s a w a s u g a

455 29 11
                                    

Letni wiatr delikatnie opatulał moją mokrą skórę przykrytą cienkim ręcznikiem z poliestru, moje stopy palił żar rozgrzanych od słońca płytek przy basenie, w tle grała muzyka klasyczna puszczona z głośnika w salonie, z moich włosów nadal kapała woda, było mi zimno chociaż było lato, słońce schowało się za chmurami przez co nie czułem już promieni słonecznych delikatnie padających na moje ciało stopniowo je rozgrzewając oraz zamieniając wodę na moim ciele w parę wodną by następnie ponownie powrócić do chmur. Moje rozmyślania przerwał mały dźwięk rzeczy uderzającej o okno, rozejrzałem się na około by znaleść źródło tego co wywołało dźwięk, dom mojej rodziny jednak był na tyle duży ze okna znajdowały się prawie wszędzie. Podszedłem do jednego z nich, przy tym dotykając delikatnie stopą czegoś miękkiego, spojrzałem w dół a moim oczą okazał się mały ptaszek, jego lewe skrzydło było złamane a sam on leżał na pleckach delikatnie się trzęsąc. Wpatrywałem się w niego kilka sekund po czym ukucnąłem by wziąć go w dłonie, był ciepły jednak jego ciepło zdawało się powoli uciekać od jego malutkiego oraz lekko uszkodzonego ciała.
Skierowałem się w stronę drzwi tarasowych do domu, tylko przeszedłem próg a w moich uszach już słychać było donośny głos pani Yosano, nie lubiłem jej głosu, może to przez to, że za wiele razy do mnie mówiła.

-Koushi, co znowu przyniosłeś do domu? Przecież ojciec powtarzał ci wiele razy że do domu nie powinno przynosić rzeczy z zewnątrz.-skrzyżowała ręce na piersi bacznie obserwując moją zmęczoną od godzinnego pływania twarz, mały ptaszek natomiast cały czas gwałtownie trząsł się w moich dłoniach.

-Ale pani Yosano ten ptaszek potrzebuje pomocy nie mogę go zostawić.-przecież nie mogę zrobić tego co zrobiono kiedyś mnie. To nie moralne i pełne bólu.

-Sugawara-zwróciła się do mnie po nazwisku, robi to tylko w wyjątkowych sytuacjach kiedy sprawa jest poważna albo źle się zachowuje, mało osób używa mojego nazwiska, ono źle się kojarzy.-Proszę odstawić to zwierze na dwór to nie odpowiednie trzymać coś takiego w domu poza tym...-spuściłem głowę w dół wsłuchując się w jej słowa, nagle do naszej kontrowersji dołączył głos którego nie znałem.

-Proszę pani tego ptaszka można jeszcze uratować, jest na to sposób, nalegam na posłuchanie się panicza Koushiego.-ciepły uśmiech wkradł się na jego twarz widząc ekspresję pani Yosano, ciemne włosy w podobnym odcieniu co piwne oczy mieniły się w letnim słońcu którego promienie dyskretnie wkładały się do domu przez drzwi tarasowe. Wyglądał na starszego ode mnie jednak nie na tyle starszego by nazwać go ,,panem", był bardzo przystojny a figura jego ciała przypominała dorosłego już mężczyznę w odróżnieniu do jego twarzy która wyglądała wyjątkowo młodo. Byłem nim zafascynowany, wydawał się inny, był osobą której nigdy wcześniej nie widziałem której nie znałem, był z innego środowiska, innego niż moje. Inaczej był również ubrany, delikatnie opinająca się na klatce piersiowej koszula z krótkim rękawkiem bardzo stylowo wciągnięta w spodnie wyglądała bardzo dobrze, szczególnie jak doda się do tego jeszcze bardzo dyskretny pasek co zresztą chłopak zrobił, cała jego egzystencja była niesamowicie piękna. Chciałem zobaczyć go bliżej lepiej, chciałem by spojrzał na mnie. Nie wydawał się jednak mną zainteresowany, nikt się mu nie dziwi.

-Daichi, miło cię poznać.-zdziwienie naszej opiekunki domu bardzo szybko zmieniło się w radość i spokój, widać było, że się znają.

Chłopak delikatnie ścisnął dłoń kobiety przez co jej policzki zmieniły kolor na pudrowy róż.
Widać było że była zafascynowana Daichim tak samo jak ja. Chłopak w końcu zwrócił się do mnie, jego oczy wyglądały jeszcze ładniej wpatrując się we mnie niż z profilu. Dla większości na pewno wyglądał na przeciętnego Japończyka jednak na pewno można powiedzieć, że to właśnie ten ciemno włosy chłopak był najpiękniejszym homo sapiens którego kiedykolwiek widziałem. Wyciągnął do mnie obie dłonie wcześniej formując je w mały koszyczek, chciałem ścisnąć jego dłoń zobaczyć czy jest tak ciepła jak ta należąca do mnie, czy również zarumienię się jak pani Yosano gdy ściśnie moją rękę z ciepłym uśmiechem. Delikatnie przełożyłem małe zwierzątko z moich dłoni wprost do tych jego próbując w żaden sposób nie dotknąć Daichiego, jestem pewny że nie chciał czuć mojego dotyku. Nikt nie chciał.

h a i k y u u o n e s h o t sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz