Epilog

1.3K 73 37
                                    


          Sakura siedziała przy biurku nad kartką papieru i w pełnym skupieniu wypisywała literę po literze co jakiś czas zerkając za okno, gdzie panowała jesienna pogoda, aby przemyśleć następne zdanie. Jednocześnie wolną ręką gładziła się po brzuchu, którego rozmiar już zdradzał, że spodziewa się potomka.

       Obiecałam napisać, gdy tylko będę już wszystko wiedziała. Dziś rano Shizune potwierdziła, że będziemy mieli córkę. Od rana nie mogę opanować ekscytacji. Nikomu jeszcze nie przekazałam tej radosnej nowiny. Chciałabym się chwilę nacieszyć nią sama, choć dużo lepiej byłoby cieszyć się nią z Tobą. Nie mogę się doczekać, aż Sarada będzie z nami na świecie. Shizune mówi, że prawdopodobnie urodzę na wczesną wiosnę, gdy zakwitną pierwsze wiśnie. Czujemy się bardzo dobrze i wyczekujemy na Twój powrót.

Sakura

Odłożyła długopis i wyciągnęła się na krześle aby rozluźnić nieco obolałe mięśnie i stawy. Ponownie spojrzała w dół na zaokrąglony brzuch gładząc go delikatnie.

- A więc jesteś Sarada... To tata wybrał Ci to imię już jakiś czas temu, moje propozycje były głównie imionami dla chłopca, ale tata chyba od początku wiedział, intuicja nigdy go nie zawodzi... Uchiha Sarada...

Zwinęła list i wsadziła go do czarnej tuby. W tym momencie do biura weszła Ino. Blondynka wzięła ręce pod boki zaczęła nerwowo tupać nogą jak matka, która miała zaraz skarcić swoje nieposłuszne dziecko.

- Sakura, co Ty tu jeszcze robisz? W Twoim stanie nie powinnaś już w ogóle tu być tylko odpoczywać. Umówiłyśmy się, że będziesz pracować zaledwie kilka godzin jeszcze przez jakiś czas, a nie wychodzisz stąd od rana.

- Właściwie to nie pracuję. Po prostu tutaj jakoś łatwiej zebrać mi myśli. W domu czuję się nieco samotna...

Twarz Ino przybrała na chwilę wyraz współczucia względem przyjaciółki, jednak postanowiła nie utrzymywać tej smętnej atmosfery i od razu się ożywiła, gdy przypomniała sobie o prawdziwym celu przybycia tutaj.

- Dobra, słuchaj. Zabieram Cię na spacer. Trzeba rozprostować kości. Z resztą nie przyszłam tutaj, żeby Cię skrzyczeć.

- Nie?

- Nie, przyszłam, bo mam Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia, więc chodźmy w jakieś ładne miejsce żeby się zrelaksować i pogadać.

Sakura uśmiechnęła się już po części domyślając się, co może być tą nowiną, bo przyjaciółka już od jakiegoś czasu jest jak w skowronkach. Kiedy ostatni raz widziała Saia, też wydawał się bardziej szczęśliwy. Teraz czekała tylko na potwierdzenie swoich przypuszczeń.

- Dobrze się składa, bo właściwie też mam Ci coś do powiedzenia – powiedziała z uśmiechem, podniosła się powoli i podeszła do okna, na którym siedział dorodny jastrząb. Przywiązała tubę z listem do nóżki ptaka

- Leć – powiedziała, po czym patrzyła jak ptak unosi się ku niebu i ostatecznie znika ponad chmurami

- Chodź, chodź bo jeszcze złapie nas deszcz – pośpieszyła ją przyjaciółka

- Już idę, idę – Podążyła za Ino a wychodząc rzuciła jeszcze okiem na biurko, gdzie stało zdjęcie drużyny siódmej, a tuż obok jej zdjęcie ślubne. Uśmiechnęła się delikatnie i zamknęła za sobą drzwi.

~*~

Gdy nadeszła wiosna, mała Uchiha planowo przyszła na świat. Sasuke w pierwszych tygodniach jej życia był w wiosce, aby wesprzeć Sakurę i nie zostawiać jej z masą pracy, jaką kosztowała opieka nad tak małą istotą. Świeżo upieczona mama odpoczywała właśnie leżąc na kanapie w salonie. Zapewniała, że położy się tylko na chwilę, choć zasnęła niemal od razu. Sasuke siedział obok na podłodze trzymając małą Saradę na ręce co jakiś czas spoglądając na Sakurę. Spała tak spokojnie. Choć padała ze zmęczenia, to wciąż jej wyraz twarzy nieskalany był żadnym zmartwieniem. Uchiha uśmiechnął się delikatnie i przemówił do niemowlęcia, które wpatrywało się w niego czarnymi jak małe węgielki oczkami.

- Tata niedługo będzie musiał zniknąć na jakiś czas... - zaczął cicho, aby nie obudzić młodej mamy - wierzę, że będziesz dzielna. W końcu jesteś Uchihą. Obiecaj mi, że nie będziesz przysparzać mamie powodów do zmartwień i że sprawisz, że już nigdy nie będzie czuła się samotna...

Mała dziewczynka uniosła rączki ku górze jakby chciała dosięgnąć jego twarzy. Ułożył ją na kolanach i zbliżył do niej dłoń, a ta złapała go za palec, na co zaśmiał się pod nosem

- No to jesteśmy umówieni – powiedział potrząsając delikatnie niemowlęcą rączką – Przepraszam, że już od początku musisz nieść na barkach tak dużą odpowiedzialność. To już chyba taka domena klanu Uchiha. Wierzę jednak, że sobie poradzisz, Uchiha Sarada.

Dotarliśmy do końca. Dziękuję pięknie wszystkim, którzy byli tu ze mną od początku powstawania tego opowiadania a także tym, którzy zechcieli się z nim zapoznać już po jego zakończeniu. Jestem wdzięczna za wszystkie komentarze. Nawet nie wiecie, ile Wasze słowa dawały mi radości i motywacji. Cieszę się, że napisałam to opowiadanie, bo tak jak wspominałam w pierwszym wpisie " Od autorki ", w serii Boruto bardzo brakuje mi rozwinięcia relacji Sakury i Sasuke i nie mogłam znieść tej luki w ich historii, więc postanowiłam stworzyć ją sama w swojej głowie i przenieść do worda. Mam nadzieję, że cieszyło Was czytanie tych moich wypocin choć w połowie tak, jak mnie pisanie ich. Swoją drogą przepraszam także za wszelkie niedociągnięcia w interpunkcji czy literówki. Liczę, że nie zawiodłam Was zakończeniem i że przeskoki czasowe pod koniec opowiadania nie odstraszyły Was. Uznałam, że tylko w ten sposób będzie to miało ręce i nogi. Nie jestem jeszcze do końca pewna najbliższej przyszłości mojego konta na wattpadzie, ale definitywnie zamierzam pisać dalej i ponownie dzielić się tym z  Wami w swoim czasie. Może będą to ponownie opowieści z uniwersum Naruto, a może z czegoś innego, a może stworzę coś zupełnie swojego. Zachęcam Was jednak do zaglądania tu czasami, jeśli spodobał się Wam mój sposób opowiadania historii. Jeśli zacznę coś pisać to na pewno też wspomnę coś na moim twitterze (user: mvjoonie) więc tam też możecie wpadać. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i do następnego! 

HANAMI (SasuSaku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz