//obiło wam sie o uszy/wiecie, że Katy Perry jest bieseksualna, a nawet miała stosunek z kobietą? Bo ja sie dopiero co dowiedziałam.
Antarktyda zbladł, przełykając śline. Powoli kucnął obok Grenlandi przykładając mu ręke do czoła. Jego ręka sama się lekko trzęsła.
-Jakim kurwa cudem masz tak wysoką t-temperature w tak szybkim czasie...?-wyszeptał przerażony. Potrząsnął nim próbując zmusić do podniesienia się ale Grenlandczyk nie zareagował.Antarktyda spróbował ponownie, z podobnym skutkiem. W dodatku drugi zaczął się lekko trząść i zaczynav popłakiwać, co tylko zestresowało południowca. Chwycił go, wsuwając ręce pod jego kolana i drugą ręką łapiąc za łopatki. Wstał, z o dziwo dosyć lekkim Grenlandczykiem szybko zbiegając na dół i po drodze biorąc jakiś koc.
Położył go na kanapie, spanikowany przykładając rękw do twarzy. Nie umiał sobie radzić w takich sytuacjach, w ogóle nie umiał działać na zwłoke. Zrobiło mu się niedobrze, zamdliło go i przed oczami pojawiły się mroczki. W pore jednak się opamiętał, przypominając sobie, że to Grenlandia i od niego zależy jego dalszy los.
Szybko pojawił się w kuchni, grzebiąc w szafkach a nawet strącając kilka kubków. Na szczęście rozbił się tylko jeden, nic nie robiąc Antarktydzie, który wygrzebał coś na zbicie gorączki. Chwycił jakiś mały ręcznik mocząc go wodą, a i przy okazji nalewając mu ciepłej wody. Wrócił do Grenlandii, który zalewał się potem, cicho płacząc. Napewno nie wiedział co się dzieje. O dziwo był blady, a cały gorący.
Antarktyda za to jedyne czego nie rozumiał, to to czemu Grenlandczyk tak szybko wpadł w gorączke. Układ odpornościowy mógł być tak słaby? Przecież mieszkał w tak zimnych terenach, że to powinno być dla niego normalne. Istniała może i możliwość iż już wcześniej dostał gorączki, chodziaż czy w szpitalu by tego nie wykryli?
Podniósł go do siadu, opatulając kocem i podając leki przeciw gorączkowe. Chodziaż Grenlandczyk próbował zrzucić z siebie koc, kopiąc Antarktyde. To był odruch i raczej zrozumiały, było mu gorąco, chodziaż to napewno nie jego pierwsza gorączka w życiu. Chodziaż, może pierwsza tak silna. Ostatecznie został przykryty siłą. Na głowe dostał zimny okład ale mimo to dalej zalewał się łzami i potem. Wtedy Antarktyda zaczął go pocierać po plecach.
Po dłuższym czasie, a dokładniej około dwóch godzinach, gorączka Grenlandii zmalała do 38°. Nie było najlepiej ale zdecydowanie lepsze to, niż 40° gorączki i ataki drgawek. Sam Grenlandczyk nieco nawet "otrzeźwiał", bo przestał płakać. Było to nieco dziwne, ale na swój własny sposób urocze. W końcu widok płaczącego 23-latka przez gorączke był niecodzienny, a przynajmniej dla Antarktydy.
Sam kontynent był wstrząśnięty całą tą sytuacją, dumny z siebie za swoją reakcje, rozżalony iż wcześniej nie poszedł do Grenlandii, a zarazem szczęśliwy iż tamten żyje. Jednym słowem, przechodził ostre wahania nastroju. Ręke nadal trzymał na przykrytych, ale nadal gorących plecach Grenlandii, delikatnie je gładząc. Westchnął ciężko. Najbradziej było mu za siebie wstyd, a w dodatku zdał sobie sprawe jak bardzo nieodpowiedzialnie się zachował.
-Kurwa!-usłyszał wrzask i odrazu spojrzał na przerażonego, ale mimo to dalej ponurego Grenlandie. Nagle wstał i oczywiście wydawał się być bardzo zmieszany tą sytuacją. Otworzył usta, by podziękować ale zamiast podziękowań, wydobył się z nich głuchy jęk. Po co dziękować? Za co? Za uratowanie życia? Przecież równie dobrze mógł paść przez gorączke. I taka śmierć by mu odpowiadała.
-Huh? Coś się stało?-zapytał nieco zmartwiony 25-latek. Pogłaskał młodszego po głowie, spotykając się z niezadowolonym wyrazem twarzy. On też odwrócił wzrok.-Jutro pójdziesz do lekarza.-dodał nie zważając na to, że nie dostał odpowiedzi. W sumie to spodziewał się tego. Grenlandia od zawsze był dość przewidywalny.
-N-nigdzie nie pójde...-mruknął cicho i zamknął oczy, wsuwając twarz w róg koca. Oboje wzdrygneli się, słysząc strzęk zamka i szumy z ganku. Antarktyda wstał, krzyżując ręce, podszedł do drzwi i oparł się o ich framuge. Po chwili w kuchni pojawił się Norwegia z radosnym, szerokim uśmiechem.
-Cześć Antarkt--urwał mierząc wzrokiem kanape na której kulił się Grenlandia, pudełka leków na stole i samego południowca.-Co się stało?-zapytał i opuścił trzymaną torbe na ziemie. Jego uśmiech odrazu znikł. Nie słysząc odpowiedzi zestresował się.-Hej!-krzyknął by zwrócić na siebie uwage Antarktydy i wbił w niego wzrok, łapiąc go za nadgarstek.
Nawet nie zauważyli kiedy do salonu weszła reszta nordyków, które wyglądały na nieco zaskoczone. Nawet Finlandie troche zdziwiła obecna teraz sytuacja, chodziaż poszedł odłożyć swoją torbe do pokoju.
-Dostał gorączki. Jak wyszliście, stał na zewnętrz dobre piętnaście minut...-wymamrotał zakłopotany. Odwrócił głowe, pocierając swoje ramie. Podniósł wzrok spowrotem na nordyki.-Ale naprawde nie mam pojęcia czemu tak szybko zachorował! Na g-gorączke potrzeba kilka dni... on nie był wcześniej chory?-zaczął tłumaczyć.
Grenlandia dalej milczał i raczej nie miał zamiaru się wtrącać. Mimo wszystko, to nie miał Antarktydzie za złe i wiedział, że to nie wina południowego. Podniósł się do siadu, zaczynając się przygotowywać psychicznie na wszelkie możliwe czarne sceneriusze, bo jak na razie widział tylko takie.
-Miałeś go tylko pilnować! To takie trudne!?-krzyknął Dania i tupnął nogą, zaciskając pięści.-Przecież on jest jak niepełnosprawny! A ty jesteś dorosłym facetem. Nie umiesz sobie z tym poradzić czy co?!-zaczął hałasować wyprowadzony z równowagi.-Mogłeś chodziaż zdzwonić! Napisać wiadomość! Cokolwiek?!-zacisnął zęby. W tej chwili w obronie bezradnego, troche zakłopotanego Antarktydy staneli Finlandia i Szwecja.
-To nie jego wina! Nie drzyj się na niego! Jedynym winnym jest tu ten jebany samobójca! Gdyby nie on, to normalnie spędzilibyśmy święta! Najlepiej bez niego!-wykrzyczał Fin, łapiąc południowca za ramie ale dalej wbijając wzrok w Danie. Szwecja mu przytaknął.
-Nie rozumiesz tego?! Grenlandia jest bezużyteczny. Moglibyśmy go wysłać do psychiatryka, a nie kiblować z tym psycholem w jednym domu!-wrzasnął Szwecja zaciskając pięści.
-Szwecja! Finlandia!-krzyknął zrozpaczony całą sytuacją Islandia, któremu chyba zbierało się na płacz.
-Nie przeszkadzaj młody.-warknąć duńczyk i popchnął go w strone schodów, wywracając.Kłótnia dalej była zagorzała i głośna ale Grenlandia nie był w stanie dalej tego słuchać. Zdawał sobie sprawe, że jest dla nich problemem ale usłyszenie tego z ich ust, na żywo i serio. To było nieco... przykre. Coś go zabolało w miejscu serca, a przez ciało przeszedł lodowaty dreszcz. Przyknął na chwile oczy i wlepił nadzwyczaj spokojny twarz w ziemie, pokierował się na schody wcześniej wstając. Podał ręke Islandii i pogłaskał go po głowie.
Islandczyk złapał go za ręke, pociągając nosem. Grzecznie poszedł za Grenlandią. Islandia jak na 17-layka był dość wrażliwy, lecz co się dziwić w takiej chwili.
Weszli do pokoju Grenlandii, zamykając drzwi. Islandia usiadł na łóżku i podkulił pod siebie nogi. Grenlandia tylko go obserwował, nawet nie z zaszklonymi oczami.-Dlaczego się nie popłakałeś?-zapytał młodszy. Zabrzmiało to dość dziwnie ale nie jemu oceniać. Usiadł obok niego i przetarł twarz Islandczyka.
-Nie wiem...-odparł, wzruszając ramionami. Z dołu nadal było słychać krzyki, które były dla obydwojga wystarczająco przygnębiające. Ale dla Grenlandii w szczegółności, bo uczucie że jest sie powodem czyjejś kłótni było przykre. Mimo wszystko nie okazał tego, nadal siedząc spokojnie z wzrokiem wbitym w ściane na przeciwko. A teraz nawet i przytulony przez Islandie.
-----------------------------------------------------------
1127 słów. Teraz chyba nie ma polsatu? XD czy ktoś się domyśla co się stało Grenlandii~? I nie obchodzi mnie, že dzisiaj czwartek. Jutro może mnie nie być. Ha.
CZYTASZ
Topniejące Śniegi | Antarktyda x Grenlandia
Short StoryZaczeło sie zwyczajnie. Wyprowadzka na śnieżne pustynie jako ulubione miejsce? Zły wybór. Nie dość, że wieczna szarość wprawiała go w smutek i melancholie to jeszcze niemal cały rok był sam. Święta były jedynym dniem, który spędzał z nimi. Ale wtedy...