Rankiem obudziłam się nie wiedząc co się dzieje, po kilku minutach zrozumiałam o co chodzi i co muszę zrobić, by odnaleźć rodzinę, moją oraz Neta. Wyruszyliśmy w morskie poszukiwanie. -Dlaczego w morskie?
Na ulicach była powódź, domy były rozburzone, a wieczorem była wielka ulewa przez co groziło nam większe niebezpieczeństwo. Net nie przejmował się tym, zależało mu tylko by odnaleźć nasze rodziny oraz, aby wszystko skończyło się dobrze.
-Net?
-O co chodzi?
-Myślisz, że nasi rodzice jeszcze.. żyją?- odpowiedziałam mu z drżącym i łamiącym się głosem.
-No jasne, że tak nie wiem dlaczego możesz mieć jakie kol wiek wątpliwości.
-Hmm... Może masz rację?
-Jasne, że mam. A teraz chodź bo mamy tylko dzień na odnalezienie ich.
-Jak to dzień?
-No nie wiesz? Jeśli w tym kraju będzie tsunami, 2 dni później pojawi się huragan.
-Co ty! Z kąt ty to wymyśliłeś!?
-Nie ważne posłuchaj mnie, nie pożałujesz.
-No... Dobrze.
Ruszyliśmy dalej przeszukaliśmy całe osiedle, rynek, inne schronienia w sąsiedztwie. Nigdzie nikogo nie znaleźliśmy, po za małą dziewczynką i jej ojcem, którzy także szukali swoich bliskich.