Dom był pusty.
-Wróciłem!- Mój głos rozniósł się po wszystkich pomieszczeniach, informując o moim przybyciu.
Problem w tym, że nie miałem kogo informować- a krzyczałem z przyzwyczajenia. Nawyk ten wszedł mi w krew jeszcze w domu rodzinnym- kiedy to informowałem moje rodzeństwo o powrocie ze szkoły.
Teraz mieszkałem sam.
Nigdy nie pomyślałbym, że wszystko potoczy się tak szybko... jeszcze rok temu mieszkanie było pełne życia. Częste śmiechy i rozmowy, zapełniały pomieszczenia...
Przywykłem do śmierci. Moja mama umarła jeszcze w dzieciństwie... ale nie pomyślałbym, że smierć odbierze mi ukochane rodzeństwo- przyszywane, ale traktowałem ich jak prawdziwe.
To potoczyło się zbyt szybko.
Ich smierć. Później miesiące życia w pustym domu. Wołanie do osamotnionych pomieszczeń. Pustego salonu, gdzie zawsze przesiadywała siostra, gdy odrabiała zadania domowe. Taki sam pokój brata, w którym już nigdy nie polecą hity z lat wcześniejszych.
Pustka.
Nigdy nie myślałem o życiu z innym człowiekiem- każda laska, którą znałem była pusta, albo walnięta na swój szalony sposób... a ja nie chciałem mieć tego na codzień. Wolałem samotność- spokój i ciszę, która nie zostaje przerwana żadną kłótnią, czy też próbą rozmowy.
Spokój był dobry.
Dla mnie.
Przypominał mi o stracie- nawet czasem mam wrażenie, że bo ich odejściu mieszkanie już nigdy nie będzie pełne. Nikt nie zapełni pustki, którą po sobie pozostawili. Nie będzie już tutaj wesołych zawołań, nikt nie liści muzyki na cały regulator. Nikt nie będzie się kłócił, o to jaki program dzisiaj oglądamy...
Byłem samotnikiem, skazanym na spokój.
Nawet listonosz nie pukał do moich drzwi. Wsuwał listy do mieszkania i odchodził, jakby nigdy nic.
Dzisiaj nie było inaczej.
Prawie poślizgnąłem się na kopercie, która leżała na podłodze przed drzwiami. Biała niczym śnieg- mój but idealnie się na niej odbił.
Podniosłem ją delikatnie.
Nie wyglądała jak rachunki, które przychodzą co miesiąc. Nie był to też żadna oferta promocyjna, których tak mocno nienawidziłem, że listonosz przestał mi je podsuwać.
List.
Tylko, że nie do mnie.
CZYTASZ
Levi| Wróć do domu
Fanfiction-Proszę, wróć do domu.-Moje słowa porywa wiatr, gdy ponawiam swoją prośbę. Czuję, jak łzy spływają pomału po moim policzku... tym razem nie ma przy mnie osoby, która je otrze. Nie ma jego- chłopaka, który był zawsze obok. Wspierał, upominał, dodawa...