2. Dni kolejne. Kryzys.

63 6 6
                                    

Odstawiłam aplikację na jakiś tydzień. Ciągłe przesuwanie po ekranie w lewo zaczęło mnie męczyć i nudzić. Myślałam, że będę miała niezły ubaw, komentując na forum wyczyny niektórych przedstawicieli gatunku homo bezmózgis . Odpisywanie na któreś z kolei hej stało się irytujące. Faceci, z którymi na początku gadka płynęła wartko jak woda w klozecie, nagle drugiego i trzeciego pokazywali swoje niezbyt ciekawe oblicza. Jeden z uporem maniaka domagał się spotkania (pomimo moich uślinych prób stopowania jego zapędów), a drugi żywo zainteresowany był moją nocną bielizną...

Żałuję, że nie podałam mu kilku linków do sklepu z najbardziej babciowymi majtkami z golfem. Teraz będę wiedzieć...

To nie jest tak, że toczę jakąś krucjatę przeciwko zjebom tego świata. Pardon my French.
Trochę mnie oni przerażają, trochę też bawią. Na fali rozbawienia zaczęłam się zastanawiać czy nie popłynąć z prądem. Ale chyba straciłabym szacunek dla samej siebie. Niby inni mnie nie obchodzą. Podobno mam otwartą głowę i rozumiem swobodę obyczajów, rozumiem wiele. A potem włączają się zaściankowe myślenie i tradycyjne wychowanie.

Tak się nie godzi...

Wewnętrzna miłośniczka moherowych nakryć głowy tak mi mówi ale ta, która wywija nad głową transparentem z tęczową pacyfą, każe jej się zamknąć. Jak na świecie ma być spokojnie, skoro pewnie w wielu głowach toczą się takie boje? Język nienawiści płynie wartkim strumieniem między półkulami naszych mózgów.
Skutek jest taki, że kompromisu nie ma, a głowa boli z wysiłku. I nagle wydaje mi się, że rozumiem, a potem nagle przestaję.

Wiecie co?

Ja chyba jednak pomyliłam epoki. Jestem analogowa, niedostosowana społecznie i w ogóle jestem dziwna.

Sama nie wiem, co ja jestem.

Widzicie, do jakich wniosków można dojść randkując w sieci? Kto by się spodziewał, że to takie pouczające zajęcie...

Może trzeba najpierw naprawić głowę zanim rozpocznie się krucjatę przeciwko internetowym macho?

***

Od Autora:

Mało rozrywkowo wyszło. Zawiedzeni? Zdecydowałam, że podzielę się z Wami trochę mniej kolorową częścią mojej osobowości.
Wszyscy mamy wiele twarzy. I wiecie co? Dotarło do mnie, że warto się odsłaniać. Może boleć, kiedy ktoś nadepnie nam na odcisk po opuszczeniu gardy. Ale życie jest za krótkie na to, żeby ciągle je sobie wkładać w sztywne ramy. Na własne życzenie wiązać gorsecik, ściskając płuca aż do bólu, a mózg wkładać w bezpieczną banieczkę wygodnych poglądów i przyzwyczajeń.
Życie jest zbyt cenne. Obojętnie jaki masz kolor skóry i jakie poglądy wyznajesz ♥️

Jak (nie)znaleźć miłości w Internecie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz