ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 23

489 40 54
                                    

ᴍᴀʀᴄᴇʟɪɴᴀ

Rano obudziły mnie ciepłe promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam w lewą stronę, gdzie spał nie kto inny jak Maciej Aleksy Dawidowski. Chłopak miał twarz zwróconą w moim kierunku przez co mogłam zobaczyć jak słodko wygląda, gdy jego grzywka opada mu na oczy.

Przyglądałam się mu dłuższą chwilę. I stwierdzam, że jest bardzo, ale to bardzo uroczy jak śpi. Po prostu słodziak nad słodziaki!

Zdecydowałam, że chce poprawić jego grzywkę. Jak postanowiłam tak też uczyniłam. Chciałam już wstać, jednak coś mnie od tego powstrzymywało, a mianowicie były to dwa czynniki. Po pierwsze: Aleksy mnie mocno przytulał tak, że nie mogłam wygramolić się z jego uścisku. Po drugie: Nie mogłam oderwać od niego wzroku.

Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos.

- Dzień dobry Marcepanku.- powiedział Aleksy uśmiechając i spoglądając mi prosto w oczy.- Długo już mi się przyglądasz?
- Dzień do..dobry..- powiedziałam patrząc mu w oczy.- Ja ten..nie..znaczy..ja przez chwilę tylko..

Ja się jąkam od kiedy? Normalnie jak Janek wczoraj. Już wiem jak to jest. Tylko skąd się to u mnie wzięło?

Zarumieniłam się.

Nawet można to określić "burakiem" taka byłam czerwona, a do tego stanu doprowadził mnie nie kto inny jak Szanowny Pan Aleksy.

- Słodziak.- powiedział Dawidowski i pogłaskał mnie po policzku.

Uśmiechałam się nieśmiało.

Wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Żadne z nas nie chciało oderwać od siebie wzroku. Jego oczy były piękne o tęczówkach niebieskich niczym ocean kolorze.

Nasze twarze zaczęły się do siebie powoli zbliżać. Żadne z nas nie spuszczało z siebie wzroku.

Byliśmy coraz bliżej siebie.

Tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.

- Ekhem. I niby to my mieliśmy być grzeczni ?- powiedział Janek stojąc we framudze.
- Janek! - krzyknął Dawidowski i rzucił poduszką w Bytnara.
- No co? - powiedział Rudzielec.
- Durna pało musiałeś przyjść akurat teraz?! - powiedział oburzony Dawidowski.
- To się nazywa wyczucie czasu drogi Aleksy.- powiedział Janek uśmiechając się cwanie.
- Janeczku kultura wymaga, abyś zapukał do drzwi, gdy czegoś potrzebujesz.- powiedział oburzony Aleksy.
- Ja wiem wiem, ale jak mam być szczery to niczego nie potrzebuje ja tu tylko przyszedłem was sprawdzić czy nic się przypadkiem nie wydarzyło.- Rudzielec uśmiechnął się chytrze.
- Co to za zgromadzenie? - zapytała Patrycja, która weszła do pokoju.
- Janek przyszedł zrobić rewizję czy jesteśmy grzeczni.- powiedział Dawidowski.
- I byliście grzeczni? - zapytała kasztanowłosa uśmiechając się cwanie.
- O..oczywiście, że byliśmy..- ledwo wydukałam z siebie to zdanie.
- Chyba raczej coś się wydarzyło skoro się jąkasz.- powiedziała Patrycja uśmiechając się cwanie.

Byłam jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej. Zaczęło do mnie dochodzić co mogło się przed chwilą wydarzyć. Mogłam się pocałować z Maciejem Aleksym Dawidowskim! Byliśmy już tak blisko, a jednak tak daleko. Pewne przysłowie mówi: Co się odwlecze to nie uciecze. Jednak czy w naszym przypadku się ono sprawdzi?

Janek uśmiechnął się chytrze i szepnął coś kasztanowłosej na ucho, na co ona zachichotała i cwanie się uśmiechnęła spoglądając chytrze na mnie i na Alka. Zawstydzona spojrzałam na wszystkich obecnych w pokoju.

- Wiecie co ja może ten.. Pójdę się przebrać i też ten no.. Szarika muszę nakarmić pewnie jest głodny..- ledwo wydukałam z siebie to zdanie i wstałam z łóżka.
- Poczekaj chwilę. Pójdę z tobą..- powiedział Dawidowski łapiąc mnie za rękę.
- Nie no leż sobie. Dam radę sama..- powiedziałam spoglądając mu w oczy po czym wstałam i podeszłam do szafy.

Sen z dawnych lat | TOM I |✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz