„Potrafi być przerażająca"-Widzieliście gdzieś Rosier? - zapytała podenerwowanym głosem jedna z czterech dziewczyn siedzących w przedziale.
-Pewnie znowu ktoś ją porwał albo wpadła na jakiś gryfiaków - zaśmiała się sarkastycznie blondynka szukając swojego lusterka.
-Tsa, żeby tylko nie było z tego jakiś dzieci - wtrąciła się milcząca dotąd El.
-Proszę was, wyobrażacie sobie tą jędzę jako matkę? Zanudziłaby się na smierć z jakimś bachorem.
-Jędzę? - zapytała czarnowłosa unosząc prawą brew przekraczając drzwi przedziału - Kiedyś oberwiesz jakimś zaklęciem za ten niewyparzony język Carrow - sarknęła i usiadła obok wspomnianej dziewczyny.
-Widzę, że humor dopisuje od rana.
-Malfoy cię szukał. Podobno to pilne - wtrąciła się gwałtownie Sparks.
-Czego ten dzieciak znowu ode mnie chce? Niech się zajmie kimś w swoim wieku - parsknęła wspomniana dziewczyna. Jej paskudny humor zaczynał udzielać się również pozostałym dziewczynom z przedziału, nie licząc siedzącej przy oknie Emily, która nawet nie słuchała swoich towarzyszek. Jej myśli kręciły się wokół zwykłego mugolskiego romansu. Wtem do przedziału wpadł wspomniany przed chwilą blondyn.
-Rosier, musimy porozmawiać. Teraz - powiedział stanowczym głosem, któremu wręcz nie dało się odmówić. Lecz musicie wiedzieć, że nie istnieje nikt (przynajmniej mi o tym nie wiadomo), kogo Darcy Rosier by się bała.
-Daj mi spokój Malfoy, nie mam ani czasu ani humoru na użeranie się z takimi małolatami jak ty.
-To ważne, przysięgam nie potrwa długo - dziewczyna uważnie przyjrzała się jego twarzy, która wyrażała ogromne przejęcie. Z westchnieniem wstała i wyszła z przedziału, a tuż za nią niczym cień podążył młody Malfoy.
-O co chodzi? - zapytała z kamienną twarzą przyglądając mu się badawczo.
-Wiesz, że ON wrócił, prawda?- zapytał nie ukrywając strachu w swoich oczach.
-To miejsce nie jest odpowiednie na takie rozmowy, każdy może nas usłyszeć, Malfoy - powiedziała dość łagodnie przyglądając się swojemu dwa lata młodszemu kuzynowi. - Dzisiaj, 21, opuszczony korytarz na 2 piętrze, nie spóźnij się.
Następnie odeszła nie oglądając się za siebie. Niestety nie wiedziała, że pewni dwaj denerwujący rudzielce słyszeli każde ich słowo, a na domiar złego gryfoni właśnie wymieniali między sobą chytre uśmiechy.
~
Kilka minut przed wspomnianą godziną postanowiła udać się w umówione miejsce, była szczerze ciekawa co miał na myśli blondyn. A musicie wiedzieć, że Darcy Rosier niesamowicie ciężko było zaciekawić. Gdy doszła do odosobnionego korytarza usiadła na wgłębieniu w ścianie, które było na tyle głębokie aby mogło służyć za siedzenie.
-Rosier? - zawołał niemal szeptem piątoroczniak.
-Jaki jest z tobą problem, Malfoy? - sarknęła ostro - masz choć trochę rozumu w tej pustej głowie? KAŻDY mógł nas wtedy usłyszeć.
CZYTASZ
Belated || Fred Weasley
FanfictionNawet największy śmieszek kiedyś zaśmieje się po raz ostatni..