5. Myślodsiewnia

32 2 0
                                    

Nie będzie o randkach w sieci.

Właściwie powinnam założyć nową książkę z felietonami, spisem myśli - jak zwał, tak zwał.
Ale myślę sobie, że radki...cała ta pogoń za znalezieniem pasującego do siebie puzzla w postaci drugiego człowieka, to najmniej ważna z czynności, jakie mamy do wykonania podczas naszego pobytu na Ziemi...

Odważne, co?

Nie zrozumcie mnie źle. Ja kocham miłość! I - wbrew pozorom - kocham ludzi. Chociaż narzekam na nich prawie codziennie; krzywię się z niesmakiem i prawie dławię się przełykanym na szybko w drodze do domu jedzeniem, kiedy dwóch darmozjadów rzuca pod moim adresem nieprzychylne komentarze.
Tak, pijaczku nr 1, mam nadwagę.
Tak, pijaczku nr 2, mam czelność wpierdalać publicznie hot doga z Żabki. Coś jeść muszę, proszę panów.
W takich chwilach pocieszam się, że ja przynajmniej zarobiłam na tę tuczącą bułę z parówą. Nawet jeśli była to opcja wege (polecam, serio! A z sosem mango curry to już w ogóle niebo w gębie!), mam satysfakcję, że byłam w tej pracy i nie tylko odsiedziałam te swoje osiem godzin. Pomogłam całemu tabunowi osób: doradzałam, wskazywałam kierunki, pocieszałam i dodawałam otuchy mojej znajomej pani ochroniarz na dwunastogodzinnej zmianie. Dziewczyna z uśmiechem na ustach pod profesjonalną czapką z daszkiem i bolącym odciskiem na stopie musiała znosić wszelki element...
Co zaś tyczy się jegomościów z deptaku uprzejmie oznajmiających światu swoje fantazje erotyczne...wstyd byłoby mi prosić o pieniądze, kiedy mogę na nie zarobić - a nie jeść publicznie parówę w bułce.

Litości!

Wiem, że alkoholizm to okropna choroba. Wiem też, że często bywa pokłosiem depresji, która odbiera radość życia i chęć do jakiejkolwiek pracy.
Ale łatwo rozpoznać i odróżnić człowieka, który zachorował, bo życie go przytłoczyło, od pospolitego zapijaczonego typa, dla którego życie na koszt państwa i codzienne tanie wino z kumplami stanowi sens istnienia.
Mam takie zboczenie, że lubię poznawać ludzi i historie ich życia. W takich ludziach jest jednak coś, co sprawia, że chcę ominąć ich historie szerokim łukiem.
Czy to normalne, że w takich chwilach czuję do siebie żal?
Bo przecież nie powinnam oceniać innych, skoro wkurza mnie, że oni to robią. Wiadomo, że robią. Nikt nie rzuca komentarzami pod adresem drugiej osoby, nie wyrobiwszy sobie o niej zdania wcześniej.

Takich życiowych paradoksów jest więcej. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ale to jest temat na zupełnie inny felieton - czy jakkolwiek by nie nazwać tego, co tu wypisuję...

Między innymi dlatego, że istnieją takie paradoksy funkcjonowania jednostki, sądzę że układanka zwana życiem ma dużo bardziej wartościowe elementy niż te związane z dobieraniem się w pary. Może najpierw warto ułożyć część odpowiedzialną za bycie?

Tu i teraz - nie tylko dla siebie...

Może wtedy bycie łatwiej przejdzie w bycie razem? Właśnie wtedy, kiedy nauczymy się szanować innych, czyjąś pracę i poświęcony nam czas...
Czasem trwamy w takim poczuciu krzywdy, że nie jesteśmy w stanie patrzeć na innych inaczej, jak na ideologię, wypadek przy pracy systemu czy po prostu obiekt.

Przyznaję się, mam z tym problem.

Może kiedyś się nauczę. Ale będę od siebie wymagać.
Być może jestem grubą blondynką, często zbyt impulsywną, często naiwną, mogę bywać nawet głupia ale nigdy nie chciałabym być hipokrytką.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak (nie)znaleźć miłości w Internecie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz