59. Pocałunek śmierci

31 6 2
                                    

Siemka!
Dzisiaj historia, która wydarzyła się wczoraj. Z góry przyznam, że tytuł raczej powinien nazywać się pocałunek bólu.

Zacznę pokolei. Wczoraj około 17 zadzwoniła do mnie moja najlepsza przyjaciolka i spytała mnie czy mam czas na porobienie jakichś fot. Średnio miałam ochotę, bo przyznam się szczerze, że byłam wtedy na totalnym nieogarze i chillowałam sobie w łóżeczku oglądając Grę o tron.
Po chwili stwierdziłam, że to jednak spoko pomysł jest, bo wyjdę z domu na świeże powietrze i nie będę już w domu zamulać.

Robiłyśmy foty, byłam jeszcze na drugim spotkaniu. I wracając z tego 2 spotkania zauważyłam to:

 I wracając z tego 2 spotkania zauważyłam to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Ja się w ogóle nawet przez milisekundę nie zorientowałam.

Ogólnie to nie polecam, doszło nawet do takiego momentu, że całkowicie drętwiały mi usta.

Jedyne co z tego wszystkiego mogę wam polecić to okłady z octu. Na ustach to akurat paskudna sprawa, ale jest w miarę naturalna. Naprawdę się sprawdził i dziś po jednym dniu nie wyglądam jakbym zrobiła sobie zabieg wstrzykiwania kwasu w mało profesjonalny sposób.

Czytałam też, że ocet wysusza skórę, ale ja stosowałam te okłady na przemian stosując wazelinę kosmetyczną( małe ilości) dla nawilżenia.

W komentarzach możecie pisać swoje patenty na komary!

Mam nadzieję, że chociaż troszkę polepszyłam Wam humor 😄

Miłych wakacji! ☀

Buziaki ♥,

Wasza LadyWiedźma

LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz