Rozdział 2

16 4 2
                                    

OBECNIE

Dźwięk telefonu wyrwał mnie z rozmyślań. Pokręciłam głową.

- Tak Papo?

- Skarbie, podejdziesz do mnie na chwilkę?

- Oczywiście, już idę.

Przymknęłam laptopa, spojrzałam na dokumenty. Poprawiłam swoją spódnice i poszłam do gabinetu Papy. Nie wiem, dlaczego ani skąd się wzięło, że właśnie tak się zaczęłam do niego zwracać, ale i mnie i jemu to odpowiadało. Był naprawdę ważnym mężczyzną w moim życiu, gdyby nie on, nie było by mnie w tym miejscu, w którym się znajdowałam.

Weszłam do jego gabinetu delikatnie pukając.

- Papo, boże, tutaj można się udusić – powiedziałam, podeszłam do okna i od razu je otworzyłam, wpuszczając świeże powietrze, które można byłoby stwierdzić, że zaczęło toczyć zaciekłą walkę z dymem papierosowym, znajdującym się w gabinecie.

- Przesadzasz.

- Wychodząc od ciebie mam wrażenie, że sama palę.

- Bogu, dzięki, że tego nie robisz.

- Ty też powinieneś się ograniczyć.

Odkąd pamiętam, zawsze toczyłam z nim walkę o to. Chciałam, aby rzucił palenie, jak byłam mała i dmuchałam świeczki na swoim torcie urodzinowym, zawsze życzyłam sobie, aby Papa w końcu rzucił ten swój wstrętny nałóg. Plastry, gumy, i wszystko, co tylko mogłoby mu w tym pomóc, było przez niego przećwiczone, niestety z marnym skutkiem, zawsze wracał do palenia.

- Coś się stało? – Zapytałam i usiadłam na fotelu, który stał przed jego biurkiem.

- Tak pomyślałem, w sumie zbliża się dość ważna data dla ciebie, prawda Księżniczko?

- Papo, proszę – jęknęłam, bo wiedziałam, do czego zmierzał.

- Nie proszę, tylko tak. To ile latek kończymy? – Zapytał i zapalił papierosa, niekiedy miałam wrażenie, że cały czas traktował mnie jak małą dziewczynkę – Pomyślałem, że może chciałabyś zrobić imprezę urodzinową w klubie?

- No nie wiem.

- Lenka, 28 lat nie kończy się codziennie. Rozmawiałem z Igą, zapytałem czy moglibyśmy zorganizować tobie imprezę niespodziankę, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że nie cierpisz niespodzianek, więc pytam bezpośrednio. Westchnęłam głośniej, bo rzeczywiście, nienawidziłam niespodzianek.

- Może masz rację, moglibyśmy coś zrobić.

- No to pomyślcie razem z Igą i dajcie mi znać.

- Jasne Papo – wstałam, podeszłam do niego i przytuliłam się – Dziękuję.

Wróciłam do swojego gabinetu, usiadłam za biurkiem i wzięłam się do pracy.

Papa, od kiedy pamiętam, prowadził restaurację, nie zawsze było wspaniale, zdarzały się potknięcia, brak załogi, złośliwe komentarze w prasie, to wtedy Papa stwierdził, że ja muszę to rozruszać.

Nie chcąc sprawiać problemów, pilnie się uczyłam, można powiedzieć, że większość moich wolnych chwil przeznaczałam na naukę, co skutkowało zawsze doskonałymi ocenami, w szkole podstawowej, następnie w liceum a także na studiach. Zależało mi na tym, wiedziałam, że tylko dzięki temu, będę mogła jakoś wybić się i udowodnić wszystkim, że nie jestem tą gorszą.

Od dwóch lat, oprócz restauracji, prowadzimy także klub, gdzie właśnie menagerem była Iga, która okazała się być odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.

To właśnie z Igą wpadłyśmy na ten pomysł, kiedy przez przypadek odkryłyśmy dość sporą piwnicę, która mieściła się pod restaurację i stwierdziłyśmy, że musimy jakoś wykorzystać to miejsce, bo aż szkoda, aby się marnowało.

No cóż, początki nie były łatwe. Remont pochłonął dość sporo pieniędzy, mieliśmy problem z odbiorem, lokal mieścił się w piwnicy, trzeba było wykuć nowe drzwi, powiększyć główne wejście z ulicy, wygłuszyć cały lokal, ale w końcu osiągnęłyśmy wymarzony efekt i klub zaczął przynosić całkiem niezłe zyski. Papa nie wtrącał się w to, powiedział, że się nie zna na tym, ufa mnie i Idze i, że powierza kierowanie klubem właśnie nam.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 02, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PrzybłędaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz