Reszta dnia minęła mi przyjemnie. Oglądnęłam film, który od kilku dni tak właściwie chciałam obejrzeć, dlatego mój humor zdecydowanie był dobry. Wieczorem zeszłam na dół na kolację do kuchni. Usiadłam tym razem obok Byrona, który spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Nie usiadłam z tobą w autobusie, dlatego usiądę przynajmniej tutaj. - posłałam do niego uśmiech pełen radości na co ten opuścił wzrok z zawstydzeniem. Szybko zjadłam swoją porcję dlatego wstałam od stołu, wzięłam już pustą tacę z naczyniami i odniosłam je do kuchni, gdzie dziewczyny szybko zaczęły myć naczynia. Gdy kierowałam się już do wyjścia usłyszałam głos.
- Hej, Kamiira! - zawołał jeden z chłopaków dlatego odwróciłam się do jak się okazało Nathana, który właśnie oddał swoją tackę. - Może obejrzymy dzisiaj film? - zapytał. Pomyślałam na chwilę nad tą propozycją a tuż po tym pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
- To ja też dołączę! - usłyszałam i odwróciłam głowę w kierunku gdzie stał Byron ze swoją tacką. Widziałam, jak chłopcy mierzą się niezbyt przyjaznym wzrokiem dlatego odwróciłam wzrok. Co się tu dzieje na moich oczach?
- Tak właściwie to ja też nie mam planów, więc do was dołączę. - odezwał się tym razem Jude, który stanął zaraz obok Nathana. Co to za dziwna atmosfera, która przebywała w tym pomieszczeniu? Przełknęłam ślinę chcąc zapytać się u kogo obejrzymy film, jednak ktoś również postanowił się dołączyć.
- Ale wy ją osaczacie.. - odparł rozluźniony Caleb kręcąc głową z nie przekonaniem. - Więc ja również dołączę do seansu filmowego. - powiedział wstając i oddając tacę do menadżerek tak samo jak Byron.
- U kogo będziemy oglądać? - zapytałam w końcu na co wszyscy spojrzeli na mnie a następnie na siebie nawzajem.
- U Ciebie, rzecz jasna. - odparł Jude poważnie na co ja od razu odwróciłam wzrok. Dlaczego akurat u mnie? Przecież to oni zaproponowali... Kiwnęłam głową nie chcąc się z nimi kłócić po czym zaprowadziłam całą czwórkę do swojego pokoju.
- Tak właściwie to na czym mamy oglądać? Przecież jedyne co mamy to telefony... - powiedziałam na co chłopaki popatrzyli się na siebie jakby kompletnie zapominając, że jedyny dostęp to telefon a przecież w piątkę nie każdy będzie wszystko widział.
- Mamy przecież telewizor na dole w tyle kuchni, co nie? Możemy tam obejrzeć. - zaproponował brunet na co ja spojrzałam na niego.
- Niby tak, ale musimy mieć albo film na płycie albo mieć internet w telewizorze, aby połączyć się z telefonem. No i jeszcze aplikacja na której mamy oglądać. - powiedziałam na co cała czwórka westchnęła ciężko wierząc w moje słowa.
- Jak będziemy mieć jeden dzień wolnego to przejdziemy się do kina. - puścił oczko Byron, dlatego po tym zarumieniłam się kiwając potulnie głową zgadzając się na wszystko co powie. Byron wydawał się naprawdę porządnym chłopakiem, ułożonym i nawet potrafiącym flirtować. Jedyne co mnie w nim smuciło to brak pewności siebie. Wydawał się być zagubionym we własnych ambicjach. Kłamał sam siebie, że jest samotnikiem mimo iż zadawał w środku siebie miliony pytań nie znajdując na nie odpowiedzi. Chciał lśnić jak najjaśniej i być lepszy od wszystkich. Teraz, trafiając do właściwych ludzi mógł poczuć się jak ktoś o takich samych umiejętnościach co wszyscy i to go najbardziej martwiło.
Wszyscy chłopcy pożegnali się ze mną i wyszli do swoich pokoi, tak mi się przynajmniej wydawało dlatego położyłam się na łóżku by dokończyć czytaną ostatnio książkę. Dość szybko jednak zaczęłam ziewać, dlatego umyłam się, przebrałam i w końcu położyłam się pod ciepłą kołdrę by odespać wrażenia, których przez ten dzień nazbierało się aż za dużo. Musiałam po prostu odpocząć.
Następny dzień rozpoczął się budzikiem o godzinie ósmej. Naszym kolejnym przeciwnikiem była drużyna o nazwie "Lwy Pustyni", którzy jak się dowiedzieliśmy od Trenera Travisa były z "Kataru". Dowiedzieliśmy się również, że powinniśmy zwiększyć naszą siłę i wytrzymałość, dlatego gdy tylko Trener Travis wrócił do swojego biura, wszyscy stanęli albo usiedli przy Marku zastanawiając się co możemy zrobić by zwiększyć nasze szanse na wygraną. Harley nawet wspomniał o tym, byśmy ciągle biegali na co ja odwróciłam wzrok.
- Wątpię by samo bieganie nam pomogło. - powiedziałam na co wszyscy na mnie spojrzeli. - Znaczy, to dobry pomysł ale mecz mamy już za dwa dni, w ten czas nie wyrobimy sobie nóg ze stali.
- A więc co proponujesz? - zapytał Jude patrząc na mnie intensywnie. Czasami zastanawiałam się jaki miał kolor oczu za tymi goglami.
- Nie mam pojęcia. - odparłam zgodnie z prawdą na co inni jęknęli smutno. Najwidoczniej im też nie odpowiadało ciągłe bieganie.
- Jestem ciekawy kto będzie w podstawowym składzie. - odparł Mark drapiąc się po karku i spoglądając na mnie. - Może ty w końcu wyjdziesz?
- Mark, chyba sobie żartujesz. - odparłam patrząc na niego poważnie. - Każdy wie, że jesteś super bramkarzem, dlatego nie pozwalam ci siedzieć na ławce albo grać na pomocy.
- Kamiira nawet sobie nie żartuj! Przecież będziesz mogła grać na pomocy.
- Niby tak, ale będę musiała wtedy biegać, a nie powinnam. - przyznałam się w końcu na co spostrzegając co powiedziałam od razu uciekłam spojrzeniem w bok.
- Jak to nie powinnaś? - zapytał Jude na co mnie oblał zimny pot. Nie miałam im mówić, że jestem "trochę" chora. Prawdą jest jednak, że są moimi przyjaciółmi z drużyny. Oj Kamiira, co robić?
- Wybaczcie, muszę się zbierać. - powiedział Austin na co ja otworzyłam szerzej oczy. Austin, ratujesz moje marne życie! Może mu kupię jakiegoś batona w podziękowaniu. Pomachałam mu na pożegnanie jednak niektórzy chłopcy w dalszym ciągu mnie obserwowali jakby w oczekiwaniu na to, co powiem.
- Muszę.. ehm, muszę coś załatwić! - odparłam jakby nerwowo po czym wybiegłam za Austinem, którego z resztą dogoniłam przy wyjściu z terenu budynku. - Austin, może cię odprowadzę? - dobiegłam do niego i lekko dysząc uśmiechnęłam się.
- Nie, nie, wiesz.. Chwila, dlaczego tak ciężko oddychasz? - zmarszczył lekko brwi stając na chwilę przede mną i czekając na to aż uspokoję swój oddech. - Niech ci będzie ale nie możesz nikomu powiedzieć gdzie chodzę po treningach! - pokazał mi wskazujący palec na co ja przytaknęłam milutko. Zachowywał się jakby był moim starszym bratem a wygląda przecież jakby był z podstawówki.
Ruszyliśmy w końcu w drogę nie odzywając się do siebie na początek. Mój oddech się uspokoił dlatego mogłam iść z nim jakimś niezbyt szybkim tempem.
- Dziękuję, że pozwoliłeś mi iść ze sobą, myślałam, że mnie tam zjedzą! - zaśmiałam się z zachowania chłopców i już niedługo spuściłam trochę głowę. Nie chciałam rozmawiać na temat dlaczego nie powinnam biegać. - Co do tamtego..
- Nie chcesz nic powiedzieć, prawda? - zapytał mnie na co ja nieco zdezorientowana przytaknęłam. - Nie musisz, chyba wiem co ci jest!
- Chwila, co? - zapytałam zaskoczona na to co mi powiedział.
- Jesteś chora, łatwo to poznać po tym, że podczas tak krótkiego dystansu zdążyłaś się zmęczyć. - powiedział do mnie pewnie. Mówił to tak jakby był w tym specjalistą, co za dziwne uczucie.
- Mógłbyś o tym nikomu nie mówić? - zapytałam nieśmiało poprawiając swój kosmyk włosów. Austin nie wyglądał na takiego, kto powiedziałby od razu jakąś tajemnicę dlatego postanowiłam mu zaufać.
- Nie sądzisz, że powinnaś im o tym powiedzieć? Przecież chodzi w tym o twoje zdrowie! - powiedział na co ja kiwnęłam do niego głową na znak, że ma trochę racji.
- A ty nie powinieneś im wyjaśnić gdzie tak ciągle znikasz? - odbiłam piłeczkę na co ten zarumienił się delikatnie na policzkach i odwrócił głowę bym tylko nie widziała jego twarzy. Wyglądał na naprawdę miłego i słodkiego chłopaka. Oby tylko nic nie wygadał.

CZYTASZ
Honey, I'm Good! | Inazuma Eleven
FanfictionDlaczego każdy z tych chłopców ma ranę na duszy? Kamiira Daph jest nową zawodniczką Inazuma National, która jeszcze pokaże na co ją stać i udowodni wszystkim dlaczego tak bardzo kocha piłkę nożną!