DEKU

3.4K 159 142
                                    

Otworzyłem drzwi od drugiego pomieszczenia. Wszedłem tam do środka, a po chwili przy targałem ciągnąc za włosy Kirishime. Szarpał się próbował coś mówić przez zaklejone usta. Ubrany był w same spodnie, a na jego ciele było pełno siniaków, jak i małych ranek.

-...e..eiji...-pisnął-ty jebany chuju! Coś ty mu zrobił!? Zostaw go!-rzuciłem go przed nogi siedzącego na krześle blondyna. Stęknął z bólu a jego oczu popłynęły lekkie łzy.

-te łzy ci nic nie pomogą...nie weźmiesz mnie na litość- zaśmiałem się-Kirishima Eijiro Ofiara nr.6. Zakochany w Bakugo Katsuki -wyznał mu miłość i został odwzajemniony. Rodzaj śmierci: tortury....status JESZCZE ŻYWY- warknąłem głośno, stając na już dawno opuchniętej ręce chłopaka. Krzyknął głośno, a taśma na jego ustach się odkleiła. Patrzył się z dołu na mojego Kacchana.

-zostaw go deklu! To go boli!!-próbował się ciągle wyrwać.

-ale...kacchan-popatrzyłem na niego i przekręciłem głowę w bok-..tortury muszą boleć, bo inaczej nie miałyby sensu-zaśmiałem się. Depcząc już dawno połamane palce u ręki Kiriego. Jego wrzaski rozniosły się po całej piwnicy -możesz krzyczeć i tak nikt nie usłyszy, możesz błagać i tak cię zignoruje...ale przestań gapić się tak na Kacchana! Bo ci te oczy wydłubie, a potem odetnę język na koniec wyrywając ci wszystkie zęby po kolei!-krzyknąłem rzucając nim w ścianę przed Kacchanem. Podszedłem tam i kopnąłem Kirishime, przywiązując go do rur, które znajdowały się na ścianie.

-stop! Deku...znaczy...izuku...chodź do mnie... przemyślałem to...jesteś tym którego...tak naprawdę chciałem...chodźmy na górę tu mi zimno..ręce mnie bolą...-podszedłem do Kacchana i złapałem jego policzki w twarz

-nie kochasz Kirishimy?-popatrzyłem mu w oczy

-raczej...kocham cię..

-raczej?-ścisnąłem bardziej jego twarz-czyżby mówisz to by go uratować? -przybliżyłem go jego twarzy mały nożyk, który wyciągnąłem z kieszeni- kacchan mama cię nie uczyła, że nie ładnie kłamać?-szepnąłem mu do ucha robiąc małą ryskę nożem po jego policzku-kłamstwa są złe a za złe rzeczy się dostaje kary wiesz?-dalej jechałem po jego policzku nożykiem.

-a..z..zabijanie n..niewinn...nych..nie jest złe?-Kirishima wypluł krew z ust patrząc na mnie przymrużonymi oczami.

-nie jeśli robi się to dla miłości-zaśmiałem się-ale odezwanie się, kiedy nie trzeba jest bardzo złe!-warknąłem na niego odsuwając się od blondyna-jeszcze ci mało?! Chciałem dać ci trochę przerwy, ale skoro nalegasz mogę ci teraz wydłubać jedno oko!-z uśmiechem psychopaty podszedłem do niego.

-izuku...muszę do łazienki...ał boli mnie policzek...skarbie będę mieć zakażenie chodźmy na górę...później zajmiesz się tym śmieciem- mówił przesłodzonym głosem patrząc na mnie z uśmiechem.

-oj... kacchan przepraszam za tą rankę...nie bądź na mnie zły proszę -pocałowałem go w rozcięty policzek-już obiecuje że cię nie skrzywdzę~-zaczynałem powoli rozwiązywać jego ręce i nogi i od razu za nim ten się sam podniósł wziąłem go na ręce trzymając w ręku ostry nóż-wrócę wieczorem Kiriś~-patrzyłem na blondyna z uśmiechem-cieszę się, że bajka będzie mieć dobre zakończenie wiesz kacchan?-wszedłem z nim do mojego pokoju gdzie położyłem go na łóżku-przepraszam za tę nogę...bałem się, że mi możesz uciec...-pocałowałem go w spuchniętą nogę, na co się skrzywił jakby dopiero teraz zobaczył, że trochę ją uszkodziłem.-nie ruszaj się zaraz cię opatrzę-z uśmiechem wyszedłem z sypialni lekko podskakując-zamknij się tam!-krzyknąłem zamykając drzwi od piwnicy na klucz skąd było słychać piski rannego -już jestem- przyszedłem do niego z apteczką-bardzo boli?-popatrzyłem na niego martwiącym się wzrokiem

Mój albo niczyjOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz