Rozdział 1

238 17 4
                                    

Siedziałam na łóżku trzymając w rękach moją starą i niezawodną gitarę. Delikatnie jakbym muskała skrzydła motyla , wprawiałam struny w drgania. Dźwięki niosły się po całym pokoju tworząc jedną spójną całość - muzykę. Czułam jak napełnia mnie ona radością,  zastępując chłód i strach spowodowany koszmarem. Zamknęłam oczy i z wprawą grałam kolejne dźwięki,  sunąc automatycznie palcami prawej ręki i trafiając w odpowiednie akordy. Opuszki palców bolały znajomo i przyjemnie podczas przyciskania ich do strun. Nim spostrzegłam piosenka się skończyła,  a z mej towarzyszki popłynęła nieznana mi melodia. To była czysta improwizacja,  a jednak czułam jakby akordy wyryte były w mojej pamięci. Nagle usłyszałam stukot za oknem. Muzyka skończyła się niedokończonym dźwiękiem raniąc moje uszy. Spojrzałam na okno naprzeciwko mnie. Ciemne,  nocne niebo było usiane malutkimi i błyszczącymi gwiazdami , a na nim gościł mój widz - księżyc.  Dziś była pełnią, więc biała tarcza świeciła tak mocno,  że mój pokój skąpany był w jego blasku. Poczułam dreszcz kiedy zauważyłam wpatrzone we mnie czerwone ślepa kruka siedzącego na drzewie przy moim oknie. Ptak patrzył mi prosto w oczy. Czułam się jakby chciał wniknąć w moja duszę i poznać wszystkie moje sekrety. "Głupia"-skarciłam się w myślach. "To tylko ptak..." Podeszłam do okna.

-Sio!-powiedziałam i machnęłam ręką w stronę mojego stalkera. Kruk łypną na mnie groźnie i odleciał żegnając mnie wcześniej głośnym kra, któro zmroziło mi krew w żyłach.  Nie wiedzieć czemu skojarzyło mi się ono z groźbą. Nigdy nie miałam sprzeczek ze zwierzętami,  a co dopiero z krukami. Czułam się jak wariatka. "To był zwykły ptak. "-pomyślałam. Odłożyłam gitarę do futerału i rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam w głowie analizując owe kra , któro jednak bardzo mi się nie podobało.

______________________

-O cholera! -krzyknęłam gdy spojrzałam na tarczę zegarka. 7:25. Za dwadzieścia minut rozpoczynały się lekcje. Zerwałam się szybko z łóżka i chwyciłam wcześniej przygotowane ubrania. Wpadłam do łazienki jak tornado i wybiegłam z niej dziesięć minut później całkiem gotowa. Moje czarne , proste włosy spadały falami na ramiona kręcąc się przy końcach. Kiedy zbiegałam ze schodów zauważyłam , że dom jest całkiem pusty. "No tak"-pomyślałam. "Moja mama poszła już do pracy." Pochwyciłam jabłko i wybiegłam z domu zarzucając na ramię torbę. "Jeszcze dziesięć minut. Zdążysz. "-powtarzałam sobie biegnąc. Moje glany wybijały równy rytm. Nagle wpadłam na kogoś.  To było jak zderzenie z murem. Zatoczyłam się do tyłu,  a nad gryzione jabłko poturlało się i zatrzymało dopiero u czyichś stóp odzianych w czarne,  eleganckie buty.  Spojrzałam na właściciela i oniemiałam. Był to chłopak mniej więcej w moim wieku o burzy brązowych włosów potarganych przez wiatr. Jego oczy koloru czekolady wpatrywały się intensywnie w moje niebieskie. Nieznajomy uśmiechnął się.

-Raczej już tego nie zjesz -odparł i podniósł jabłko , żeby wrzucić je zgrabnie do kosza stojącego jakieś dwa metry od nas.  Uśmiechnęłam się.

- Jestem Ash.

-Margo - powiedziałam z uśmiechem. "Głupia! Nie szczerz się tak! "-skarciłam siebie w myślach lecz na mojej twarzy nadal gościł uśmiech.

-Ty też biegniesz do szkoły? - spytał.

-Tak,  ale to w tamtą stronę -odparłam i pokazałam mu przeciwną stronę do tej w którą zmierzał.

-No tak! Jestem tutaj nowy - powiedział zażenowany i klepnął się w czoło.

-Widać

-Aż tak bardzo?  - spytał. Pokiwałam głową.  Ash znowu się uśmiechnął.

-To co idziemy? - szepnął po chwili i nie czekając chwycił mnie za rękaw kurtki i pociągnął we właściwą stronę.

***
Mam nadzieje,  że podoba wam się pierwszy rozdział :)

I hate everything about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz