lonely ride

933 109 20
                                    


Przejażdżki po Tokio stały się melancholią dla życia Daisuke, ilekroć jeszcze przychodziło mu czasami tutaj zawitać.

Nie potrzebował do tego nawet płaczu świata, w postaci ulewnego deszczu, ani też chłodu zimy, aby przeć do przodu z beznamiętnym wyrazem twarzy. Beznamiętnym w swojej beznadziejności, bo mimo to niemoc do okazania głębszych emocji wydawała się odbijać jakiś przebłysk smutku. Aby go ujrzeć, trzeba było bardziej się przyjrzeć jego spojrzeniu. 

Dziś na przykład atakował go ciepły, wiosenny wiatr, który nie ogrzewał na nowo zziębniętego serca. Nienaturalnie dla samego siebie nie przyspieszał samochodem, nie bawił się w wyprzedzanie aut, ani też nie myślał o złamaniu jakiś drogowych przepisów. Nawet zatrzymał się na światłach.

Jego głowa albo mieszała wspomnienia sprzed paru lat, albo pozostawała pusta i nieobecna. Musiał znów na trochę oddać się pustym rozkoszom, by jakoś wszystko przetrwać.

— Musisz zawsze tak przyspieszać?! Przysięgam, kiedyś nas obu pozabijasz – zaszumiał mu w głowie znajomy głos, lecz jedynie wyimaginowany.

No tak, może dlatego już przestał się bawić w szalone pędzenie przez miasto...

Choć na początku nie potrafił się opamiętać przez towarzyszący mu gniewu. Był zły. Nie, był wściekły i pełen pretensji do świata. W pierwszą noc po pogrzebie nie oszczędzał czerni nocy i mknął przez nią wręcz z agresją. Potem już tylko wszystko wyblakło.

Już nikt nie wołał zdenerwowany, nie posyłał mu morderczego wzroku i nie mamrotał pod nosem na niego, w przypływie czystej irytacji. Również, zniknęły zwykłe rozmowy, takie do których zdążył się przyzwyczaić w obecności partnera. Także, nie mógł się z nikim podroczyć, ani skraść pocałunku podczas postoju.

Samotne przejażdżki po prostu były tragicznie smutne bez Haru i nawet jeśli nie płakał, Daisuke nie umiał już w ogóle cieszyć się z życia.

data . 21 xi 2020


❝DAIHARU❞ i can't be bought like that ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz