Blokada

81 6 3
                                    

- Często porywacie ludzi, których wyparł się los? - rzuciłam gniewnie w stronę zamkniętych drzwi. Wiedziałam, że mnie podsłuchują. Tutaj się ocnkęłam. Zamknięta w małym, obskórnym pomieszczeniu przypominającym celę. Jestem przywiązana do krzesła, a przede mną jest stolik, który przypomina mi ławkę szkolną. Ze ścian odpada farba, a na podłodze są stare, już zmasakrowane płytki. Normalnie powinnam się denerwować, burczeć i szurać nogami. Gdybym była dawną Antoniną to pewnie zrobiłabym wielką awanturę i wrzeszczałabym dopóki ktoś by się tu nie zjawił. Ale nie robiłam tego. Najwidoczniej nie chodzi im o moją śmierć, bo gdy mnie tu wlekli mileli wiele okazji by ze mną się rozprawić. Pomimo tej żenującej sytuacji ze spokojem wpatrywałam się w metalowe drzwi. Po conajmniej czterdziestu minutach siedzenia w ciszy, ktoś majsterkował przy zamkach, aby móc wejść do tej celi. Pozwoliłam włosom opaść na twarz, tak aby uczynić cały ten obrazek bardziej mrocznym. Do pomieszczenia weszła elegancko ubrana kobieta. Miała około czterdziestu lat, bardzo zadbana. Gdybym spotkała ją na ulicy powiedziałabym, że jest dyrektorem któregoś banku, ale najwidoczniej bym się myliła. Usiadła na krzesełku po drugiej stronie stolika i wyjęła nieskazitelnie białą teczkę ze swojej torby. Patrzyłam na nią spode łba. Rzucając w jej stronę co chwile groźne spojrzenia.

- Nie fatyguj się - powiedziała, przeglądając papiery. - Nawet gdybyś zaczęła szczekać i tak byś mnie nie przeraziła. Tym razem spojrzałam na nią jak na idiotkę. Do poziomu psa bym sie raczej nie zniżyła. Siedziałam wpatrując się w jej papiery dobre kolejne dziesięć minut, poczym chyba zdecydowała się do mnie odezwać.

- Jesteś dziś bardzo spokojna - rzuciła mimochodem. - Gdy ostatnim razem Cię widziałam powiedziałaś, że już nigdy się nie spotkamy, że mają plan. Miałaś rację, mają plan i właśnie dlatego tu jesteś.

- Oczym ty do cholery mówisz? Kobieta spojrzała na mnie z niedowierzeniem. Sprawdziła kilka rzeczy w swoej teczce po czym zapytała.

- Tak więc, zacznijmy od początku. Jak się nazywasz?

- Antonina. A ty?

- Ja zadaję pytania. Tak więc Tośka powiedz - spojrzała się na mnie z zaciekawieniem. - Kiedy ostatnio byłaś w instytucie?

Patrzyłam na nią jak na idiotkę. I chyba szybko zorientowała się, że nie mam pojęcia o tym o czym mówi. Ani o żadnym instytuacie, ani o jakimś planie. Posłałam jej jedno ze spojrzeń daj mi święty spokój. Kobieta szybko zebrała swoje rzeczy i wyszła, nie domykając drzwi. Słyszałam jak szybko się oddala. Nagle ktoś wpadł do celi. Rozwiązał mnie i za ciągnął za tą kobietą. Wlukł mnie korytarzami tak krętymi, że nawet gdybym chciała to nie umiałabym mu uciec. Nad nami wisiały same żarówki oświetlające drogę.Po chwili otworzył jeden z drzwi, jak się okazało do windy. Wcisnął przycisk aby wjechać na siódme piętro. Na górze przeją mnie inny strażnik, ubrany bardziej elegancko. Nie ciągnął mnie za sobą tylko szedł z przodu i pokazywał drogę. Przystanął przed wielkimi drzwiami.

- Przepraszam za mojego poprzednika - powiedział i lekko się uśmiechnął. - Petra nie miał dziś miłego dnia. Po czym otworzył drzwi i gestem zaprosił mnie do środka. W jasnym pomieszczeniu, niemal całym oszklonym za biurkiem siedział mężczyzna, który wyglądał na conajmniej piędziesiąt lat. Z nim gorączkowo roozmawiała kobieta, która jakieś dziesięć minut temu rozmawiała ze mną w celi. Gdy tylko zorientowali się, że znajduje się w pomieszczeniu natychmiast przestali rozmawiać. Starszy mężczyzna podszedł do mnie uścisnął rękę i poprowadził do wyznaczonego miejsca.

- Rzeczywiście - powiedział do kobiety, która siedziała obok. - Żadnej reakcji, czyli nic nie pamięta. Ale my ją pamiętamy. To napewno ona, Lauro. Nie popełniłaś blędu.

- Dyrektorze, ale ona nic nie pamięta. - powiedziała, jak przed chwilą usłyszałam Laura.

Dyrektor zamyślił się przez chwilę po czym odrzekł

- Nie zapominajmy kim byli jej rodzice, Lauro i kim jest ciotka.

Nie byłam w stanie się odezwać. Przełknęłam ślinę, aby nie pokazać, że się denerwuję oparłam się wygodnie o fotel i przyglądałam całej sytuacji. Nagle starszy mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Przygląda mi się.

- Antonino to zaszczyt znów mieć Cię w swoim gronie. Spojrzał na moją dłoń, gdzie znajdywał się wszczepiony pierścień. - Twoja matka i twój ojciec byli niezwykłymi ludźmi. To był zaszczyt, że pracowali dla nas. Miło mi też powiedzieć, że oczekiwaliśmy także na ciebie.

- Przepraszam, ale chyba nic nie rozumiem. - powiedziałam dumnie unosząc głowę.

- Naturalnie, że nie pamiętasz. Twoja matka zatroszczyła się o to tuż przed swoją śmiercią. Wymazała Ci wszystko co wiedziałaś, żeby nieproszeni nie dowiedzieli się o tym czego nie powinni wiedzieć. Ale przesłała nam wiadomość jak zdjąć twoją blokadę. Mam nadzieję, że jutro nasza rozmowa będzie przebiegała na w ogóle innej atmosferze. Po czym poczułam lekkie ukłucie i odpłynęłam w ciemność.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 11, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TeoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz