CHAPTER 3

25 1 0
                                    

Zza drzwi wyłoniła się, już mi znana, poczochrana czupryna Pottera.
- Oo, Evans! Przyszłaś - Powiedział Potter i przejechał dłonią po włosach, tworząc większy bałagan.
- Jak widzisz - Odpowiedziałam. Okularnik pochylił się do przodu, uśmiechając się w ten wkurzający sposób.
- To może przywitasz się? - Złożył usta w dziubek i przymknął oczy, na co przewróciłam oczami, typowe.
- Cześć Potter - Mruknęłam i nawet nie zdążyłam nic więcej zrobić, bo chłopak zachwiał się i prawie runął mi pod nogi.
- Evans! - Usłyszałam krzyk Blacka, który znalazł się obok mnie, obejmując mnie jednym ramieniem, a drugą ręką zaczął czochrać mi włosy. Szybko wydostałam się z jego objęć  posyłając mu mordercze spojrzenie. - No chodź tu rudzielcu - Powiedział wystawiając ramiona, przytuliłam go na powitanie i odwróciłam się do Jamesa. Posłałam mu lekki uśmiech i weszłam do środka. Hol był wykonany w różnych odcieniach brązu połączonych z bielą i elementami złota, wygadał przytulnie.
- Ładny dom. - Mruknęłam do Pottera. To była prawda, byłam pierwszy raz w jego domu i wywarł na mnie pozytywne wrażenie, idealnie przystrzyżone trawniki, elegancka budowla nie mogła się równać z moim jednorodzinnym piętrowym domkiem. Wyczekująco spojrzałam na chłopaków, byłam delikatnie skrępowana i nie wiedziałam co robić dalej.
- A tak, chodź za mną. - Potter odchrząknął i ruszył korytarzem, posłusznie podążyłam za nim, ściskając w palcach końcówki bluzy. Chwilę później weszliśmy do przestronnego salonu, delikatnie przystanęłam i zaczęłam rozglądać się po wnętrzu. Pierwsze co rzuciło się w oczy to dwie, duże kanapy znajdujące się na środku pomieszczenia ustawione tworząc L, które zajmowali moi przyjaciele, stały one na puchatym dywanie w kolorze jasnego brązu, a na nim stał szklany stolik kawowy. Dwie ściany były pokryte jasnobrązową farbą, a pozostałe dwie były białe. Sklepienie kończyło się piętro wyżej, na jednej ze ściany było widać drzwi, które znajdowały się na pierwszym piętrze, dzięki znajdującej się tam drewnianej balustradzie. Znajdowały się tam również inne meble, ale nie zdążyłam się przyjrzeć, ponieważ widok zasłoniła mi burza włosów w odcieniu gorzkiej czekolady. W ostatnim momencie złapałam równowagę i nie skończyłam na idealnie wypastowanych panelach, w których mogłam się przejrzeć. Objęłam Dorcas, która okazało się być osobą, która zrobiła przeprowadziła nieudany zamach na moje życie.

-LILYYY! Przyszłaś- Usłyszałam entuzjastyczny krzyk Dor przy moim uchu. Trzymając dłonie na moich ramionach odsunęła się i zaczęła mnie skanować wzrokiem. - I wyglądasz jak człowiek- Powiedziała uśmiechając się szeroko. Dzięki Dorcas, właśnie tego teraz potrzebowałam.

-Ty też nie wyglądasz najgorzej- Odpowiedziałam jej, co oczywiście było kłamstwem bo Dor zawsze wygląda jak modelka. Cóż nie pomyliłam się, miała na sobie jedwabną sukienkę na ramiączkach, w kolorze śliwkowym, sięgającą jej do połowy uda, do tego delikatny złoty pasek w talii. Jedyne co przykuło mój wzrok to brak butów na jej stopach.

-Zapadały się w dywanie- Powiedziała, widząc mój pytający wzrok, wzruszając ramionami. - Chodź- Złapała mnie za dłoń i pociągnęła w kierunku kanap, na których siedział Remus i Anna pogrążeni w ożywionej rozmowie, no co wskazywało chaotyczne wymachiwanie rękoma Anny.

- Heeej- Powiedziałam upadając na kanapę obok Remusa. Dor usiadła obok mnie, a Syriusz z Jamesem na drugiej kanapie.

-Cześć Lily- Odpowiedział Remus odwracając się w moją stronę.

-Cześć Lils- Zza Remusa wynurzyła się twarz Anny z wymalowanym wielkim uśmiechem na niej.- Reszta jeszcze nie przyszła?

-Marlena się pewnie jak zwykle spóźni, a Peter... z nim nigdy nie wiadomo.- Powiedział Syriusz i pochylił się, aby sięgnąć miseczkę pełną fasolek Bertiego Borta. Zbytnio nie myśląc wpakował sobie do buzi całą garść. Otworzyłam szeroko oczy, bo przecież tylko skończony kretyn taki jak Syriusz mógłby to zrobić. -No co?- Zapytał się nas powoli przeżuwając. - Spojrzał się na nas, później na miskę i znowu na nas wzrokiem pełnym przerażenia.- Uh oh- Poleciał praktycznie sprintem w kierunku łuku w ścianie, który prowadził bodajże do kuchni.

-Nie do zlewu!- Krzyknął James po chwili realizacji i pobiegł za nim. Kiedy zniknął cała nasza czwórka wybuchnęła głośnym śmiechem

-Tylko Syriusz...mógł coś takiego...zrobić- Wydusiła z siebie Dorcas z przerwami na niekontrolowany śmiech. Po pewnym czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Otwórzcie to pewnie Marlena, albo Peter!- Krzyknął do nas James. Remus, jako że przebywa tu któryś raz z kolei poszedł czynić honory. W międzyczasie zaczęłyśmy rozmawiać na błahe tematy i Syriusz wrócił do nas, a James poszedł do Remusa. Okazało się, że faktycznie przyszła Marlena oraz Peter.

-To skoro wszyscy już jesteśmy, imprezę czas zacząć!- Zawołał entuzjastycznie James i każdy wyzerował swój kieliszek- Za powrót Dorcas!

***

...Hi, powracam po długiej przerwie, nie wiem na ile zostanę, ale złapała mnie jakaś wena, dlatego stwierdziłam, czemu by czegoś nie napisać. Dzisiaj taki krótszy rozdzialik. Mam nadzieję, że się podobaa :] (748 słowa)

xxx.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 03, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

in your dreams *RENOWACJA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz