa tygodnie.
Jasnozielone ściany i białe, drewniane meble wyglądały naprawdę uroczo.
- Na pewno nie zabraknie mi miejsca na ubrania - zażartowałam sama do siebie patrząc na ogromną komodę znajdującą się tuż przy wejściu. W moim nowym pokoju, jak i w całym domu stały kwiaty. Na każdej możliwej wolnej przestrzeni stała roślina. Położyłam się plackiem na miękkim łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Przez jedno z okien zaczęły wpadać pierwsze promienie słońca sprawiając, że pomieszczenie wyglądało jeszcze przytulniej. Lawenda stojąca na oknie skierowała swoje kwiaty w stronę światła.***
- Gotowa? - do mojego pokoju wpadł uśmiechnięty Tony - Oj, nie wiedziałam, że spałaś. - dodał.
- Na co mam być gotowa? Czemu w tej rodzinie nikt ze mną nic nie uzgadnia? - odparłam podnosząc się z łóżka. Kiedy zdążyłam zasnąć?
- Dzisiaj jest impreza na plaży z okazji pierwszego dnia lata. Będzie dużo osób. Idziesz? - chłopak niemalże skakał ze szczęścia. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie miałam ochoty na imprezę i zdecydowanie wolałam zostać w przytulnym pokoju i do końca rozpakować rzeczy, które przywiozłam. W całym moim szesnastoletnim życiu, byłam tylko na jednej imprezie. Była to impreza urodzinowa Danielle, na której wypiłam trochę i poszłam spać do jej pokoju.
- Ale ja nikogo tu nie znam - spojrzałam na chłopaka mając nadzieję, że moja aspołeczność będzie wystarczająco dobrym argumentem.
- Znasz mnie i poznasz moich przyjaciół i ludzi z imprezy. Niektórzy też są tu z Torrance i przyjechali na wakacje. - stojący w moim pokoju olbrzym nie dawał za wygraną.
- Dobra, ale będę tam tylko dwie godziny. - powiedziałam najbardziej stanowczo jak mogłam
- Tak jest - zaśmiał się Tony udając żołnierza - Za piętnaście minut wychodzimy.Sama byłam zdziwiona, że zdążyłam wy szykować się w piętnaście minut. Spojrzałam w lustro. Duży, czarny t-shirt wsadzony z przodu w jeansowe szorty i czarne trampki. Zdałam sobie sprawę, że nie umiem ubierać się na imprezy. Moje napuszone i przetłuszczone po podróży włosy związałam w luźnego koka. Może nie przestraszę ludzi swoim wyglądem.
Wychodząc z domu razem z kuzynem, byłam przekonana, że pojedziemy samochodem. Zamiast tego chłopak ruszył szybkim krokiem przed siebie.- Ej, nie idź tak szybko bo moje krótkie nogi nie nadążają. - powiedziałam głośniej do chłopaka, na co on zaśmiał się i zwolnił.
Szliśmy uliczkami spokojnego Hallam City. Z daleka już było słychać muzykę dochodzącą z plaży. Tuż przed wejściem na plażę poczułam się spięta. Jedyną osobą, którą tu znałam był mój kuzyn, który nie ma zamiaru opiekować się młodszą o dwa lata kuzynką. Słońca powoli chowało się za horyzont dając wspaniały klimat tego miejsca. Chłodny wiatr owiewał delikatnie moje ciało. Dźwięk wakacyjnych piosenek połączony z falami oceanu sprawiał, że zaczęłam czuć te wakacje. Przymknęłam oczy ciesząc się widokiem zachodzącego słońca.- Ziemia do Liv! - mój kuzyn machał mi ręką przed twarzą - Poznaj Mirande Stevens i Mike'a Evans'a - dziewczyna o fioletowych włosach delikatnie się uśmiechnęła, a chłopak zeskanował mnie ciemnymi oczami. Na pierwszy rzut oka widać, że nie polubię się ze znajomymi Tony'ego. - Za chwilę przyjdzie reszta. Gdy tylko doszły kolejne osoby i trochę alkoholu, kuzyn od razu o mnie zapomniał. Nie dziwię mu się, ale z drugiej strony nie mam ochoty siedzieć tu sama. Podeszłam do drewnianego baru i usiadłam na jedynym wolnym krzesełku. Słońce już dawno zaszło, a ludzi przybyło.
- Jak ci się podoba w Hallam City? Tony pokazał ci najlepsze miejscówki? - spytała mnie Miranda. Tusz do rzęs lekko się rozmazał pod jej brązowymi oczami, a po śliwkowej szmince, którą miała gdy ją poznałam nie ma już śladu.
- Przyjechałam dzisiaj rano i jedyne miejsce, które odwiedziłam to ta plaża - stwierdziłam.
- Jutro chłopcy idą na jakiś mecz, ale razem z dziewczynami idziemy na plażę trochę się poopalać. Może pójdziesz z nami? - zaproponowała zapalając papierosa. Rozejrzałam się szukając blond włosów mojego kuzyna, jednak zniknął bez śladu. Pewnie tańczy z jakąś dziewczyną całkowicie zapominając, że ma swoją denerwującą kuzynkę pod opieką. Prawdę mówiąc nie miałam planów na jutrzejszy dzień, ale naprawdę dziwnie będzie chodzić po mieście, którego nie znam z obcymi dziewczynami.
- Lepsze wyjście z ludźmi, których nie znasz, niż siedzenie w domu z panią Cummer - uśmiechnęła się wypuszczając dym z ust. Miała rację. Ledwo co wytrzymuję z moją mamą pod jednym dachem, a ciocia Cynthia jest bardziej rozgadana od niej.
- Przekonałaś mnie - mówię, po czym wpisuję jej numer telefonu. W między czasie dostałam esemesa od Tony'ego.Tony: Dzisiaj nie wrócę na noc do domu. Na parkingu czeka na ciebie Nick. On cię odwiezie do domu.
- Co jest? - spytała Miranda zaglądając mi w telefon - Przyzwyczajaj się, twój kuzyn nie pierwszy raz ucieka z imprezy. - powiedziała to jakby dla nich było całkiem normalne, że ich przyjaciel wychodzi bez żadnego słowa. Pożegnałam się z dziewczyną, która obiecała mi napisać do mnie jutro i poszłam w kierunku parkingu.
Liv: Jak wygląda ten Nick?
Spytałam kuzyna, ale nie dostałam odpowiedzi. Wszystkie auta stojące na oświetlonym jedną latarnią parkingu były puste. Stanęłam w jednym miejscu rozglądając się dookoła.
- Hej, ty jesteś Nick? - spytałam chłopaka siedzącego na dachu ciemnego auta.
- Nie - powiedział wypuszczając chmurę z ust
CZYTASZ
Through The Crowd
Ficção AdolescenteŻyliśmy chwilą nie wiedząc, że to ona żyła nami. Marzyliśmy o imprezach co wieczór, o nowych miłościach poznanych w wakacje, o tańcu w deszczu i nocnych jazdach samochodem. Byliśmy zapatrzeni w to, co chcemy osiągnąć, a nie w to, co już od dawna mie...