/~~4~~\

6 0 0
                                    

Tak, mam na imię Oliwia a ty? - mruknęłam z niechęcią 

- Ja jestem Shelby i jestem biała alfą. - Czyli się nie myliłam muszę ją znaleźć w moich papierach.

~ Czyżbyś nie powiedziałaś nam o nowej białej alfie! ~ Nie debile nawet nie wiedziałam że jest taka alfa!~ Powiedziałam do Alec'a, Chris'a i Cameron'a.

A to twoi przyjaciele? Czy może twoja wataha? - zapytała mnie, teraz muszę coś wymyślić.

- Jesteśmy tylko Omegami i deltami
reszta watahy jest w innej szkole. - Wymyśliłam coś na poczekanie mam tylko nadzieję że się nie wyda Bo jak to mówią kłamstwo ma krótkie nogi.

- Rozumiem czasem tak jest. Chodźcie za chwilę apel a jak się spuźnimy to będziemy mieli przechlapane.

- Dlaczego? - Zapytał Cameron.

- Ponieważ wice dyrektorka jest bardzo surowa, i gdy tylko ktoś się spuźni chociaż minutę będzie miał u niej przechlapane do końca roku. - powiedziała.

Nic więcej się nie odzywaliśmy tylko poszliśmy, do hali gdzie miał odbyć się apel. Naprawdę irytuję mnie ta dziewczyna nie pamiętam o takiej białej alfie, ciekawe kim jest i czy to ta sama osoba o której myślę.

Time skip

Nareszcie w domu, jak ja się cieszę myślałam że usnę na tej uroczystości zwanej : rozpoczęciem roku szkolnego.

- Chris!!!!! Ile można się szykować?!?! - krzyczę do tego debila już kilka minut, i jeszczę się dziwię że nie wyprowadził mnie z równowagi

- Zaraz, nie mogę znaleźć mojej ulubionej bluzy!!! - Ratujcie mnie błagam!

- Szykujesz się gorzej niż baba na wesele!!!

- Nie, prawda jest zimno i nie mam ochoty się przeziębić!!! - Cały Chris co poradzić? No właśnie, lepiej to znieść niż mieć dodatkową robotę, którą jest niańczenia Chris'a.

- Masz 5 sekund :
- 1
- 2
- 3
- 4...

- Już idę, nie denerwuj się tak - powiedział Chris który właśnie pokonywał ostatnie stopnie schodów.

- No nareszcie. Chodź bo się spuźnimy. - Powiedziałam czekając aż Chris włoży buty.

Jedziemy już jakiś czas, a mnie zaczyna już irytować Chris który od ponad połowy drogi zaczyna marudzić

- Jesteśmy już!?!? - pyta mnie już tysięczny raz Chris.

- A nie widzisz bramy, czy może trzeba ci okulary kupić?! - powiedziałam.

- Widzę, widzę. Nie denerwuj się już, ale wiesz mam takie dziwne przeczucie że coś się dziś wydarzy ostatnio nic się nie działo a u nas jest to dość częste. - W sumie Chris ma trochę racji zazwyczaj są jakieś większe akcje, a ostatnia zdarzyła się dość dawno bo prawie rok, ale to w sumie dobrze jest pokój, i jest dobrze tak jak jest.

- Lepiej że jest spokój niż jakieś wielkie zadymy mają tu być. - powiedziałam wieżdżając na teren watahy.

- Cześć Chris, Witaj Alfo. - Jak zwykle przy bramie czekał John, zawsze mówie mu że może do mnie mówić po imieniu ale on woli oficjalnie, jeśli mu to nie przeszkadza to nie mam do pretensji.

- Witaj John coś ciekawego ostatnio? - zapytałam ostatnio jestem dość niespokojna i chyba niektóżrzy to zauważyli.

- Jeśli masz na myśli bójkę, to tak. - Ciekawe o co znowu poszło???

- Gdzie są te nasze dzieciaki które tak na psociły. - powiedziałam z zaciekawienia.

- To nie aż takie dzieciaki mają 18 lat i pokłócili się o dziewczynę. - ah ta dzisiejsza młodzież.

- Przyprowadź ich do mnie, Chris ty do swojego biura ja do swojego i swoje sprawy pozałatwiać, a i przynieś mi te dokumenty o które proszę już od miesiąca, jasne?

- Jak słońce! - Ah ten Chris. Nigdy nikt nie wie co ten żartowniś wymyśli.

Siedzę u siebie w biurze z nosem w papierach, gdy nagle ktoś puka do drzwi.

- Proszę! - krzyczę chodź i tak wilki mają dobry słuch i nie muszę krzyczeć.

- Alfo przyprowadziłem tych dwóch chłopaków. - powiedział John.

- Dziękuję możesz iść, a was zapraszam na krzesła. - John wyszedł a oni powoli kierowali się w stronę mojego biurka. - No słucham, co to mam być? - na razie pytam spokojnie i mam nadzieję że nie będę musiała podnosić głosu.

- Bo widzi alfa moja kuzynka a zarazem najlepsza przyjaciółka jest mate Mateusza i jest strasznie o nią zazdrosny i gdy zobaczy że się bawimy wściekł się i się na mnie żucił i taka to historia - powiedział Kuba, Standard w związkach ale co poradzić, no właśnie nic.

- Mateusz to prawda co muwi Kuba? - zapytałam?

- Tak Alfo, przepraszam za moje zachowanie. - No czyli jednak jeszcze trochę rozumu mają.

- Dzisiaj wam odpuszczę ale żeby mi to było ostatni raz, a ty Mateusz nie bądź aż taki zazdrosny Kuba to przecież rodzina, prawda?

- Prawda Alfo. - odpowiedzieli w tej samej chwili.

- No to możecie już iść - powiedziałam, a oni poszli i po chwili do mych drzwi zapukał ktoś i to był..... Chris bo kto by inny.

- Mam dla ciebie te papiery o które prosiłaś, oraz dzwonił Isaac pytał się gdzie teczka z ostatnimi papierami które przyszły z nowego Jorku.

- Powiedz mu że są u mnie na biurku, zielona teczka. - powiedziałam po czym wstałam i poszłam do kuchni a potem do salonu wspulnego.

Zobaczyłam tam cztery wilki jedni z ekipy tropicieli mieli na około 30 lat, oglądali mecz piłki nożnej, przy czym nieźle przeklinali i nieco mnie to denerwowało.

- Możecie tak nie bluźnić? - spytałam z przekąsem opierając się o ścianę

- A kto nam... - Zaciął się widząc mnie patrzącą na nich srogim wzrokiem - Tak oczywiście przepraszamy Alfo.

Uśmiechnęłam się tylko przyjaźnie poszłam do kuchni gdzie krzątała się starsza pani, kucharka pani Zosia, szef kuchni kochana kobieta która jest dla mnie jak babcia - Dzień dobry pani Zosiu - powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Dzień dobry kochaniutka coś podać? - zapytała.

- Tak czy mogłabym jednego naleśnika z dżemem? - Zapytałam grzecznie widząc że smarzy naleśniki.

- Oczywiście, już podaję. - po chwili zobaczyłam przed sobą dwa naleśniki z dżemem, po czym wzięłam je i podziękowałam, i tak właśnie zleciał mi cały dzień.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 17, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

queen of wolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz