-ej...chyba się pomyliłaś...czemu Todoroki miałby...
-to ten twój chłoptaś za wszystkim stoi?! Te wypadki...zniknięcia pewnie z nim współpracowałeś!-Bakugo warczał ostro na Deku łapiąc go za koszule i lekko podnosząc
-broo! Uspokój się...da się to jakoś wytłumaczyć po prostu Todoroki przyjdzie i nam powie co robił tam-Kirishima złapał agresywnego blondyna od tyłu i odciągnął go od reszty na bezpieczną odległość
- wczoraj...Todoroki był u mnie w domu...do wieczora pożegnaliśmy się i poszedł do siebie...nie mówił nic, że idzie do szpitala...
-a co do wieczora robiliście?-zerknąłem na niego w sumie to ciekawy
-n-no... najpierw film oglądaliśmy kacchan potwierdzi bo potem przyszedł i rzucił w Shoto pulpetem...a później...umm..-zrobił się lekko rumiany -graliśmy w karty pod kocem...nic więcej-odwrócił wzrok
-dobra dobra deku wiemy już co tam się działo-poklepałem go po ramieniu. Już nikt nic nie mówił, każdy usiadł do swojej ławki w ciszy, która trwała całą lekcje. Na lekcjach nie było Todorokiego jakby rozpłynął się.
-na pewno nie mówił lub nie pisał, że go nie będzie dziś ?
-nie...ale wiem gdzie może teraz przesiadywać-popatrzył na nas
-gdzie! Musimy go znaleźć
-Shoto wspominał, że ma kilka miejsc, gdzie idzie, gdy chce coś przemyśleć odstresować się lub spędzić czas z daleka od ojca... pierwsze to za szkołą wielki las...przejdzie się dalej taką dróżką zjedzie się tam rzeczkę i mostek. Byłem z nim tak kilka razy...drugie to plaża miejska niedaleko jego domu
-no to podzielmy się na trzy drużyny -mruknął Sero-grupa jeden, czyli Denki, Kiri, Baku no i deku, który ich tam zaprowadzi pójdą do lasu. Grupa druga ja, Mina, Koda pójdziemy zobaczyć czy nie ma go w domu. A Toru, Momo, Sato, Jiro pójdą na plażę. Reszta pójdzie się przejść po mieście może się gdzieś szwenda albo jest w parku.
-dobry plan-kiwnąłem głową- chodź deku prowadź nas tam-obiłem go ramieniem i poszedłem przed siebie z nim-nie martw się sam nie wierze w to by Todoroki mógł okazać się być jakimś mordercą ..chodź z jego przeszłością ...
-nie..na pewno to nie był sho..jestem tego pewien
-dlaczego ja mam być z tym zasranym deku!? i czemu mam w ogóle szukać jego zasranego chłoptasia!?
-balsty...musimy go znaleźć i wszystko wyjaśnić- Kirishima znów go złapał, zanim ten rzucił się na biednego deku.
-wierze, że Shoto jest niewinny i ktoś chce go po prostu wrobić...nie mógł jej zabić...on taki nie jest..-powiedział pewniej i głośno patrząc na wszystkich
-też racja, ale jednak to jego ostatniego tam widziano...-i tak każdy ruszył w swoją stronę. Razem z Deku który był naszym przewodnikiem weszliśmy do lasu. Było tu naprawdę ładnie. Szedłem rozglądając się.-Drzewo, drzewo, drzewo..oo krzak-w końcu doszliśmy do momentu gdzie ścieżka się rozgałęzia -którędy teraz deku?-zerknąłem na chłopaka który, stanął i raczej myślał którędy trzeba iść.
-nie mów, że się zgubiliśmy przez ciebie nerdzie -warkną Bakugo stając obok niego
-nieee kacchan...a może...sam nie wiem czy szło się w lewo czy w prawo..-zaśmiał się nerwowo drapiącapiąc się po głowie.
-to żaden problem deku! Po prostu się rozdzielmy
-coo!? Kirishima nie oglądasz horrorów? piwnica i rozdzielenie się to ostatnia rzecz co chcesz robić w takiej sytuacji!
-szczerze to nie oglądam
-on sra w gacie już na samą myśl, a gdy mówię mu, że po prostu wyłączę taki film to on zaczyna krzyczeć ''nie! bo będę nie męski''-prychnął głośno
-ejj...blasty nie obrażaj mnie!
-nie obrażam tylko mówię prawdę-znów prychną
-t...to jak idziemy? może ja pójdę..
-ja pójdę z tobą, a ta parka pójdzie sama-zaśmiałem się cicho
-para?..
-żadna tam para Bakugo to mój bro! brachol! kumpel przyjaciel!
-stary nie oszukacie nikogo lecicie na siebie i widać to na kilometr-złapałem Izuku za rękę- my lecimy na lewo tylko nie ociągać się i nie pieprzyć w krzakach!-pociągnąłem go i się rozdzieliliśmy
***
(NARRATOR)
-jezu! Kaminari!-krzykną deku na pół lasu przykładają do rany na głowie przyjaciela bluzę.-budź się!-ponownie zaczął od uciśnięć na jego klatce mały strumyk, w którym byli rozmywał krew, a czysta woda nabierała koloru czerwieni.
-co tam się dzieje!?-krzyknął z daleka Kirishima podbiegając do nich
-spadł! to nie moja wina...most...-Kirishima zszedł powoli ze stromej górki i wszedł do rzeki.
- co ty odpierdoliłeś deklu!?-blondyn przeczesał roztrzepane włosy i poszedł do mostu-to...zostało przecięte...-mrukną pod nosem biorąc linę do ręki
-dzwoń po karetkę blasty!-przejął ratowanie przyjaciela odpychając deku -Kaminari! Stary ogarnij się to nie śmieszne!-warkną, a w oczach miał łzy. Nie tylko z rany na głowie blondyna płynęła krew, ale i też z ust.
-..o..o..n
-nie! Nie nie nie!-krzykną a do wody wskoczył Bakugo
-uspokój się...-mrukną cicho. Przykucnął i sprawdził oddech blondyna. Po kilku sekundach westchnął zamykając otwarte oczy zmarłego-zostaw go już...
-on żyje! To nasz przyjaciel! Jak to się stało!?-krzyknął łapiąc za ramiona deku. Mocno nim potrząsnął, a krew którą miał na rękach została na ubraniu mniejszego.
-weszliśmy na most... nagle się zerwał wpadliśmy do..w...wody...on uderzył głową o kamien...ja...bezpiecznie spadłem...czy...on...naprawdę...nie ...ż...żyje-Bakugo wstał i podniósł ciało z wody delikatnie położył je na trawie i okrył jego głowę swoją bluzą. Nie minęła chwila, a wyciągnął ich dwóch z wody.
-nie żyje-mruknął -robiliście wszystko co możliwe...zadzwonię po pomoc...-nawet on przejął się tym co się wydarzyło. Odszedł od nich szukając zasięgu. Zadzwonił po policje jednak, gdy wrócił do ciała kolegi z klasy...jego chłopaka, jak i starego przyjaciela z dzieciństwa nigdzie nie było. -chłopaki? Kirishima?! dekiel!? do kurwy gdzie wy jesteście- usłyszał szmer gdzieś w liściach...jednak wszystko szmerało...w końcu był wiatr, a był w lesie.
///
CZYTASZ
Mój albo niczyj
FanfictionZawsze był przy nim. Zawsze chciał jego, ale....nigdy nie umiał tego pokazać...czy te wszystkie "przypadkowe" sytuacje pozwolą mu na wyznanie uczuć? Czy stanie się coś gorszego? _________________________ boy x boy yaoi 18+ nie lubisz nie czytaj mog...