Harry Potter . Chłopiec którego życie nienawidziło . Przynajmniej on sam tak uważał. Był pewien że w jego krótkim i nędznym życiu nie może być gorzej . Był sierotą, od małego był uwarzany przez wujostwo za dziwaka i worek treningowy . Na szczęście teraz siedział w pokoju wspólnym Gryffindoru rozmawiając z Ronem i Hermioną o jutrzejszym meczu Quiditcha.
- Miona , a według ciebie kto wygra mecz ? Zapytał się Ron .
- Według mnie powinniśmy wygrać. , mamy 200 razy lepszą taktykę od Slytherinu a po za tym sędziuje Mcgonagall. Odpowiedziała swoim przemądrzałym tonem.
Siedzieli i gadali tak aż do pory kolacji , gdy ta właśnie nastąpiła udali się do wielkiej sali , zjedli kolację i udali się z powrotem do dormitorium.
Na drugi dzień Harry był prawie nie przytomny . Całą noc śniły mu się koszmary . Wstał , ubrał się , zjadł śniadanie , i poszedł przygotować się do meczu. Gdy mecz się zaczął poszybował w górę . Rozglądał się w poszukiwaniu znicza , kontem oka zobaczył że Malfoy zbliża się do niego w niebezpieczny sposób , odwrócił głowę i zobaczył złoty znicz przelatujący mu przed nosem .Gdy ruszył w pościg za nim Malfoy był już obok niego . Oby dwaj z zabójczą prędkością lecieli w stronę złotej skrzydlatej kulki . Harry nie zwracając uwagi na przeciwnika już prawie dosięgał znicza gdy nagle poczuł piekielny ból po lewej stronie brzucha , spojrzał się na Malfoy'a który zadowolony trzymał w swojej dłoni srebrny sztylet poplamiony krwią . Po tym widoku zleciał z miotły spadając z wysokości 50 metrów .
Wszyscy zebrani nauczyciele podbiegli do leżącego na ziemi ciała chłopca .
- Severusie . Krzykną Albus Dumbledore. Harry żyje?
- tak ale w jego organiźmie znajduje się bardzo niebezpieczna trucizna . warknął drugi mężczyzna .
- Hagridzie weź Harrego i szybko zanieś go do skrzydła szpitalnego , natychmiast . Krzyknęła Mcgonagall .
Hagrid wziął Harrego na ręce i szybkim krokiem udał się do szkoły.
CZYTASZ
Sztylet Bólu
FanfictionJest to Severitus . Czyli chyba wiadomo o co chodzi . Sev jest ojcem Harrego .