Czerwcowy poranek. Ciepłe promienie słońca delikatnie łaskotały moją wrażliwą skórę. Ku mojemu zdziwieniu, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, była to zdenerwowana Tikki. Wcale mnie nie łaskotała, tylko z całych sił skakała po moim małym policzku, usiłując mnie obudzić.
- Marinette, zaraz jest 9! - powtarzała w kółko zirytowana biedroneczka.
Tikki, bo tak nazywa się moja mała przyjaciółka, przemieniała mnie w superbohaterkę- biedronkę. Kiedy tylko była taka potrzeba, odmawiałam regułukę, a chwilę potem byłam gotowa ratować świat! A tak dosadniej czyjeś dupy. Najpierw ludzie mają swoje głupie humorki, a potem wielce zdziwieni, że typ, któremu najwidoczniej nudzi się w życiu, przemienia ich w superzłoczyńców! I tak dzień w dzień...
- Dość tego- burknęłam wstając z łóżka- Nie czuję się dziś najlepiej.
- Marinette... Codziennie tak mówisz - zasmuciła się Tikki - Alya mówiła Ci co masz zrobić, idź do tego psychologa.
Nie mogę tego dłużej słuchać. Przecież nic mi nie jest, halo! Przecież to ciągle ta sama Marinette, tylko odrobinę zmęczona tym wszystkim, co ostatnio się u niej dzieje.
- Wszystko jest, w porządku Tikki -odpowiedziałam po czasie.
Biedroneczka najwidoczniej spodziewała się takiej, a nie innej odpowiedzi, bo jej skwaszona mina mówiła sama za sobie.
- A teraz lecę się przebrać, może zdążę spotkać jeszcze przed szkołą Adriena!
Koniec końców, postawiłam na zwykłe jeansy i tak samo zwykłą, białą bluzkę, nie lubiłam się wyróżniać z tłumu. Po wybranym outficie związałam sobie jeszcze włosy, w te same kucyki co zawsze. Czas nie pozwolił mi na nic więcej. Wyszłam ze swojego pokoju, kierując się w stronę drzwi.
- Wychodzę! - krzyknęłam wybiegając z domu i tak spóźniona, jak zwykle.
Teraz już na pewno nie spotkam blondyna przed szkołą.
Biegłam ile tchu w piersiach, zdając sobie sprawę, że nawet nie zdążyłam normalnie porozmawiać z rodzicami. Dobiegając już do szkoły zauważyłam czekającą na mnie przyjaciółkę, była trochę zła. Krążyła od ławki do końca kolejnych, ciągle się wychylając czy przypadkiem wiecznie spóźniona Marinette nie biegnie w jej stronę.
- Zabiję Cię kiedyś Dupain- Cheng!
- A ... Ayla- nie zdążyłam powiedzieć ani jednego słowa, bo ta złapała mnie za rękę i wystartowała z miejsca, prosto do naszej szkoły.
- Módl się, żeby babka Mendeleiev nie wpisała nam nieobecności- wykrzyknęła odwracając się na chwilę w moją stronę, dalej pokonując korytarze naszej szkoły.
Kiedy znalazłyśmy się pod salą, w której trwały już lekcje, cicho zapukałyśmy ciągnąć jednocześnie za klamkę.
- Co Cię tym razem zatrzymało Marinette?
W ten sposób powitała mnie Pani Mendeleiev. To prawda, za każdym razem dawałam głupią wymówkę z powodu biedronki. Na ten moment żadna jeszcze nieużyta przeze mnie wymówka nie przychodziła mi do głowy. Przegrałam z francą.
- Akurat tym razem nic mnie nie zatrzymało Proszę Pani- uśmiechnęłam się ironicznie i zajęłam swoje miejsce w ławce.
Lekcje leciały nieubłaganie wolno, każda kolejna trwała dłużej niż poprzednia, pewnie dlatego, że w szkole nie pojawił się mój kochany Adrien. Myślałam o nim przez wszystkie te lekcje, jaki on jest idealny. Rozmyślając gdzie się teraz znajduje, co robi, kiedy i z kim. Czy ja przesadzam? Kochałam go całym sercem, oddałabym dla niego wszystko co mam, niech tylko i on mnie pokocha, niech tylko mnie zauważy, niech ...
- Marinette Dupain- Cheng! - wykrzyknęła Pani Cesairé. Dopiero teraz się zorientowałam, że wszystkie moje przenajskrytsze myśli wyszły na światło dzienne.
- Kurwa - palnęłam łapiąc się za głowę. Dopiero po ułamku sekundy zrozumiałam co tak naprawdę powiedziałam. Wszystkie ławki były już skierowane w moją stronę.
Panna Cesairé kręciła tylko głowa, zabijając mnie przy tym wzrokiem. Alya w przeciwieństwie do niej świetnie się bawiła. Przyjaciółka śmiała się dobre pięć minut, trącając mnie tylko łokciem na znak, że mam śmiać się razem z nią.
-Mari, żebyś widziała tylko swoją ... - nie dokończyła, bo naśladowała moją wcześniejszą minę.
Co rusz w moją stronę kierowane były inne pary oczu, wymieniając się zdaniami z sąsiadem obok. Całą lekcje siedziałam spięta. Słyszałam każdy cichy szept. Każde dwa słowa od każdego kierowane tylko do mnie.
- Mari, od kiedy jesteś taka mokra na widok Agresta, hmm? - odezwał się jakiś żartowniś ławkę za mną.
Jaki wstyd. Jaki wstyd!
Na całe szczęście była to już ostatnia moja lekcja. Planowałam teraz pójść do domu i porządnie się wypłakać jedząc przy tym moje ulubione lody. Ale zanim puszczę z wodzy moje emocje, raz jeszcze przeproszę Panią Cesairé.
Znalazłam kobietę przed gabinetem dyrektora. Nauczycielka widząc mnie, zaczekała chwilkę, zanim do niej dojdę. Pewnie wiedziała, że chcę pomówić o całej tej niezręcznej sytuacji.
- Przepraszam - wyrzuciłam szybko z siebie - Bardzo bardzo bardzo Panią prze ...
Kobieta nie dając mi dokończyć, zabrała głos.
- Marinette, nie ukrywam, że bardzo twoje zachowanie mnie zdziwiło - kontynuowała- Wiem, że jesteś wzorową uczennicą, ale to w żadnym wypadku nie usprawiedliwia twojego nagannego zachowania. Żeby było mi to ostatni raz- uśmiechnęła się do mnie, przekazując teczkę.
- A to, co?
- Teczka, Marinette. Zanieś ją Adrienowi, tu są karty z dzisiejszych lekcji, na których był nieobecny. Zanieś mu je, a ja zapomnę o twoim dzisiejszym zachowaniu- zażartowała kiwając głową na do widzenia.
Chyba moje lody poczekają.
Muszę przyznać, że nie mam humoru na odwiedziny, szczególnie u Adriena. Wiem, że chłopak był nieobecny na wszystkich zajęciach, ale i tak było mi strasznie głupio nawet spojrzeć mu w oczy.
- To co? - wzruszyłam ramionami. -Następny przystanek dom Adriena.- mówiąc to otworzyłam torebkę, uśmiechając się do Tikki.
________________________________
O Mój Boże, koszmar. Przepraszam was, piszę pierwszy raz jakąkolwiek historię, więc dopiero się uczę, z czasem będzie tylko lepiej. Chętnie wezmę pod uwagę rady od was, z góry dziękuję! ; 3 A i jeszcze jedno rozdziały będą pojawiać się co 2-3 dni, spokojnie bo w kolejnych rozdziałach będzie się już więcej działo! Buziaczki: *
CZYTASZ
be with me || Miraculum
Novela JuvenilSprawy biedronki powili zaczynają przytłaczać dziewczynę. Z dnia na dzień bardziej uświadamia sobie jaki dźwiga ciężar odpowiedzialności. Nowe, równie silne miraculum. Tajemnica mistrza Fu. Romans z kotem. Koniec przyjaźni z Adrienem. Jest tego jesz...