Rozdział III: Dla dobra wioski

1K 57 5
                                    


       Życie w wiosce toczyło się jak dotychczas. Już z oddali słychać było, że raczej mało który z mieszkańców jeszcze śpi. Wyglądało na to, że niewiele się tu zmieniło przez ostatnie dwa lata.

Stał u wrót wioski okryty ciemnym odzieniem. Kaptur przysłaniał mu prawie całą twarz. Zawiał silny wiatr, jakby zapraszał go do środka. Zrobił pierwszy krok a za nim kolejny

- wróciłem - wyszeptał wykrzywiając wargi w nieznacznym uśmiechu.

~ * ~

       Kakashi spędził tę noc w biurze. Właśnie robił sobie przerwę w sprawowaniu obowiązków, nie spodziewając się żadnych gości z samego rana. Rozłożył się wygodnie w fotelu i skupiając wzrok na książce, uniósł do ust kubek z parującym napojem, gdy nagle zaraz za nim rozbrzmiał znajomy mu głos

- Nie wstyd Ci się tak obijać, kiedy wszyscy Twoi podwładni wypruwają sobie flaki charując dzień i noc, Kakashi?

Głos dobiegał zza otwartego okna. Kakashi momentalnie wylał znaczną część zawartości kubka na swoją lekturę, zupełnie zaskoczony, że jednak ktoś raczył złożyć mu wizytę o tej porze

- no masz Ci los... - burknął ze znudzeniem patrząc jak litery rozpływają się pod plamą. Odłożył delikatnie książkę wraz z kubkiem na biurko i zwrócił się na fotelu obrotowym w stronę okna, z którego właśnie zeskoczył chłopak o kruczoczarnych włosach z ironicznym uśmiechem przyklejonym do twarzy

- Jeśli tak wygląda naprawdę praca Hokage, to myślę, że Naruto będzie dla Ciebie świetnym następcą – droczył się, jednak nie było w tym krzty złośliwości. Wszystko co mówił, było w przyjacielskim tonie

- Czemu wszyscy moi uczniowie musieli przejąć po mnie ten okropny nawyk nie korzystania z drzwi - powiedział jakby samo przybycie jego dawnego wychowanka zupełnie nie zrobiło na nim wrażenia - Uchiha Sasuke - rzekł z dozą nostalgii, gdy młody Uchiha w końcu okrążył jego biurko i stanął zaraz przed nim - to trochę niepokojące, że jesteś tutaj osobiście. Coś się stało? Odkryłeś coś? - zapytał Hokage składając ręce

- wczoraj wysłałem raport z ostatniego miesiąca. Mój jastrząb prawdopodobnie już dotarł. Uznałem jednak, że teraz przez chwilę pokręcę się trochę bliżej wioski, następny raport złożę osobiście i znowu zniknę na jakiś czas. Dlatego daję Ci znać od razu. Jeśli Ci się do czegoś przydam, to chwilowo jestem pod ręką.

Kakashi przyglądał mu się dłuższą chwilę

- Naruto i Sakura są na misji. Trochę nie trafiłeś z wizytą - powiedział w końcu

- ale ja nie...

- ale powinni wrócić w ciągu dwóch dni - dodał z uśmiechem. Na co Sasuke już nic nie odpowiedział, tylko skierował się z powrotem w stronę okna. Gdy miał już opuścić pokój, drogę zastawił mu wielki ptak z przyczepioną ciemną tubą do łap. Kakashi podszedł do okna i wyjął z pojemnika list

- To od Sakury.

Ptak momentalnie odleciał. Droga była już wolna, jednak mimo to Sasuke zastygł. Kakashi przeleciał wzrokiem krótką wiadomość.

- Sakura jednak zjawi się w wiosce trochę później

- coś się stało? - zapytał Sasuke z naturalnym dla niego, obojętnym tonem

- pisze w liście, że dotarła do Wioski Szamańskiej i że mają sporo rzeczy do omówienia i ich wizyta trochę się przedłuży. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, właściwie nic nie wiemy o tamtejszych ludziach - Sasuke kojarzył tą nazwę. Zdał sobie sprawę, że mijał to miejsce dwa dni wcześniej i w tamtych okolicach znalazł między drzewami czerwoną wstążkę. Teraz nie miał już wątpliwości, kto był jej właścicielką. Zaczął mieć złe przeczucia

HANAMI (SasuSaku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz