~1~

507 34 42
                                    

- Tato, pomożesz mi ze szkołą? - w godzinie już wieczornej białowłosy zmęczony podszedł do swojego ojca który siedział przed telewizorem. W pokoju śmierdziało wszelakim alkoholem.

Za oknem było widać lekki wysyp gwiazd na jasno granatowym niebie. W pomieszczeniu za to nic nie emitowało światła poza telewizorem i butelkami, od których właśnie film się odbijał.

- Idź do swojej starej dzieciaku, nie widzisz że oglądam mecz?! - Wrzasnął mężczyzna trzaskając mocno pięścią o stolik.

- Ludzie się ze mnie śmieją w szkole. Naprawdę, proszę zrób coś bo nie wytrzymuje tego. To dla mnie za wiele. - Munemasa stanął tuż przed telewizorem patrząc na niego ze łzami.

- Odsuń się bo mi zasłaniasz! - Krzyknął kopiąc go aby odskoczył w bok i tak się stało.

- Tato, proszę! - Zapytał czując w gardle wciąż rosnącą gule. Jeszcze chwila a naprawdę wybuchnie płaczem niczym przedszkolak któremu zabawka została zabrana przez kogoś innego.

- Idź kurwa mać na górę albo ci zajebie! - Facet już powoli wychodził z granic cierpliwości.

Ibuki nie zrobił nic innego jak cicho łknął i niczym zbity pies poszedł do swojego pokoju.

Usiadł przy łóżku zrzucając z niego swój plecak pomazany pisakami. Lecz to nie on to zrobił.

Tak, w szkole mu dokuczano za kryzysową sytuację w domu. Ponad dwa lata temu rodzice nastolatka się rozwiedli. Na początku mieszkał z matką. Ale jej nałogowe wychodzenie co noc a z rana zajmowanie się wykończoną kobietą wcale nie było mu sprzyjające. Nie mówiąc o tym jakich mężczyzn wprowadzała wtedy do domu. Biedny chował się w piwnicy po incydencie kiedy jeden z nich omal się do niego nie dobrał. Potem został zesłany do ojca alkoholika, który nie tyle co ma go gdzieś, ale wręcz jego obecność mu przeszkadza w swoim biernym życiu.

Miał kiedyś pasję w byciu koszykarzem. Lecz z każdym dniem kiecy traktowano go jak śmiecia to przestawało dawać mu jakąkolwiek radość i sam z siebje zakończył przygodę z tym sportem.

Skulony położył się i nakrył się szczelnie kołdrą jagby bał się że coś nagle może go tam dorwać. Zacisnął oczy aby nie wylewać już więcej łez ale to było wręcz niemożliwe do wstrzymania.

Złapał za telefon i jak to miał w zwyczaju odszukał uspokającej muzyki. Założył słuchawki i włączył z początku ćwierkanie ptaków, które wcale na niego nie działały.

Lecz potem samo coś się przełączyło przez co sam zatapiał się w dźwiękach pianina. Zamknął oczy oddając się swojemu kojącemu snu

........................................................................

Białowłosy szedł dziwną łąką. Spod jego nóg podniósł małego, białego kociaka. Kiedy zwierzę zaczęło niby lizać jego poliki uśmiech zagościł na jego twarzy.

- Musze przyznać, że jesteś do mnie całkiem podobny. - Uśmiechnął się delikatnie przyglądając się kocim śliwkowym oczom które były zabójczo podobne do jego samego. Kot zeskoczył z niego i zniknął w trawie.

No i tyle go widział.

Wtedy do jego uszu doszły dzwięki instrumentu. Piękne dźwięki pianina które melodyjnie trafiały prosto do jego serca.

Odsunął delikatne firanki przyczepione w wysokich koronach drzew i wkroczył na małą łąkę.

Białe pianino stało tuż na środku. Brunet za nim z zamkniętymi oczami grał swoją zaczarowaną melodie.

Munemasa nie czuł nic innego jak wewnętrzny spokój i odprężenie. Koniec? Nie chce aby to się kończyło. Powoli podszedł do pianina z zaciekawieniem przyglądając się nastolatkowi.

- Mogę usiąść? - Zapytał tym samym sprawiając że muzyka ustała. Chłopak o włosach koloru brunet otworzył oczy. Iskry które świeciały w jego oczach były tuż na niego skierowane. Na jego ustach pojawił się uśmiech. Lecz nie ten co dziennie widzi tysiące razy. Nie był wcale kpiący. Można rzecz, że był sympatyczny. Na swojej ławce zrobił miejsce dla nowego przybysza.

- Jak podoba Ci się moja kompozycja? - Zapytał z tym samym zaciekawieniem patrząc na Ibukiego.

- Była...naprawdę piękna. - Usiadł obok niego niepewnie patrząc na jego ręce. Porównał je ze swoimi i wywnioskował, że jak na pianiste ma je dosyć małe i zarazem delikatne.

- Miło mi to słyszeć. - Ucieszony nieznajomy ustawił ponownie swoje dłonie na białym instrumencie.

- Zagrasz coś dla mnie, maluszku ? - Zapytał przez co sympatią wymalowana na twarzy bruneta zamieniła się w oburzenie.

- Nie jestem wcale mały! - Prychnął jagby obrażony odwracając się do niego plecami i krzyżując ręce na klatce strzelił na niego małego focha.

Nastolatek przekręcił się na drugi bok śmiejąc się przez sen pod nosem a słuchawki pocałowały razem z nim za pomocą kabla ciągnąć także i jego telefon na poduszkę.

- No przepraszam no. To nie codzienność widywać ludzi poniżej metr sześćdziesiąt pięć. - Pogłaskał go po jego włosach i Rozpromieniał.

- O co chodzi? - Zerknął na niego Przez ramię patrząc na niego dziwnym wzrokiem.

- Masz takie puszyste włosy! Jak kotek którego niedawno widziałem. - Wyjaśnił z radochą sadzając go sobie na kolana.

- Ale nim nie jestem. Postaw mnie! - Pisnął jagby zawstydzony jego czynem i czym prędzej zasłonił swoją czerwoną od rumieńców twarz dłońmi.

- Ale słodko. - Zachichotał łaskocząc go po boczku ze śmiechem.

Śpiący Ibuki sam cicho Zaśmiał się z tego wszystkiego malując na swojej twarzy delikatny uśmiech.

- Czuje się wręcz oburzony. - Zamarudził marszcząc nosek co zdaniem Munemasy - także było przesłodkie

- No już już konik robi Patataj. - Poruszał swoimi kolanami co już zmieszało nieznajomego do końca.

- Ugh...nie jestem dzieckiem! - Krzyknął na niego niezadowolony i zajmując się swoim pianinem na nowo. Lecz przez zabawne ruchy białowłosego muzyka była dosyć pomieszana z radosną iskierką.

W końcu obaj się uspokoili a śliwkowooki posadził "maluszka" obok siebie. W końcu nastolatek skupił się na grze a Ibuki kładąc głowę na jego ramieniu na nowo się w nią przysłuchiwał.

Brunet Zerknął na niego uważnie. Złapał jego dłonie i grał za pomocą nich nakierowując palce byłego koszykarza na instrument komponując to nowe, płynne dźwięki które w brzmieniu były tylko coraz bardziej doskonałe od poprzednich

- Jak masz na imię? - Zapytał szeptem Munemasa

- Jestem~

........................................................................

Muzyka w słuchawkach przestała lecieć jako znak końca. Brunet przymrużył oczy i popatrzył na kociaki tuż przed nim. Zdjął ze swoich uszu małe podajniki muzycznej przyjemności.

- Naprawdę w takim momencie się budzić to wcale nie było fajne - Ziewnął przeciągliwie niczym kot.

- Miał? - Biały kociak Przekrzywił swoją główkę i Przyglądał się swojemu Panu.

Właściciel małego futrzaka robił to samo.

- Czemu mi się śniłeś ty jako człowiek? - Zapytał na co kot zeskoczył z jego kolan i w ciemności gdzieś polazł. Wsunął się pod pianino w ogromnym cieniu idąc na setną swoją drzemkę.

No i tyle go widział

~Wznowiona~ New Dream [MuneTaku] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz