Nigdy nie myślała się, że to wszystko może się tak skończyć.
Piwnymi oczami błądziła po miejscu, które niegdyś nazywała domem. Stara, drewniana chatka doszczętnie spłonęła, pozostawiając na swoim miejscu jedynie zwęglone ruiny. Płonące języki ognia powoli wygasały, nasyciwszy swój głód na w pół spróchniałych deskach, a drażniący swąd unosił się w powietrzu. I nawet gęsty deszcz nie był w stanie zmyć tego okropnego zapachu spalenizny.
Nigdy wcześniej by nie pomyślała, że to ogień stanie się źródłem jej nieszczęścia. Ten sam, który towarzyszył ludzkości od początku świata, który ofiarowywał ciepło i komfort, który pokonywał mrok. Jak na ironię, to on spowił rzeczywistość dookoła dziewczynki w ciemności. Stał się chłodem przeszywającym jej ciało i obrócił się w przeciwieństwo wszystkiego, czym kiedyś był. Zamienił mały, dziecięcy świat w ruinę, a w zamian zostawił wściekle czerwone liszaje, będące świadectwem wydarzeń jednej z najczarniejszych nocy.
Stała tak w ciszy, nie zastanawiając się nawet gdzie iść. To był jej dom, jedyne miejsce, które znała - nie miała innej drogi, którą mogłaby podążać. Nie miała żadnej osoby, u której mogłaby znaleźć schronienie. Nie miała żadnego kierunku, który mogłaby obrać.
Ogień zabrał jej wszystko, wypalając dziurę w pamięci.
Ręką powoli przetarła podrażnione dymem oczy, w których zebrały się łzy.
Rodzinę miało się tylko jedną. A ta właśnie przepadła.
Długo wlepiała tępy wzrok w zniszczoną ruderę zastanawiając się, jak do tego doszło. Próbowała w głowie ułożyć ciąg zdarzeń, krok po kroku, usiłując cofnąć się do momentu, gdy krzyki matki i ojca rozerwały ciszę po raz pierwszy.
Jednak jej wspomnienia stały się próżnią. Nie pamiętała kompletnie nic. Może to przez szok, a może to jej młody umysł nie rozumiał atakującego go wachlarzu nowych emocji. Jakże dziwne było to uczucie. Szukać czegoś, co nie istniało, co według rozumu nie miało prawa istnieć. Rozgrzebywać pustkę w nadziei, że jednak coś ukrywa się pod grubymi warstwami zapomnienia.
Nie potrafiła spojrzeć wstecz, stanąć twarzą w twarz z ogniem trawiącym jej świat. Nawet jeśli w tamtym momencie stałaby w płomieniach, dziecięcia świadomość nie chciała pamiętać. Zapomnienie stało się jedynym mechanizmem obronnym, próbując obrócić przeżytą traumę w nicość. Umysł stworzył blokadę pieczętującą wszelkie nieszczęścia, trzymając je z dala od dziecinnej wrażliwości.
Kto wie co mogłoby się stać, gdyby było jej dane pamiętać.
Wszystko co znała, jej mały, własny świat, tu, ukryty w jednej z dolin Kraju Błyskawicy, został bezpowrotnie stracony. Deszcz spływał po jej drobnym ciele, pozbywając się popiołu i pyłu, jednak nie był w stanie oczyścić wzburzonych emocjami myśli. To wcale nie było tak, że zapomniała wszystkiego - wiedziała, że niegdyś miała kochającą rodzinę, która każdego dnia otaczała ją uczuciem i ciepłem.
A teraz, stała się ona tylko wspomnieniem.
I to było wszystko, cały jej dobytek. Oprócz matczynej troski i ojcowskiej opieki, żadne inne obrazy przeszłości nie majaczyły w jej głowie.
W zaledwie ułamku chwili fikcja zamieniła się z rzeczywistością. To, co kiedyś było nierealne, teraz stało się prawdą, a młody umysł nie mógł się z tym pogodzić. Akceptacja wciąż przychodziła z trudnością, bo niewiele było w jej krótkim życiu rzeczy, które tego wymagały.
Nie mogła płakać. Nadal mieszała realizm z wytworem wyobraźni, czując się jak w letargu. Była zawieszona pomiędzy dwoma światami, nie potrafiąc rozpoznać tego prawdziwego. Jej umysł stanowczo zaprzeczał. Nie zgadzał się na przyjęcie tego, co już się wydarzyło.
CZYTASZ
• Most do Pokoju • Naruto Fanfiction •
FanficNaruto Uzumaki został spadkobiercą woli Nagato - jego zadaniem stało się przywrócenie pokoju w świecie targanym przez wojny i konflikty. Konan, jako jedna z niewielu żyjących członków Akatsuki, poprzysięga sobie bronić i wspierać chłopaka na jego dr...