Sztuka eteru

5 1 0
                                    

Prymuska miała dwójkę przyjaciół, bo poszukiwała idealnego zestawu, by przypominać jeszcze bardziej żeńską postać z polskich komedii romantycznych przed przemianą. Koleżankę-wariatkę znalazła prosto, wystarczyło podejść do grupy uczniów z klasy F, którzy od kilku lat nie zdawali z polskiego i zlokalizować osobę potencjalnie posiadającą jajniki bez obrzydzenia. Że była taka jedna, nosiła na co dzień hawajskie koszule, a po zrzuceniu mundurka latała układać tarota, nadawała się idealnie. Gorzej z kolegą-gejem. Znaczy, Bogumił z jej klasy A, był gejem i nawet się przyjaźnili, problem polegał na tym, że Bogumił nie był gejem tradycyjnym. Swoje życie poświęcił dwóm wartościom - nauce i siłce, a obie wychodziły mu równie wyśmienicie. Poza tym był ogolony na łyso i o jego orientacji świadczyły tylko tęczowe lub różowe żonobijki noszone codziennie bez względu na porę roku. Miał szacun na dzielni większy niż osoba płci nieokreślonej, choć był homo. Był tak bardzo homo, że nawet gdy przelizał się z połową dziewczyn z klasy na wycieczce, to nadal był homo. Raz ktoś zarzucił mu, że jest hetero i od tego czasu jego stopa nie przekroczyła progu szkoły, bo leżał na SORze. Albo w hospicjum, tak dokładnych informacji nie mamy. Oficjalnie spadł ze schodów, z nieoficjalnej wersji Bogumił wciąż śmiał się z chemikiem. Od tego też zaczęli dzień o 7:58, gdy do klasy wparowała nasza prymuska z Jezusem pod pachą. Nauczyciel nie skomentował, nawet nie dlatego, że go to nie zdziwiło, tylko po prostu jej nie zauważył, choć przybiegła na miejsce tuż przy Bogumile i bardzo szybko rzuciła na ławkę piórnik pełen kolorowych mazaczków.
- Dzisiaj zaczynamy? - Bogumił odwrócił się od nauczyciela, więc ten pobiegł na zaplecze, by zaleczyć ciastkami odrzucenie. Znaczy, dziennik przynieść. Znaczy, ciastka też.
- Wszystko gotowe na osiemnastą - prymuska poprawiła okulary i wskazała na kilka wykresów godzinowych i jeden kołowy dnia - poinformowałeś Izę?
- Tak, weźmie ich. A co to?
Policzki prymuski zawrzały, gdyż palec Bogumiła niechybnie wskazywał część wykresu kołowego oznaczoną jako "Myślenie o S.". Gorzej, że na końcu linijki narysowała jedno, niewielkie serce, które musiało zwrócić uwagę w minimalistycznym, choć kolorowym zeszycie.
Na szczęście w tym momencie do sali weszła istota i towarzyszący jej Kapitan Ameryka z teczką przewieszoną przez ramię.
- A panowie to zegarka nie mają? - chemik stanął dumnie w drzwiach zaplecza, próbując wyciągnąć ze swojego metra siedemdziesięciu coś więcej.
- Jacy znowu "panowie" - pisnęło, wytrącając chemika z rytmu, po czym machnęło ręką na blondyna i podążyli na koniec sali. Prymuska wodziła za nimi wzrokiem, wiedząc doskonale, że w ten sposób może niby przez przypadek zatrzymać wzrok na Adamie przez 3,67 milisekundy. Adam był (drugoplanową postacią mającą namieszać trochę w głównym związku) zapisany w jej kalendarzu jako "myślenie o S.". Głównie dlatego, że przez przypadek z fb dowiedziała się, iż brat siostry psa dziewczyny narzeczonego babci partnera matki Adama wziął na trzecie imię Sebastian. Ona go nie stalkowała, nie, to zupełnie nie było tak.
Istota płci nieokreślonej stwierdziła jednak, że wzrok skierowany jest na nią, co upewniło ją w planie zemsty. Nie daruje się wywalenia na ziemię szluga. Nigdy.
Tymczasem chemik wytarł okruszki o zdecydowanie zbyt opiętą koszulkę z tęczowym logiem Hugo Bossaka i narysował na tablicy wzór chemiczny eteru, by rozpocząć jedną z ciekawszych lekcji tego roku. Szczególnie dla naszej prymuski, której autor nadal nie wymyślił imienia.
***
Iza czekała na Bogumiła i główną bohaterkę pod klasą, bo jako ostatni przedmiot mieli historię, a że szkoła wydała cały budżet na wYbItNeGo PrOfEsOrA chemii organicznej, nieorganicznej, molekularnej i makaronowej, wywalono wszystkich historyków, a historia pozostała w planie, żeby uczniowie musieli spędzać więcej czasu w elitarnej atmosferze ich placówki. Nie żeby Iza narzekała, mogła w wolnym czasie wyliczać prawdopodobieństwo ustalenia, kto wygra w wyborach prezydenckich dzięki kartom tarota. Kiedy Bogumił i prymuska podeszli do koleżanki, zaczęła nieco zbyt entuzjastycznie mówić, że taka szansa zdarza się raz na 2000 ułożeń kart, więc ona musi zrobić to jeszcze jakieś 5 razy. Prymuski jednak nie interes(owała) przyszłość kraju, a jedynie własny interes.
- Zebrałaś tych ludzi od ezoteryki?
- Tak, będą o osiemnastej. Jeden jest "specjalistą" od tych spraw.
Iza spróbowała mrugnąć, jednak w jej przypadku wyglądało to jak paraliż połowy twarzy.
- Ja już też jestem specjalistką. Przeczytałam wszystkie biografie Charlesa Mansona po siedem razy w te wakacje - powiedziała dumnie prymuska, nie wiedząc jeszcze, że z kąta obserwuje ją pewna istota. Obserwuje i nasłuchuje jak czujne zwierzątko, jak pies gończy, który złapał trop. Gdziekolwiek pojawią się o osiemnastej, ono tam też będzie.

(Not) your honeyWhere stories live. Discover now