1

54 1 0
                                    

*Marek*

Obudziłem się. Słońce świeciło mocno na okno. Żałowałem ze nie ma go obok. Teraz. Gdy tego potrzebowałem. Był zapewne na jakimś melanżu a ja umierałem z tęsknoty sam w jego własnym domu.

Sms

Od:
Łuki🥰

Maruuuus, mógł byś zaraz przyjechać po mnieee? Proszę zlituj się.

Do:
Łuki🥰

Zaraz będę. Napisz mi gdzie jesteś.

To był on. Cały on. Traktował mnie jak maszynę. Wykorzystywał mnie w każdy możliwy sposób. A ja jak dureń przysługiwałem mu na wszystko. Zapytacie „czemu?". Odpowiedz jest prosta. Kocham go. Nie, nie jako przyjaciela. Kocham go jako kogoś więcej. Kogoś ważnego. Najważniejszego. Nie mam nikogo innego. On jest wyjątkowy. Jedyny.

W pośpiechu się ubrałem i pojechałem w wyznaczone miejsce. Stał tam. Wszedł do auta. Waliło od niego alkoholem na kilometr. Nawet się nie przywitał. Ja tez nic nie powiedziałem. W milczeniu dojechaliśmy do domu. Otworzyłem mu drzwi a on bez słowa poszedł do swojej sypialni. Poszedłem za nim bo jeszcze by sobie coś nie daj boże zrobil. Nie kontaktował. Położył się na łóżko. Przykryłem go kołdrą i przyniosłem jakaś miskę w razie gdy by chciał wymiotować.

* Łukasz *
Ocknąłem się z potwornym bólem głowy. Zobaczyłem obok łóżka butelkę po czystej na co miałem odruch wymiotny. Zeszłem na dół. Wziąłem jakiś sok z lodówki i usiadłem się na kanapie. Tak naprawdę nie miałem pojęcia jakim cudem zjawiłem się tu. W domu. Sięgnąłem po komórkę żeby mniej więcej obczaić co się wczoraj działo. Kliknąłem w wiadomości. Marek, Marek- za to go kochałem. Pomagał mi. Zawsze. Cokolwiek by się nie działo był blisko. No właśnie. Gdzie jest Marek. Krzyknąłem imię blondyna na cały dom na co on odpowiedział tym samym. Podeszłem do niego. Był na tarasie.
Ł- Dzięki ze mnie wczoraj odebrałeś.
M- nie ma za co.
Ł- co taki nie w humorze jesteś?
M- ja? Ja nie w humorze? Niee
Ł- widzę ze coś się dzieje.
M- nic się nie dzieje, naprawdę.
Ł- mnie nie oszukasz. Mów co się dzieje przecież jesteśmy przyjaciółmi.

Niestety tylko przyjaciółmi...

M- wykorzystujesz mnie.
Ł- co?

Nie miałem bladego pojęcia o co mu chodzi.

M- b-bo... j-ja... Ja cię kocham. Jako kogoś więcej niż przyjaciela. A ty mnie traktujesz jak zwykła zabawkę. Robota który robi wszystko na zawołanie... to nie jest przyjemne...

Rozpłakał się...

Ł- ale Marek... to nie tak. Ja jestem ci bardzo wdzięczny ze jesteś przy mnie zawsze kiedy tego potrzebuje. Jesteś jedyna osoba z która mogę porozmawiać zawsze. Zawsze i o wszystkim.

M- tak? A mi się wydaje ze jesteś ze mną nadal. Oj przeprszam. Mieszkasz ze mną nadal tylko dlatego żeby miał cię kto przywozić z melanży, robić ci zakupy i gotować obiady.

Podeszłem do niego i go przytuliłem.

*Marek*

Brunet podszedł do mnie i mnie przytulił.
Wtedy rozpłakałem się na dobre. Niesamowite uczucie. Czułem się jak bym trzymał w objęciach cały mój świat.

Ł- już, dobrze?
M- t-tak...
Ł- napewno?
M- napewno.

Uwolniłem się z jego objęć bo czułem się niekomfortowo.

Ł- proszę cię, nie mów już nigdy więcej ze traktuje cię jak zabawkę. Jesteś dla mnie bardzo, bardzo ważny. I nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie. Nawet jeśli występujesz w nim tylko jako przyjaciel- powiedział ostatni wers przyciszonym głosem.

M- Przepraszam za to co powiedziałem. To ze cię kocham i tak dalej. Nie kontrolowałem tego co mówię.

Ł- Spoko. Zapomnijmy o tym.

Zostałem sam na sam ze swoimi uczuciami.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 15, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

To coś więcej niż przyjaźń...|KXKWhere stories live. Discover now