ʟᴇᴛᴛᴇʀ ᴏɴᴇ﹕Cᴀssᴀɴᴅʀᴀ Eʟɪᴛᴇ ﹣ ʙʀᴀᴢᴇɴ

13 3 0
                                    

Cassandra...

Nachalny.
Takim mianem mogłaś mnie określić. Pragnący tego, czego nie możesz mi dać. Chcący więcej niż ty. Nie agresywny, ale jednak władczy. Pragnąłem twej bliskości, dłoni splecionych z moimi, twoich warg na swoich. Wiem, że nie chciałaś tego, a ja nie odpuszczałem.

Pozwoliłaś mi na zbliżenie, a potem się odcięłaś. Wiem, że nie chciałaś zdradzić Evana, lecz pozwoliłaś mi wtedy musnąć twoje wargi. Nie przeszkadzało ci to. Sama rozpoczęłaś kolejny pocałunek. Choć pewnie większość nie uzna tego za zdradę. Przecież nie poszliśmy do łóżka. Jednak jesteś i zawsze byłaś czysta, nieskazitelna. Miałem sobie za złe to, że do tego doszło, jednak nie mogłem cofnąć czasu. Gdybym wiedział, że tak to się skończy, to nie zwracałbym wtedy uwagi na swoje uczucia, tylko na twoje.

Było to próbą dla naszej przyjaźni. Ponad dwa lata tak dobrej relacji zniszczone przez zwykłe uczucie, którego nie mogłem ukryć. Myślałem, że tamtego dnia wszystko zepsułem i już więcej cię nie zobaczę poza murami szkoły. A jednak. Następnego dnia z samego rana zawitałaś w moim domu. Zaskoczyłaś mnie, pojawiając się, gdy ja dopiero co wstałem z martwych. Wyglądałem okropnie, dopiero co się umyłem, by wrócić do łóżka i zacząć oglądać serial. Bez słowa podeszłaś do mnie i usiadłaś na mnie, by mnie przytulić. Byłem zszokowany. Jeszcze bardziej, gdy po odsunięciu swojego ciała od mojego, pocałowałaś mnie.

Pewnie liczyłem na zbyt wiele, ale w głębi serca miałem nadzieję, że zerwiesz z chłopakiem i zostaniemy razem. Widziałaś to, jak toksyczny on jest. Jednak tamto spotkanie nie było dla ciebie niczym ważnym, na co można było zwracać uwagę. Znów jedynie obejrzeliśmy odcinek "Mentalisty", który, na moje szczęście, przypadł ci do gustu. Choć nie mogłaś pojąć, dlaczego tak bardzo kocham kryminały. Nawet kłóciliśmy się, kto okaże się mordercą. I cóż, miałaś rację, zabiła kobieta. Po obejrzeniu tego odcinka położyłaś się wręcz na mnie, kładąc nogę na moim ciele, jakbyś bała się mnie puścić. Rękoma objęłaś moją głowę i zasnęłaś. Wydawało mi się, że czułaś się bezpieczna.

Jednak mimo tych dobrze spędzonych chwil to pękło. Wyjechałaś na te ferie, zapomniałaś o mnie. Pozwoliłaś zakosztować mi szczęścia na początku czasu wolnego, a później zostawiłaś mnie z tym głodem. Jednak nie winię cię. Musiałaś wiele przemyśleć, zapewne więcej ode mnie. Pod koniec wyjazdu poinformaowałaś mnie, że ty i Evan to już skończony rozdział. Gdybyś wtedy widziała to szczęście na mojej twarzy... Ale to także nie zagwarantowało mi szczęścia. Niedługo po tym zaczęłaś zwierzać mi się z problemów związanych z zauroczeniem w Jacobie. Wydawało się, że zupełnie zapomniałaś o tym, co działo się między nami. Opowiadałaś o nim jak o cudzie świata, podczas gdy ja w duchu biłem się za uczucia, którymi cię darzyłem.

W następnym tygodniu odbył się mój mecz koszykówki. Wiem, że się bałaś. Mówiłaś, żebym nie grał, bo dopiero co uporałem się z kontuzją kolana. Jednak słowa trenerki sprawiły, że chciałem zagrać na tamtym turnieju. Plusem każdych większych zawodów sportowych było to, że odbywały się w naszej szkole. Stałaś tam na widowni u góry, obserwując, czy przypadkiem nic mi się nie dzieje. Kontuzja przecież sprawiła, że moja kondycja była w gorszym stanie. A pomimo tego grałem. Dla ciebie. I dla siebie. Przede wszystkim, aby udowodnić sobie, że nie jestem słaby. Rozegraliśmy trzy mecze. W każdym byłem kluczowym zawodnikiem. Nie zmienili mnie ani razu podczas tej bieganiny. Byłem wykończony i zły na siebie. Zajęliśmy drugie miejsce. Do teraz pamiętam moment, w którym poderwałaś się z miejsca, podczas gdy ja wręcz osuwałem się na podłogę. Nie jestem stworzony do długotrwałego biegu, czułem, jak mięśnie na łydkach i udach się kurczyły i rozciągały. Okrzyczałaś mnie wtedy. Mówiłaś, że jestem bezmyślny, bo nie poprosiłem o zmianę. Lecz później zmieniłaś swoje zachowanie. Pogratulowałaś mi. Objęłaś mnie i znów złożyłaś na moich ustach pocałunek. Słodki, niewinny, lecz bolesny dla mnie.

Poczułem się jak zabawka. Znów poczułem twoje usta, by potem się załamać ich brakiem. Jednak nasza przyjaźń nigdy nie była usłana różami.

Styczeń i luty minęły. Ja przyzwyczaiłem się do coraz rzadszych spotkań. Wtedy nasza znajomość wręcz nie istniała. Zapomniałaś o mnie, zajęłaś się swoim nowym chłopakiem. Choć ja z żalu jeszcze trochę umierałem, zacząłem odpychać od siebie uczucia do ciebie. Udało mi się zamknąć je głęboko w sercu. Udało mi się to, gdy poznałem Elenę. Jednak i to mi nie pomogło. Po trzech miesiącach moje uczucia do ciebie wyrwały się z dna serca i biły mocno. Jakoś udało nam się pod drogą odbudować naszą relację. Ale tak było zawsze - oddalaliśmy się po to, by wracać silniejsi.

Spotkaliśmy się kilka razy. Byłaś blisko. Wręcz znów poczułem się przez chwilę kochany. Wyszliśmy razem nad jezioro. Czułem się wtedy, jakbyśmy byli parą. Trzymałaś mnie za rękę, gdy byliśmy na ręczniku, przytulałaś mnie, natomiast w wodzie byłaś cala moja. Trzymałaś się jak najbliżej mnie i mojego ciała. Wiele razy weszłaś mi na barana, wiele wspięłaś się na mnie jak miś koala na drzewo i nie puszczałaś.

Ale to niestety nie była miłość. Potrzebowałam jedynie ludzkiej bliskości. Jednak ja znów byłem zbyt nachalny. Przynajmniej tak to odczuwałem. Zatrzymywałem cię, gdy chciałaś się ode mnie odsunąć.

Ale w końcu, po ponad pół roku zebrałem się na odwagę i wyznałem ci swoje uczucia. Lecz wiedziałem, że było to na nic. Byłaś zakochana w kimś innym. Zrobiło to rysę na moim sercu. Widoczne, dużą rysę.

Jednak nie winię cię za nic. Oboje słuchaliśmy tego, co serce nam odpowiada. Może gubiłaś się w swoich uczuciach, ale starałaś się to opanowywać i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Które niestety nie było mną.

Darzyłem cię ogromnym uczuciem, którego do końca nie potrafiłem zidentyfikować. Przepraszam cię za to. Wiem, że często wylewasz łzy i to się najbliższym czasie nie zmieni, lecz zawsze będę przy tobie...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 09, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

weakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz