-Podwoili straż.-zauważyła Blake, gdy byłyśmy już dosyć blisko siatki.
-Nie mamy szans dostać się na teren niezauważone.-rozejrzałam się dookoła, szukając innego rozwiązania.
-Masz coś?
-Chyba tak, nie możemy dostać się niezauważone za to możemy dostać się ZAUWAŻONE.-uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Jak to zauważone?
-Po prostu, wejdę przez bramę i powiem coś że przemówiłaś mi do rozumu, że w dziczy nie dam sobie rady, ty wtedy pójdziesz do Raven i powiesz żeby odłączyła sektor 7, na który mnie pewnie zaprowadzą. Ja się resztą zajmę...
**********
-Kto to?-powiedział jeden ze strażników celując we mnie z broni.
-Jasmina Everdyn, ze stacji 14, chce porozmawiać z kanclerzem.-powiedziałam to tak głośno, by każdy mnie usłyszał i bym nie musiała powtarzać.
Po chwili zaprowadzili mnie do stacji 7, zgodnie z planem, gdzie miałam rozmawiać z kanclerzem.
Nim jeszcze zdążyłam wejść padło zasilanie.
-Za szybko...-mruknęłam pod nosem tak że nikt mnie nie usłyszał. Obezwładniłam dwóch strażników, którzy mnie prowadzili i wyszłam stamtąd nie zwracając na siebie uwagi.
Skierowałam się w stronę sektora 5, gdzie miała na mnie czekać Octavia i Ravena. Ale gdy dotarłam na miejsce były tam cztery osoby; Octavia i Reven czego się spodziewała, a oprócz nich był jeszcze Jasper i Clark.
-A więc chcecie pomóc?-zmierzyłam ich wzrokiem.
-Jakoś źle się czuję ze świadomością że bez przerwy jestem obserwowany.-mrukną Jasper, a ja w tym czasie wyjęłam pistolet który zabrałam strażnikowi i strzeliłam w plamki, które tylko mi rzucały się w oczy, a kiedy upadły na ziemie już w pełni widoczne rozdeptywałam je na drobny mak.
-Nie możemy teraz nic mówić na głos, oni nas słyszą. Ja z Raven jakoś damy sobie radę, ale wy musicie dopilnować żeby nikt tu nie wszedł nikt nie może nam przerwać, bo potem może być już za późno.
-Cholera są nowe zabezpieczenia...-mruknęłam, gdy dostaliśmy się do zarządzania dronów.
-Mam pomysł-powiedziałam Raven.-Musimy zmienić polaryzację, wtedy zamiast je wyłączyć...-przerwałam jej za nim zdążyła dokończyć.
-Usmażymy je.-od razu się uśmiechnęłam i zabrałam się do pracy.
*****
-Udało się!-patrzyłam na monitor z uśmiechem.
-Cholera, zablokowali nam dostęp, nie dostaniemy się już stąd.-powiedziała brunetka.
-I tak jest dobrze, udało nam się usmażyć 70%, czyli więcej niż zakładałam.-powiedziałam z entuzjazmem, poklepując ją po plecach.-W takim razie się zmywam.-nie czekając na odpowiedź wybiegłam z pomieszczenia i zaczęłam się kierować do siatki.
Kiedy miałam już wychodzić, zatrzymali mnie strażnicy, kierując w moją stronę z broni.
-Coś tak czułem że to twoja sprawka.-powiedział Bellamy.
-Ja na waszym miejscu zaczęłabym eliminować te kamery, bo mogą je jeszcze naprawić. Więc jeśli chodzi ci o zniszczenie dronów, to tak to moja sprawka.-zaśmiałam się i kopnęłam jednego z dronów.
*****
Chwilę później siedziałam już na krześle w gabinecie kanclerza.
-Jak się nazywasz i skąd jesteś?-Pike co chwilę zadawał pytania na które i tak nie dostawał odpowiedzi.-Jak przetrwaliście na stacji?-po jego minię wnioskowałam że wpadł w szał.-Przykuć ją i potraktować prądem, może wtedy coś piśnie.
-Mówiłam że to nie ma sensu...-odwróciłam głowę i powiedziałam to zdanie do czarnej plamki, której nikt nie zauważał.
-Do kogo mówisz? Co nie ma sensu?-z gabinetu wyprowadziło mnie kilku strażników, po czum na samym środku placu przykuli mnie do jakiś metalowych rurek.
-Masz ostatnią szansę żeby coś powiedzieć...-ostrzegł mnie ktoś z tłumu.
-Dajesz mi wybór czy umrę teraz czy później,wiesz co chyba wybieram teraz.-zaśmiałam się mimowolnie.
-To nie musi się tak skończyć.-gdy to powiedział parsknęłam śmiechem, przez co po raz pierwszy oberwałam prądem.
-Nie zabijesz mnie, bo jesteś zbyt ciekawy tego co wiem.-już przestałam zwracać uwagę na rozrywający ból ran.-Chcecie żebym was ostrzegła, a mimo to i tak mnie będziecie więzić i torturować licząc że pęknę. A nawet jeśli wam to powiem to i tak mnie nie wypuścicie, bo jestem i będę wam potrzebna. -w przerwie między uderzeniami podniosłam głowę i się odezwałam.
-Do celi z nią. - warknął Pike.
Chwilę później resztkami sił byłam prowadzona do celi.
-Dalej wierzysz w dobroć Pike'a? - spojrzałam na Bellami'ego, po czym straciłam przytomność.
*****
-Obudziła się. - powiedział przyjazny głos.-Abby, Marcus, Lincoln, potrzebuję waszej pomocy. - mówiłam cichym głosem.
-Reven powiedziała nam kim jesteś Jasmino.
-Pike chce chce zerwać sojusz z Tikru i powybijać Ziemian, a jeśli to zrobi nie rozpęta tylko jednej wojny, Lexa uważa że krew nie wymaga krwi. A jak Pike zacznie zabijać, a Lexa z tym nic nie zrobi to zacznie się bunt, znowu wszystkie ludy będą się na wzajem wybijać. Mam plan, uwolnię was wszystkich, ale będziemy musieli od razu się wynosić. Dziś w nocy jak włączy się alarm spotkamy się przy wejściu to pracowni Raven.-mówiłam bardzo szybko i cicho.-CHCE ROZMAWIAĆ Z KANCLERZEM.-chwilę później wyprowadzono mnie z celi.
******
-Liczę że zmieniłaś zdanie.-siedziałam właśnie na przeciwko Pike'a.
-Będę współpracować, ale pod jednym warunkiem, chce żebyś wypuścił i pozostałych więźniów.
-Dobrze-powiedział to bez zawahania.-Przyjdź do mnie jutro z rana. - wstał i podał mi rękę którą uścisnęłam. - Rozkuć ją! - krzyknął do strażnika, którym był Bellamy.
****
-Czyli i ty się przekonałaś do Pike'a. - odezwał się kiedy szliśmy korytarzem.-Powiedzmy że wiem co jest dla mnie lepsze.-uśmiechnęłam się sztucznie, po czym go wyprzedziłam i zaczęłam się kierować w inną stronę.
-Gdzie idziesz?-podbiegł do mnie.
-Podobno jestem wolna, więc chciałam już oficjalnie kogoś poznać.-uśmiechnęłam się cynicznie i go wyminęłam.
*****
Kiedy byłam już pewna że Bellamy i nikt inny mnie już nie widzi poszłam do stacji 5, gdzie już wszyscy na mnie czekali.
-Masz tu fanty o które prosiłaś.-Raven puściła mi oczko i podała mi plecak.
-Chwila, ale gdzie Lincoln?-złapałam plecak i zarzuciłam go na plecy
-Został, powiedział że nie zostawi tu Octavii.
-Co teraz? - Kane rozejrzał się dookoła.
-Idziemy... - odchyliłam właz na ścianie weszłam do przejścia, a po mnie zrobiła to reszta osób.
-Ale gdzie?
-Do schronu, który będzie naszym chwilowym domem. - wzruszyłam ramionami.
CZYTASZ
Na wygnaniu | the 100
Teen FictionPrawie sto lat temu w kosmosie zaginęła jedna z kapsuł, która miała być dołączona do arki, jednak nikt o niej nie mówi, a jej istnienie stało się legendą. Gdy arka trafia na Ziemie, trafia tam też zaginiona kapsuła... Z 200 osób przeżyje jedna... C...