W tym samym czasie Snape kłócił się z Dumledorem i Mcgonagall w gabinecie tego drugiego .
- czemu mi nie powiedziałeś . Wydzierał się młodszy z mężczyzn .
- Bo Lili mnie o to prosiła .
- żebyś ukrywał że mam syna?
- Przestańcie... Uspokajała ich kobieta . Kłócicie się gorzej niż dzieci .
Niestety nikt nie zwracał uwagi na kobietę.
- jak mogłeś ukrywać to przez 15 lat !
- Severusie skończ !
- jak mam skończyć ?, ukrywałeś prze demną prawdę przez 15 lat i teraz uważasz że mam tak sobie z tym skończyć?!!!
- myślisz że jak bym ci powiedział to by coś się zmieniło ? Przygarną byś go ? Raczej nie .
- jak bym wiedział że jest moim synem ...
- stop , stop , stop nie kłuć cię się jak małe dzieci . Radziła bym wam lepiej pomyśleć o tym czy powiedzieć Potterowi prawdę. Ale wy zamiast myśleć racjonalnie kłócicie się jak Weasley o kurczaka .
- Dobrze . Odezwał się Albus. Nie kłuć my się Severusie . A teraz ...masz zamiar powiedzieć Harry'emu prawdę ? .
- co ? Warknął Mistrz Eliksirów . Ja mam mu się tłumaczyć ? To ty mu o tym nie powiedziałeś i ty mu o tym powiesz . Powiedział i wyszedł .Tydzień później.
Harry właśnie miał zamiar wychodzić z skrzydła szpitalnego gdy do sali wparowali jego przyjaciele .
- i co wychodzisz ? Spytał się Harry'ego zasapany Ron .
- tak mogę już normalnie wrzucić na lekcje .
-Harry . Zaczęła Hermiona . Co zrobisz z włosami ?
Harry podszedł do lustra i się skrzywił .
- nie chce cię obrazić ale wyglądasz jak Mona Lisa . Skomentował jego wygląd Ron . Lepiej wyglądałeś jako owca .
- Miona . Pisną . Zetnij mi te kłaki . Proszę .
- niech ci będzie . Rzufciła na niego zaklęcie . Teraz wyglądasz dużo lepiej.
- ciekawe jak zareaguje Malfoy na twoją przemianę .
- jak to on nie został wydalony? Wrzasnął Potter .
- no nie . Na początku wyczyścili konto Slytherinu i nie mają żadnych punktów. A jutro ma być narada czy go wywalą czy nie . Odparła Hermiona.
- dobra to idziemy ? Zacząłem mieć dość szpitala .
- idziemy,idziemy powiedzieli chórem .
Wyszli z skrzydła szpitalnego . Weszli na korytarz na szczęście nie było tam ludzi . Poszli do pokoju wspólnego . Gdy weszli do pokoju wszystkie oczy były wrzucone w ich stronę.
- Harry ? Odezwał się Fred Weasley . To ty ?
- ta ... To ja . Niestety .
- co ci się stało ?
- Fred ... Zostaw młodego w spokoju nie widzisz że jest wykończony ? Pomęczymy go jutro . Odparł George z uśmieszkiem na twarzy .
Harry , Hermiona i Ron poszli do sypialni chłopaków i usiedli na łóżko.
- Harry . Przepraszam za braci wiesz jacy oni są .
- Ron , tu nie chodzi o twoich braci...
- to oco . Odezwała się Hermiona.
- chodzi o to , że nie wiem co mi się stało . Najpierw Malfoy dźga mnie sztyletem a potem wyglądam ... Inaczej .
- może idź się spytaj Dumbledore'a ? Zaproponował Ron.
- po co żeby dał mi dropsa i powiedział że mam się uspokoić ?
- to może Snape?
- ta i co jeszcze .
- no to idź do Mcgonagall . Zaproponowała dziewczyna .
Do pokoju ktoś zapukał .
- Potter . Do pokoju weszła Mcgonagall . Zabieram cię do dyrektora . Chłopak wstał i udał się za kobietą. Po 5 minutach byli już w gabinecie Dumbledore'a
- chciał mnie pan widzieć?
- tak Harry chciałem . Pewnie zastanawiasz się czemu wyglądasz inaczej ?
- tak zastanawiam się nad tym.
- więc ... Gdy pan Malfoy wbił tobie sztylet w brzuch straciłeś bardzo dużo krwi . Musiałeś dostać eliksir który
Zadziała tylko wtedy gdy doda się do niego krew bliskiej osoby poszkodowanego.
- ale moi rodzice nie żyją od 14 lat .
- błąd. Twoja mama nie żyje. Twój tata jest zdrowy . Przynajmniej fizycznie bo psychicznie już chyba nie za bardzo. Zaśmiał się Albus
- co ? Prawie spadł z krzesła gdy to usłyszał . Ale czemu zmienił mi się wygląd ?
- po tym jak do eliksiru została Dolana krew twojego ojca i podana tobie . Wyparowało z ciebie zaklęcie maskujące .
- ale jak zdobyliście krew przecież nie było w pomieszczeniu nikogo... Urwał . Przypomniał sobie Snape'a z bandażem na ręce ale także słowa Rona . " Gdyby nie rysy twarzy i nos wyglądałbyś jak Snape". Nagle połączył te fakty ze sobą i otrzymał złą informacje . Mianowicie był synem postrachu Hogwartu , był synem Snape'a .
- profesorze . Powiedział cicho . Niech pan powie że się mylę .
- jak myślisz o tym samym co ja to nie . Nie mylisz się , twoim ojcem jest Severus Snape .
Jego serce stanęło . Oddech utknął w gardle . Z jego ust wydobyło się ciche "nie".
- Harry , wiem że to dla ciebie trudne ale . Przerwał gdy zobaczył spojrzenie chłopaka . W jego czarnych oczach było widać ból . Postanowił że już nic więcej muwić nie będzie .
Harry wstał z miejsca i wybiegł z pomieszczenia . Usłyszał za sobą słowa Mcgonagall które mówiły że ma wzrok jak Snape . Biegł korytarzem w jego oczach zbierały się łzy , pierwszy raz od bardzo dawna czół się słaby . Nie patrząc przed siebie wybiegł z za rogu w padając na kogoś . Nie byłby sobą gdyby nie miał pecha. Wpadł na Snape'a. Mężczyzna chciał mu do gryść takim tekstem jak na przykład " jak leziesz Potter " oczywiście podkreślając ostatni wyraz . Ale gdy zobaczył wzrok Pottera zaniemówił . Chłopak mruknął ciche przepraszam i pobiegł dalej . Severus wiedział czyim dziełem były łzy w oczach dzieciaka. Ruszył szybkim krokiem do gabinetu dyrektora . Powiedział hasło i wszedł do środka .
- Severusie , jak miło cię widzieć . Może dropsa .
- wypchaj się tymi swoimi cukierkami. Jak mniemam powiedziałeś prawdę Potterowi . Syknął prubując nie wybuchnąć
- tak powiedziałem mu ...
- i co jesteś z tego zadowolony . Tym razem warknęła Mcgonagall . Chłopak wybiegł z tąd z łzami w oczach .
- chciałeś to powiedziałem teraz nie mniej do mnie pretensji .***********
Harry biegł przed siebie ,wybiegł ze szkoły i pobiegł na boisko od Quiditcha . Usiadł pod jednymi trybunami . Siedział tak z twarzą w kolanach . Nie płakał .nie miał na to siły .nie płakał ale łzy zbierały w jego oczach . Siedział tam już 3 godziny . Deszcz padał od jakiejś godziny . Nie zwracał uwagi że jest mokry . Był już na skraju wytrzymania gdy ktoś złapał go za ramię
- Harry , czemu tu siedzisz będziesz chory.
- nie obchodzi mnie to .
- Harry posłuchaj ja i Ron jesteśmy twoimi przyjaciółmi możesz nam wszystko powiedzieć.
- Hermiona , muj ojciec żyje .
- jak to . To nie możliwe chyba że . Spojrzala się na niego z troską . Powiedz że się mylę .
- nie nie mylisz się . Moim ojcem jest Snape. Nastała głucha cisza.
- oj Harry . Odezwała się w końcu dziewczyna . Nie smuć się wszystko będzie dobrze . Chodź idziemy do szkoły , bo się rozchorujesz a jak mniemam nie chcesz znowu leżeć w szpitalu .
- no nie chce .
Wstali i wolnym krokiem ruszyli w stronę szkoły .1067 słów mój rekord xd .
Następny roździał będzie jutro jakby to kogoś interesowało . I tak wiem że nikt tego nie czyta więc piszę sama do siebie xd .
Papa.
Ps. Jutro też postaram się wrzucić roździal albo dwa do "Severitusa"
Dobra teraz na poważnie pa
CZYTASZ
Sztylet Bólu
FanfictionJest to Severitus . Czyli chyba wiadomo o co chodzi . Sev jest ojcem Harrego .