Grill u Białasa || Bedoes x Lanek (Benek)

1. Grill u Białasa

27 czerwca 2018

Owinięty w ręcznik Borys właśnie wyszedł z łazienki. Fakt faktem, niby to impreza, ale jednak trzeba zachować higienę. Ubrał zwykłą, białą koszulkę i narzucił na siebie bluzę bez kaptura.
Zaproszeni byli wszyscy członkowie SB Maffijii, w tym Bedoes. Wziął najpotrzebniejsze rzeczy, czyli portfel i telefon, po czym wyszedł z mieszkania i powolnym krokiem kierował się ku miejscu spotkania.

Wszyscy świetnie bawili się u Białasa, podczas gdy Bedoes dopiero co tam dotarł. Zadzwonił dzwonkiem do drzwi, po niedługim czasie otworzył nieznany mu mężczyzna.

-O kurwa, siemano synku, chcesz się ruchać młody? Bo kurwa chcicę mam taką, że o ja pierdole - zaczął mężczyzna, widocznie już pijany.
-Nie mam ochoty teraz - zaprzeczył rozbawiony zachowaniem gościa, którego nie wiedział jak miał nazywać, bo nie podał swojego imienia nawet. Powiedzmy, że był on incognito.
-Tak przy okazji to jestem Borys - podał mu rękę. Mężczyzna wybełkotał coś pod nosem, po czym wpuścił go do środka.

Zanim Borys się rozejrzał przywitał go organizator tej imprezy, a raczej grilla - Białas. Było po nim widać, że trzeźwy to on nie jest.

-O, cześć, z tego co widzę to poznałeś już Kamila? - zapytał wyglądając za Borysa.
-Tak właściwie to nie - zaśmiał się. - Jebnął do mnie jakimś tekstem o ruchaniu - Trzydziestolatek uśmiechnął się głupio.
-Czasem zachowuje się idiotycznie, szczególnie po alkoholu - wytłumaczył. - Nie ma się czym przejmować - zapewniał Mateusz.

Chłopak szybko zapomniał o tym przywitaniu przez Kamila, lecz sam Kamil utknął mu w myślach.
Kilka kieliszków później Borys stanął na stole i ciagle tańcząc zaczął zdejmować koszulkę, lecz gdy podskoczył stół połamał się. Wszyscy się śmiali i jak się zdawało - sam właściciel domu miał na to wyjebkę i najgłośniej ze wszystkich się śmiał.
Impreza dobiegła końca o trzeciej w nocy, każdy pił ile wlezie, robili zawody w piciu. W każdym bądź razie zwykły grill przerodził się dość duży melanż.