Rozdział 2

185 17 5
                                    

Wpadliśmy do klasy tuż po dzwonku. Oboje zaczynaliśmy chemią... Na nasze nieszczęście w sali była już pani Aters gotowa do ostrzału spóźnialskich.

- Witam , witam panna Mori i pan...

-Revers - podpowiedział Ash z uśmiechem.  Nauczycielka zmierzyła Asha wzrokiem i wskazała mu wolną ławkę. Na moje nieszczęście była ona obok mojej.  Nie żebym go nie lubiła,  ale nie byłam zbyt popularna, a tutaj w Mistic Hills liczyło się tylko pierwsze wrażenie. Od razu mogli mu przyszyć łatkę nerda tylko przez to,  że miał to nieszczęście i wszedł do klasy akurat ze mną. Jednak ku mojemu zdziwieniu i uldze tak się nie stało. Gdy tylko skończyła się pierwsza lekcja został otoczony wianuszkiem ludzi (główni dziewczyn,  nie żebym była zazdrosna). Ruszyłam na kolejną lekcje.  I tak mijały nudne wykłady,  aż do czasu mojej ulubionej lekcji - muzyki.  Pan Fidden nie był typowym nauczycielem, był raczej typem luzaka,  żartownisia.  Weszłam do sali i zmierzyłam w stronę swojego stałego miejsca , gdy nagle zamarłam. Ciemnowłosy chłopak zajął moje miejsce. Podeszłam i już miałam powiedzieć parę słów Ashowi,  ale to nie był on.  Była to jego niemal wierna kopia.  Takie same brązowe włosy,  lekko garbaty nos,  gładkie policzki bez żadnych pieprzyków czy piegów... Lecz jego oczy były inne. Bardziej ciemne i intensywne. Chłopak uśmiechnął się lecz to nie był uśmiech jego brata , a jego bardziej kpiąca wersja. Miał na sobie czarny t-shirt i tego samego koloru spodnie. Był bardziej umięśniony niż jego brat,  a rysy jego twarzy były ostrzejsze niż u Asha. Chłopak czekał chyba na moją reakcje podczas gdy ja stałam i się na niego patrzyłam.  Coś znajomego było w kształcie jego ciała... Nagle rozbrzmiał dzwonek.  Uczniowie szybko wbiegali do sali,  a ja nadal stałam sparaliżowana i przestraszona.  Może to coś w jego wzywającym spojrzeniu,  albo w jego ironicznym uśmieszku powodowało we mnie złość tlącą się w mojej piersi. Pan Fidden wszedł do sali i gdy tylko zobaczył moja minę zabrał głos.

-Panie Revers proszę ustąpić miejsca pannie Mori - zwrócił się do chłopaka. Ten powoli wstał, a gdy mnie minął szepnął tak,  że tylko ja słyszałam.

-Przecież mogłaś mi siąść na kolanach...

Wciągnęłam szybko powietrze i opadłam na swoje miejsce. Nauczyciel zaczął od sprawdzenia listy.  Dowiedziałam się,  że brat Asha nazywał się Raven. Moje serce zabiło szybciej. Kruk... Podczas lekcji nie mogłam się skupić na niczym innym niż na Ravenie.  Jego imię oznaczało kruk.  To nie mogł być przypadek... Ale jak? Przecież dopiero dzisiaj poznałam Asha i Ravena. A po za tym przecież to nie możliwe żeby brat Asha nasłał na mnie tego ptaka... Chyba,  że skrtcie para się tresurą ptaków.  Nonsens... Z myśli wyrwał mnie głos pana Fiddena. Poprosił żebym zagrała coś na gitarze.  Wyszłam na środek,  chwyciła gitarę i nuty , które mi podał.  Była to chyba jego własna kompozycja,  ponieważ nuty były nakreślone własnoręcznie i starannie na pięciolini. Popatrzyłam na nie chwilę i zaczęłam grać.  Muzyka była oszałamiająca.  Mroczna i piękna zarazem. Pełna zaskoczenie nawet dla mnie,  chociaż widziałam przecież zapis. Kiedy skończyłam grać o rozległy się brawa nadal czułam w ciele dreszczyk , który towarzyszył mi od początku gdy tylko zaczęłam grać tą kompozycje. Wróciłam na miejsce w chwili gdy rozległ się dzwonek na przerwę.  Wybiegłam z sali jak oparzona. Znowu na kogoś wpadłam.

-Chyba lubisz wpadać na ludzi co? -spytał znajomy głos.  Spojrzałam na twarz Asha.  Podobieństwo do brata zmalało.  Raven był bardziej...drapieżny.

-Nie... Dzisiaj mam taki dzień -powiedziałam. Chłopak zaproponował,  że kupi mi lunch. Za to jabłko.  Odparłam,  że to nie jego wina,  ale on nie chciał słuchać. Znowu , tak jak rano chwycił mnie za rękaw i pociągnął w stronę automatu.

-A teraz gadaj.  Kto wtrącił cię z równowagi?  Z kim mam się pobić?-spytał i zacisnął dłonie w pięści udając,  że bije niewidzialnego przeciwnika. Roześmiałam się.

-Twoi rodzice by tego nie pochwalili. -Czemu?  -zapytał zaskoczony.

-Na pewno nie byli by zadowoleni,  że doszło do bójki w rodzinie - powiedziałam chcąc obrócić to w żart.  Nie lubiłam donosić na ludzi. Ash obejrzał się przez ramię na mnie,  nacisnął przycisk , aby z automatu wypadło jabłko ( ah te automaty ze zdrową żywnością! ) i odwrócił się do mnie. Jego oczy zrobiły się ciemniejsze... Bardziej poważne.

-A więc poznałaś Ravena? -spytał rzucając mi jabłko po czym uśmiechnął się sztucznie.

I hate everything about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz