I: DON'T WANNA BE YOUR GIRL

3.1K 196 8
                                    

I don’t wanna be your girl no more, no more / I just wanna see your face at home

Chorobliwa zazdrość Harry'ego od zawsze stanowiła problem; co więcej, powodów do zazdrości dostarczał on sam, a nie w drugą stronę; Laura po prostu nie potrafiła zrobić Stylesowi na złość.

Jego humorki doprowadzały Laurę do szewskiej pasji, a kolejne plotki o podbojach w klubach podczas „męskich wypadów” tylko podsycał kiełkujące ziarenko niepewności.

Jednak gdy pewnego dnia wróciła do mieszkania nieco wcześniej, niż powinna, weszła do kuchni i zobaczyła jak Harry radośnie świergocze z jakąś nieznaną dziewczyną, trzymając jedną z dłoni na jej kolanie w pozornie przyjacielskim geście (tak zawsze tłumaczył; Laura nigdy w to nie wierzyła), coś w Laurze pękło. Całe zaufanie i miłość, jakie pokładała w Stylesie zaczęły drżeć w posadach, mimo że wszystko wyglądało niewinnie.

LAURA: [nieco drżącym głosem] Cześć.

HARRY: [wstaje z krzesła i podchodzi do dziewczyny] O, Laura, poznaj, to jest... [zacina się w połowie zdania]

DZIEWCZYNA: [odwraca się w stronę Laury i sztucznie uśmiecha] ... Annie. Wprowadziłam się obok.

LAURA: [głośno przełyka ślinę; krzyżuje ramiona na klatce piersiowej] Och. Cześć, jestem Laura. 

ANNIE: [zrywa się z miejsca jak niepyszna, wyczuwając wrogość bijącą od Laury] Miło poznać. 

LAURA: [zaciskając usta w linię] Mnie również.

Harry nieco traci na rezonie, uśmiecha się przepraszająco do Annie i rzuca Laurze nienawistne spojrzenie, jakby mówił "zawsze wszystko musisz zepsuć". Laura czuje się w tej scenie zbędna, wyrzucona poza nawias. Annie rzuca w eter "muszę lecieć, cześć Harry!" i znika z mieszkania. 

HARRY: [przewracając oczami] Musiałaś ją odstraszyć?

LAURA: [ściąga płaszcz i rzuca na krzesło; bez słowa wstawia wodę na herbatę]

HARRY: [wzdycha ciężko] LAURA. Mówię do ciebie. Dlaczego się tak zachowujesz?

LAURA: [zaciska dłonie w pięści; nadal w milczeniu wpatruje się w kubek]

HARRY: [uderza pięścią w stół] LAURA.

SZTUĆCE NA STOLE: [dzwonią]

CZAJNIK: [gwiżdże przeraźliwie]

LAURA: [wypuszcza z sykiem powietrze z ust; zalewa woreczek z herbatą]

LAURA: [odwraca się na pięcie; stoi oparta o kuchenkę, twarzą zwrócona do Harry’ego] To nic takiego. Pogoda. Poza tym, nie wydaje mi się, żebym zrobiła coś złego.

HARRY: [prycha] Wystraszyłaś Bogu ducha winną dziewczynę, ty i ta twoja zazdrość.

LAURA: [z trzaskiem odkłada kubek na blat; mruży oczy] Co proszę? Moja zazdrość? To ty jesteś gotów do bójki z każdy facetem, który na mnie spojrzy. Chciałeś pobić tatuażystę, Harry! Tylko dlatego, że podwinął moją sukienkę, bo przy okazji, inaczej nie miałabym jak zrobić sobie tej cholernej róży!

HARRY: [krzyczy] Co jest nie tak z różą!

LAURA: [wzrusza ramionami; uśmiecha się złośliwie] Z różą nic, to twoje nastawienie jest bez sensu.

HARRY: [patrzy na Laurę z niedowierzaniem; wychodzi z kuchni; zabiera kurtkę z wieszaka]

DRZWI: [trzask]

Laura w milczeniu pije herbatę, obracając kubek w dłoniach i wpatrując się w pogodę za oknem. Harry raz stwierdził, że jest zazdrosny o deszcz, który dotyka skóry jego dziewczyny, bo przecież nikt nie ma do tego prawa – poza samym Stylesem, rzecz jasna.

Obserwując krople deszczu na szybie, Laura zaczęła się zastanawiać, czy to, co robi jest aby na pewno dobre, i dla niej, i dla Harry’ego. I czy nie lepiej byłoby jakoś to… skończyć.

a/n/ - nie wiem, czy powinnam dodać jakiś trigger warning, bo abusive relationship [tak, to zdanie brzmi idealnie polsko, poprawnie i polszczyźnianie; don't judge me], chyba powinnam [zapytam mojego "szefa" ambasadorów, jak już wróci z świątecznych wakacji czy co oni tam w tej kanadzie mają], w każdym razie - zrobię z harry'ego "precious snowflake" stylesa człowieka-mendę. i nadal nie wiem, jak się z tym czuję. 

/ jealous /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz