Ptaszek w klatce

1.1K 94 88
                                    

Hawks obrócił się na drugi bok. Odkąd dołączył do Ligii Złoczyńców coraz częściej miał problemy ze snem. Każdej nocy rozmyślał nad tym, czy to wszystko miało sens i było warte ryzyka.

Czerwone pióra zaszeleściły cicho, kiedy obrócił się na plecy. Przysłuchiwał się tykaniu zegara. Przez ostatnie parę nocy to właśnie to stanowiło jego jedyną rozrywkę. Ta noc nie była inna. Hawks leżał, starając się uciszyć kłębiące myśli. Nadaremnie. Przez kolejne parę minut wpatrywał się w sufit, a kiedy już wiedział, że tej nocy nie zaśnie, zsunął się powoli z łóżka. Wziął do ręki leżącą na podłodze kurtkę - część jego bohaterskiego stroju.

Gwiazdy już dawno pobłyskiwały na nieboskłonie. Pomimo tak późnej pory Musutafu wciąż tętniło życiem. Kolorowe reklamy uderzały w oczy niczym amerykański Times Square. Kurczak otworzył delikatnie szklane drzwi prowadzące na balkon. Przywitał go chłodny powiew wiatru, a także warkot samochodów przejeżdżających pod budynkiem. Hawks wystawił swój ptasi łeb za barierkę i wciągnął wieczorne powietrze. Przysiadł na barierce. Rozpostarł swe krwawe skrzydła i rzucił się w dół.

Choć swoje pedalskie okularki zostawił w apartamencie, to nie miał wielkiego problemu z widocznością. Niebo było praktycznie bezchmurne. Swym sokolim (a może raczej: jastrzębim) wzrokiem dojrzał paru nocnych przechodniów w dole. Przez liczne reklamy ulica była prawie tak jasna jak za dnia. Ich ostre światło drażniło złote oczy jastrzębia. Czerwone skrzydła zahuczały, gdy Keigo zmienił kierunek. Teraz leciał nad o wiele mroczniejszymi i, Endevie dzięki, cichszymi ulicami. Czy było to bezpieczne? Zważywszy na rosnącą aktywność złoczyńców, nie. Czy Hawks się tym przejmował? Absolutnie! Przecież był bohaterem. I to nie pierwszym lepszym z drugiej połowy rankingu, tylko mierzącym wysoko bohaterem numer dwa. Poza tym, miał wtyki w Lidze Złoczyńców. Gdyby Shigaraki planował na noc jakąś większą akcję, Keigo wiedziałby o tym. Albo przynajmniej Dabi udzieliłby mu takich informacji. Bądź co bądź, pozszywany piroman był z nim dosyć blisko.

Kolejne pół godziny Hawks spędził na relaksacyjnym lataniu ponad budynkami oraz testowaniu jak długo jest w stanie szybować przy niezbyt mocnym wietrze. Raz, przez nieuwagę, wpadł w szybę jednego z błyszczących wieżowców. Jego szybkość bywa również przekleństwem.

Wreszcie jastrząb wylądował. Z gracją przysiadł na jednym z dachów. Wiatr nasilił się, toteż nie cierpiący zimna kurczak starał się odgrodzić od niego skrzydłami. Przez piętnaście minut nic się nie działo. Przez te piętnaście minut Takami zdołał wreszcie uspokoić myśli. Miejsce, które wybrał nie było przypadkowe. To właśnie tu przez ostatnie kilka miesięcy spotykał się z Dabim. Zabawne jak szybko te spotkania zmieniły się z nieprzyjemnego obowiązku do czegoś wręcz oczekiwanego.

Prawdopodobieństwo, że brunet pojawi się tej nocy było znikome. Nie byli na dziś umówieni. Hawks uśmiechnął się na myśl o złoczyńcy. Samo to, że jego przeszłość była owiana tajemnicą niezmiernie pociągało bohatera. Dziś jednak nie miał co liczyć, że ujrzy tę poranioną twarz.

Powietrze ochłodziło się, więc blondyn postanowił wrócić do swojego mieszkania. Rozpostarł skrzydła, gotowy do lotu i... Usłyszał coś. Hawks zastygł w bezruchu, nasłuchując. Dźwięk przypominający odgłos stali ciągniętej po betonie rozległ się echem w uliczce. Czyżby Spinner chciał się przywitać?

Choć ciepłe gniazdko we własnym apartamencie byłoby teraz o wiele bardziej pożądane, to ciekawość wygrała. Czerwone skrzydła sfrunęły z dachu bezszelestnie dając nura w okryty mrokiem zaułek. Przez niebo przetoczył się grzmot zwiastujący nadejście burzy. Hawks zaczaił się w cieniu. Postawił kołnierz kurtki i czekał. Stalowy odgłos powtórzył się. Był jeszcze głośniejszy, co oznaczało, że obcy znajdował się bliżej. Blondyn doskonale wiedział, że nie powinien się angażować. Tak długo jak ludzie byli bezpieczni powinien zadbać także o siebie. Ze swojego super bohaterskiego stroju miał zaledwie kurtkę i buty. Gdyby przeciwnik okazał się być wrogo nastawiony nawet nie miałby jak wezwać pomocy. Z drugiej strony był bohaterem numer dwa. Byle płotka go przecież nie pokona.

Ptaszek w klatce \\ Hot Wings One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz