Odpoczywali na trawie, w cieniu drzew. Kendrze jednak coś wciąż nie dawało spokoju. W końcu zdecydowała się odezwać.
-Seth? Obiecasz mi coś?
-Ale co?
-...Że zawsze, co bysię nie działo, będziemy rodzeństwem. Że choćby nasz świat stanął na głowie, pozostaniemy rodziną.
-To raczej oczywiste...ale okej, obiecuję- dodał, patrząc na jej niepewą minę.
-Dziękuje- powiedziała bardzo cicho- i ja też obiecuję.
Przez chwilę siedzieliw ciszy. Ale nie niezręcznej. Raczej uspokajającej. Wypełnionej nadzieją. Na wspólną przyszłość. Dziewczyna wreszcie odetchnęła z ulgą. Po chwili chłopak poderwał się na nogi.
-Dobra, a teraz wstawaj. Czas uratować sytuację- powiedział z charakterystyczym dla niego uśmiechem, po czym podał jej ręke.
Kendra przedzierała się przez korytarze, drżąc. Nie tylko z zimna. Niechodziło nawet o zjawy, których obecność wyczuwała. Nie, to było coś innego. Świadomość, że jej brat jej nie pozna. Że... że, być może będzie chciał ją zabić. Powinna zrobić to pierwsza. Wiedziała o tym. Ale... nie portrafiła. Nie mogła. Nie chciała nawet o tym myśleć. Mówili, że on odszedł. Że już go nie ma. Że została jedynie marionetka. Szmaciana lalka, w rękach Ronodina. Nie chciała im wierzyć. Twierdziła, że jeśli go znajdzie, cofnie zło. Podświadomość jednak mówiła jej coś innego. Ale przecieżbyła jego pamięcią. Póki żyła, Seth wciąż miał szansę. Oboje mieli. No właśnie, póki żyła.
Jej myśli przerwał głos. Jego. Wyraźnie dobiegał z pokoju na końcu korytarza. Tego, którym szła. Weszła do środka. Mówili, żeby atakowała z taktyką. Nie posłuchała. Mówili, żeby mu nie ufała. Zignorowała to. I dlatego stała teraz naprzeciwko niego. Jej brata.
Gdy weszła, odprawił widma. Popatrzył na nią, jak on. Jakby ją poznał. Wzrokiem błagał o pomoc. Uwierzyła. Była taka naiwna. Właśnie przez to wyssał z niej ciepło. Dlatego leżała teraz na podłodze. Martwa. To była gra. Tylko gra. Sztuczka, którą wyćwiczył z Ronodinem.
Zanim upadła, wyszeptała jedno słowo. Przepraszam. Czuła, że go zawiodła. Nie rozumiała, że nic nie dało się już zrobić. Że powinna chronić siebię nie jego. Ale nie potrafiła. To był koniec. Złamał obietnicę.
*
Seth zmarł dwa lata później. Dołączył do siostry. Jej wypowiedź nie dawała mu spokoju. Tak samo jak to, że nie walczyła. Nawet niepróbowała. Chociaż mogła. Czuł jej moc. Bez problemu zabiłaby go. Nie zrobiła tego. Jakby już się poddała. Jakby nie chciała. To go niszczyło. Od środka. Później pojawiły się wątpliwości. Niepewność. Przestał wierzyć w to, za co walczył. Próbował zrozumieć. Gdy jednorożec się o tym dowiedział, zabił go. Bez skrupułów. Sojusze? Dla niego nie istniały. Przyjaźń była fałszywa. A chłopak nigdy nie poznał prawdy. Chociaż to bez znaczenia. I tak odszedł razem z siostrą. Swoją pamięcią. Jedyną nadzieją. Może przynajmniej teraz są razem. Szczęśliwi.
CZYTASZ
Obietnica| Kendra&Seth (Baśniobór one shot)
FanficSeth? Obiecasz mi coś? -Ale co? -...Że zawsze, co by się nie działo, będziemy rodzeństwem. Że choćby nasz świat stanął na głowie, pozostaniemy rodziną.