2.Daje radę, nie jestem dzieckiem!

31 4 0
                                    

Cytat:'Znośny dzień'

Po'v Rozy
Od, rozstania z Xerdą, z Hanterem on udaje twardego ale ja wiem, że jest załamany i strasznie się, o niego martwię, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

-Narator.-
W pokoju, chłopaków rozpętała się dość wielką wojna na poduszki pomiędzy, Ronve a Ariochem.
Hunter, właśnie otworzył drzwi, na jego twarz wylądowała duża biała poduszka, stracił równowagę, upadł.
Reszta, chłopaków, popatrzyła na siebie, gdy chłopak w kapturze, się na nich spojrzał, wskazał palcem na siebie na wzajem i krzyknęła "To jego wina!"

-Ariocha-

Ogólnie, od rana mam dziecięcy nastrój, odwróciłem, się do Hunter gdy nagle, sam znalazłem się, na ziemi, i podbiegł do mnie Ronwe podając rękę.
-Dam, radę sam nie jestem już dzieckiem!- zdenerwowałam, się ale przyjąłem rękę i z jego pomocy wstałem, poczym poszedłem do zakapturzonego, i pomogłem mu wstać.
-Co, wy tu robiliście?-Rozejrzal, się po pokoju który okazał się być cały w pierzu.
-Ups?-powiedzialem i wzruszyłem ramionami, poczym siegłem, po poduszkę z pod swoich, nóg i przyłożyłem chłopakowi, za mną (Ronve)
Upadł. Hunter, po cichu wymknąć się, z pokoju po usłyszeniu, że jest już daleko usiadłem na biodrach, swojego chłopaka.
-Wygrałem?-Spytałem, choć byłem bewny, że odpowie mi "Nie"
-Moooże...-Przeciągnął, słowo a ja już, wtedy wiedziałem, że coś knuje, pochwili doszło, do mnie co on chce zrobić, zaczął, mnie łaskotać, tak cholernie się wtedy śmiałem, tak bardzo bolał, mnie brzuch.
-remis?-spytał, i przestał, na chwilę mnie łaskotać..
-mhhh...-mrugnąłem, i z powodu braku jakich kolejek sił do wstania uwaliłem się, na nim, Aby już po chwili wstać z niego i okładać, poduszkami.
Zaskoczony chłopak, znowu zaczął uciekać, Ale z powodu tego, że przedchwilą, mnie łaskotać, i o mało się, nie usiadłem już po chwili nie miałem sił... zmęczony upadłam na kolana i położyłem się na ziemi ledwo oddychając.
-W-Wygrałeś...-wyszeptałem duszącym się, głosem.
-Wszystko w porządku?-w jego głosie też było, słychać zmęczenie ale nie tak wielkie jak u mnie..
-Mhh..-Mrugnąłem cicho, i podniosłem się, z ziemi, i stanąłem przy chłopaku i szybko cmoknąłem go w usta, a on się, uśmiechnął.
-Dobra, wygrałeś-odpowiedział, a ja się zaśmiałem i przytuliłem do niego.
-Ja, zawsze wygrywam-Wystawiłem mu język, chłopak lekko się zirytował, tym co powiedziałem i znów chciał, zacząć mnie łaskotać, Ale szybko przywarłem do jego ust, i objąłem za szyję, a chłopak jak na zawołanie, objął mnie w pasie i szybko oddał, pocałunek, chciałem, powoli się, od niego odsunąć, Ale jak zawsze, ktoś nam przeszkodził, bo gdy tylko usłyszeliśmy kroki, Ronve odepchnął, mnie na łóżko, przez co prawdopodobnie zrobiłem, coś w nadgarstek bo strasznie mnie bolał, aż nagle w drzwiach staneła Roza.

-Hunter-
Tak, właśnie, chłopaki od niedawna tak właśnie, się tak zachowują strasznie dziecinnie i cieszą, się jak dzieci ze wszystkiego i niczego, nie ogarniam ich bo zachowują, się jakby byli zakochanii. Przynajmniej są, szczęśliwi.
Właściwie po, za uczuciem które czułem do Xerdy to czułem to nie czułem nic do nikogo Ale szczerze kiedyś miałem wrażenie jakbym.był zakochany w Diablo ale szybko mi minęło bo rzadko się widzimy.
Nagle uslusałem kroki, i po chwili chłopak o którym, przed chwilą, myślałem pojawił się obok mnie.
-Hej, mogę usiąść?-Popatrzał, na mnie, a mnie przeszły ciary.
-Mhh...-Mruknąłem, cicho.
A po chwili chłopak siedział obok mnie.
-Jak, tam u ciebie?-popatrzał, na mnie.
-Mogło, by być lepiej ale jest znośnie... A u ciebie?-
-Nawet w porządku. Dawno się, nie widzieliśmy...-
-Trochę, idziemy się, przejść może?-
-No, okey ale za 10minut oki?-

-Koniec, pierwszego rozdziału.-

Daj mi Szansę! "Yaoi"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz