jednostrzałowiec związany z pierwszymi stronami Szklanego Tronu i opowieści o Zabójczyni i Czerwonej Pustyni
Zabójca? Złodziej? Buntownik? Przypadkowy człowiek będący w złym miejscu o złej porze? Osoba z magią we krwi?
Tu to nie miało znaczenia. Jedynie krew, sól, ciemność. Ból. I kilof w rękach. Każde uderzenie było takie same - głuche i obezwładniające. Ręce przechodziły dreszcze i ból. Spowodowane zmęczeniem i ciągłymn waleniem w twarde, oporne bryły soli.
Sól. Wszędzie był jej zapach i smak. W kopalniach, na placu głównym, w miejscach gdzie spano, w koszarach dozorców. Na języchach i skórze niewolników. W ich ranach. Płucach. Snach.
Imioma tu nie miały sensu. Na ogół.
Nikt nie pamiętał imion niewolników z Eyllwe, którzy oczyścili jej rany czy śpiewających mętne pieśni uwięzionych ludzi.
Chyba że uznano, że Celaena powinna sobie przypomnieć, dlaczego tu przybyła. Na co ją skazano. Jakie haniebne imię nosi. Imię, które kiedyś wypowiadano z przestrachem, obrzydzeniem lub zaintrygowaniem.
Lecz tu uważano ją za zwykłego bywalca. Bywalca, nad którym chętnie się znęcano. Teraz jest niewolnikiem, nad którym chętnie się znęcano.
Sardothien nie myślała o tym. Wcale nie myślała. Ponieważ myśli były najgorsze. Jedynie ból. Ból i sól.
I pustka w sercu...
Gdyby tak dalej mówić, ta litania byłaby dłuższa od listy ludzi razem wziętych z Endovier i Callaculi.
Uginała więc kark. Była zuchwała i uwięziona. Jak wszyscy tu. Jak każdy buntownik z Eyllwe, wojownik z Białych Kłów, osoba oskarżona o uprawianie magii z Fenharrow czy mieszkaniec niechętnie przychylny do Adarlanu z Melisande. Czy ludzie z Terrasenu, którzy nie umią dojrzeć Władcy Północy na niebie.
Tak więc złotowłosa zabójczyni otuliła się pustką i wspomnieniami tego, jak była kiedyś kochana. I trwała.
Aż pchnięto ją na chłodną posadzkę tuż pod nogi księcia Adarlanu ubranego w karmazynową pelerynę i dworski uśmiech.
***
Ansel z Briarcliff popatrzyła w wyczekiwaniu na szczyt łączący łańcuchy gór Anascaul i Ruhnn. Podróżujący z nią pół tuzina najbliższych kompanów popatrzyło na nią w oczekiwaniu. Milczeli tak, czekając.
- Będzie trzeba zajść do pobliskiego o kilka mil wsi, by uzupełnić zapasy za podróż - powiedział jeden z nich.
Królowa Pustkowi spojrzała z mieszaniną wsciekłości i niezrozumienia na niego.
- Zwariowałeś? Musimy tam dotrzeć jak najszybciej! - parsknęła.
Jej włosy w kolorzen wina unosiły się za wietrze o zapachu śniegu i sosen. Całkowicie innym od suchych podmuchów wiatrów w jej ojczyźnie. Skupiła się za śniegu osiadającym się na szczytach masywnych gór, niczym wyciosanych z obsydianu przez surowego boga. Za nimi znajdowała się kraj jej przyjaciółki, o którym nigdy nie zapomniała, nawet gdy leżała na czerwonych piaskach pustyń Opuszczonej Krainy. Oraz państwo, który dręczył i niewolił tą niebieskooką o złotych obręczach zabójczynię.
Nigdy o niej nie zapomniała. Dalej pamiętała te sińce na jej młodej twarzy zostawione przez brutalnego zwierzchnika. Wspólną kradzież i przejażdżkę na asteriońskich klaczach, wspólne sprzątanie obory, tańce i walkę na śmierć i życie Niemego Mistrza. Błogosławioną minutę, która uratowała Ansel.
CZYTASZ
broken sun
RandomZapomniany Lament Fae na dworze Terrasenu... ⋆ Zbiór oneshotów na podstawie serii "Szklany Tron". Wszelkie informacje o tematyce przed rozdziałem, byś mógł się dostosować rozdział do swej wiedzy. Postacie, mi...